Rozdział 24

12.9K 440 43
                                    

Sawa:

Minął tydzień. Siedem dni. A mój najwspanialszy partner ma mnie w dupie. Dokładnie, nawet się do mnie nie odzywa, unika mnie, jednym słowem ma mnie w dupie.

Wiedziałam co chce tym uzyskać, jesteśmy świeżo po połączeniu i samice muszą być blisko swoich partnerów, a mój Will obrał inną taktykę, chce abym to ja do niego przyszła i błagała o wybaczenie.

Chyba mu się w głowie po przewracało.

Szczerze mówiąc obrałam taktykę kuszenia swojego partnera, codziennie chodzę w skąpych bieliznach, czasami nawet nago, niech wie co traci. Niech podziwia, ale niech nie dotyka.

Po prysznicu wysuszyłam swoje włosy i zrobiłam delikatne fale, założyłam czerwoną koronkową bieliznę i czarne szpilki, zrobiłam mocniejszy makijaż i tak o to wyszłam z pokoju Luny.

Szłam właśnie do salony, gdy usłyszałam obcy głos mężczyzny i mojego partnera. Czas się zabawić.

Gdy stanęłam przed nimi, widziałam jak Will zaciska swoje pięści i szczękę, był wściekły, a jego spojrzenie błądziło po całym moim ciele. Podoba mu się.

Jak się okazało był to jego Beta, z którym już się raz spotkałam i widząc jego zdziwioną minę i oczy pełne podziwu, wiedziałam, że wygrałam.

-Kochany, może napijesz się czegoś.-powiedziałam i podeszłam do Bety. Ten nie odrywał wzroku od moich piersi.

-A co proponujesz?-spytał i przybliżył się do mnie. Alfa warkną ostrzegawczo, ale miałam to w dupie. Pokaże mu, że każdy chciałby mieć taką partnerkę i powinien mnie doceniać, a już napewno nie lekceważyć.

-A na co masz ochotę?- delikatnie złapałam go za rękę i położyłam na moim ramieniu. Tym o to poczynaniem sprawiłam, że Alfa rzucił Betą o ścianę, a mnie złapał w pasie i przyciągną do siebie.

-Ona jest moja-jego ryk słyszeli chyba wszyscy wilkołaki. Zazdrosny Will, to świetny Will. -Tylko moja! Nikt nie ma prawa jej dotykać.

Usta Willa spotkały się z moimi, tak za nimi tęskniłam, za nim tęskniłam, pocałunek wyrażał wszystkie nasze emocje, złość, smutek, tęsknotę i podniecenie.

Will mnie pragnie.

-Należysz tylko do mnie.-powiedział w moje usta. Popatrzyłam na niego i pierwszy raz odkąd tu jestem widzę w jego oczach strach, czyżby się bał, że mnie straci.-Jestem bezczelny i arogancki, nie umiem przepraszać i uwielbiam dominować, ale nie zniosę myśli, że ktoś inny mógłby cię dotykać.

Właśnie tego chciałam, chciałam szczerych wyznań, chciałam aby zrozumiał swój błąd i zrozumiał, że kontrola i władza w związku to nie wszystko.

Zajęło mu to sporo czasu, ale wiedziałam, że toczy walkę sam ze sobą i w końcu dojdzie do tego, że nie wytrzyma i zapragnie mnie.

-Will sporo złego nas spotkało, postaraj się dla samego siebie.-powiedziałam i pocałowałam go w policzek. Zapomnieliśmy o drugim samcu w tym pomieszczeniu, który z pewnością stracił przytomność przy takim uderzeniu.

Liczymy się my. I nasza niewinna rozmowa. Szczera rozmowa.

-Sawa, postaram się dla nas.-powiedział i ściągną swoją czarną koszule i dał mi, abym się choć trochę zakryła.-Ale czy ty mnie jeszcze chcesz?-spytał.

Od dłuższego czasu zaśmiałam się szczerze.

-Chce.-mój partner nie czekając na nic więcej porwał mnie w ramiona i poszliśmy do jego sypialni.

-Tu jest twoje miejsce.-pokazał swoje łoże.-Ze mną, w naszej sypialni.

Boże dlaczego, tak długo musiałam czekać na tę chwile i tak dużo cierpieć.
Zabrał wszystko co miałam, wolność, ciało, a nawet serce.

Zakochałam się w nim.

To nie jest dobre, nie teraz, za szybko, ale niestety nie mam na to wpływu, jednego jestem pewna napewno mu o tym teraz nie powiem, jeszcze nie teraz.

-Will, może jednak powinnam zostać w pokoju Luny?-spytałam.-Może to jeszcze za wcześnie?

Widziałam jego zdziwiony wyraz twarzy. Usiadł obok mnie i chwycił mnie za ręce.

-Sawa jestem Alfą.-zaczął.-Każdy jest mi uległy, mam ogromną władzę, szedłem po trupach do celu, abym był tu gdzie jestem teraz. Nie miałem w planach mate, żyło mi się dobrze, dopóki nie spotkałem ciebie.-powiedział i pocałował moją dłoń. -Jestem draniem i nie pokazuje uczuć, kilka dni temu miałem w planach, żebyś była mi uległa jak inne, ale zdałem sobie sprawę z tego, że podobasz mi się taka jaka jesteś.

Jego wyznanie było tak jakby obiecywał mi góry i rzeki, był szczery i nie chował się za maską kundla.

Jak go tu nie kochać, jest trudny i za bardzo agresywny, ale to wilk, jest też bardzo zaborczy i uwielbia mieć kontrolę, ale za tym wszystkim kryje się gorący facet, chcący miłość i czułości. Kocham go.

-Will kochanie, jestem z tobą i razem damy radę, nikt nie jest idealny każdy ma wady, nawet ja.-powiedziałam siadając mu na kolanach, jego twarz złapałam w obie dłonie i patrzyłam mu głęboko w oczy.- Nie musisz się zmieniać, chce po prostu mieć prawdziwy związek z tobą na dobre i na złe, bo tak właśnie jest w związku. -powiedziałam całując go delikatnie w usta.

Położyliśmy się razem i żadne z nas już się nie odzywało, powiedzieliśmy dużo, oboje mamy ciężki charakter i ukrywamy uczucia, ale czas to zmienić, on mnie zmienia.

-Czy ty naprawdę chciałaś mi przywalić piwem?-spytał nagle. Czułam, że jego ciało drży ze śmiechu.

-Tak.-powiedziałam i sama się zaśmiałam.

-Mam kobietę wariatkę.

Spojrzałam na niego i podziwiałam jego urodę, jest seksowny i bardzo duży, jak niedźwiedź normalnie i na dodatek jest teraz mój tak już na stałe.

Dziwnie czuję się w związku, zawsze liczyłam na przelotny numerek i na nic więcej, a teraz nie poznaje samą siebie. Zmienia mnie ten cholery pies, na lepsze.

-Jesteś szczęśliwy?-spytałam rysując jakieś wzory na jego nagim torsie.

Spojrzał na mnie i widziałam szczęśliwe iskierki w jego oczach, był wyluzowany.

-Tak.-powiedział.-Teraz jestem.

Kocham tego cholernego Alfę.

Moi drodzy chyba najdłuższy rozdział , miłego czytania.

 ALFAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz