Rozdział 25

11.3K 337 28
                                    

Następnego dnia razem z Alfą zdecydowaliśmy się na naszą pierwszą wspólną randkę, aby się w końcu lepiej poznać i zacząć żyć jakoś tak normalniej.

Byłam akurat w pokoju Luny i wybierałam strój na dzisiejszy wieczór, zdecydowałam się na czarną spódnicę przed kolano i kremowy sweterek do tego czarne koturny.

Lekki makijaż i włosy spięte w wysoki kucyk i byłam gotowa. Akurat gdy miałam wychodzić pojawił się Will, ubrany oczywiście na czarno.

-Gdzie taka młoda kobieta się szykuje.-spytał łapiąc mnie za rękę i prowadząc do wyjścia z posiadłości.
-Na spotkanie z samym Alfą.-odpowiedziałam śmiejąc się.

W drodze do polany na którą mieliśmy poleżeć na kocu i zjeść coś pysznego, taki luźny wieczór. Niestety oboje szliśmy w milczeniu, wydaje mi się, że byliśmy w jakimś stopniu zestresowani, w końcu weszliśmy w nasz pierwszy poważny związek, na dodatek mieliśmy się lepiej zapoznać, aby wzmocnić naszą więź.

Mimo, że zakochałam się w Alfie, nie mogłam mu wyznać swoich uczuć, było za wcześnie i oboje nie byliśmy na to gotowi. Te dwa wypowiedziane słowa są nieodwracalne.

-Więc może opowiesz mi jak to jest być tym groźnym Alfą?- spytałam przerywając milczenie. Will spojrzał na mnie i widziałam jak jego kąciki ust podnoszą się do góry w geście uśmiechu, tak jak szybko się pojawiły tak szybko zniknęły.

-Od małego byłem okrutny, w szkole wdawałem się w bójki, znęcanie się nad kimś sprawiało mi przyjemność, z wielkiem było coraz gorzej.- mówiąc to wydawał się taki zamyślony i przejęty. Wydaje mi się, że Alfa coś ukrywa. - Tata był ze mnie dumny, wiedział, że będę silnym i okrutnym władcą, ale moja mama bała się o mnie Sawa.-spojrzał mi w oczy i widziałam w nich smutek. Smuci go myśl o mamie?- Nigdy tego nie popierała, ciągłe kłótnie z ojcem, że stanę się potworem, do momentu przejęcia władzy, nie chciała tego, ale gdy stałem się Alfą nad Alfami nie chciała mnie znać.

Czyli William od małego był dupkiem, tata popierał jego zachowanie, chciał stworzyć z syna potwora, który będzie bezwzględny i udało mu się, za to jego mama chciała go ratować, jak widać nie udało się jej.

-Nie utrzymujesz kontaktu z mamą?-spytałam po chwili milczenia.

-Nie Sawa, nie chce mnie znać. -powiedział. Widziałam cel naszego marszu, duży koc rozłożony na ziemi, kosz pełen jedzenia i kilka poduszek rozrzuconych na ziemi. Przyjemnie.

-Ale dlaczego Will?-spytałam. Trochę dziwne jest to, że matka która kocha swoje dziecko odrzuca go, bo to stało się władcą świata.

Czułam, że kryje się za tym coś jeszcze, rodzina Willa coś ukrywa, a niestety ja jestem dość ciekawska i mam zamiar dowiedzieć się prawdy.

-Zmieńmy temat.-powiedział siadając na ziemi.- Może opowiesz mi coś o sobie.

-Więc zawsze byłam dość problematyczna.- zaczęłam i zajęłam miejsce obok Willa. -Rodzice kochają mnie, mają restauracje w której od czasu do czasu pomagałam, własne mieszkanie, które wymusiłam siłą od rodziców, bo w końcu nie byłam jeszcze pełnoletnia. Rodzice często mieli ze mną kłopoty w szkole wilki dokuczały Jess, a ja zawsze stawałam w jej obronie i dochodziło do walki. -wspominając dawne lata uśmiech aż sam wkradł mi się na usta. - Imprezy, Jess, faceci i piwo to było to co lubiłam, dopóki nie poznałam ciebie.

Will zaśmiał się i sięgną do koszyka, wyciągając z niego dwie butelki piwa.

Kocham piwo cholera.

-Uwielbiam.-powiedziałam biorąc duży łyk.

-Wiem Sawa, dlatego mam jeszcze dwie butelki.-powiedział pokazując mi butelki piw schowanych w koszyku.

Było miło, rozmawialiśmy, piliśmy piwo i poznawaliśmy się, co było moim zdaniem najważniejsze.

-A dlaczego nienawidzisz tak ludzi?-spytałam.

-Są problemem. -powiedział i widziałam, że jego humor odrazu się pogorszył. Drażliwy temat? Coś dla mnie.

-W jakim stopniu, to dobrzy ludzie.-powiedziałam oburzając się.

-Sawa są problemem którego trzeba się pozbyć. -wypił piwo jednym duszkiem i wziął drugą butelkę.

-Co ci takiego zrobili? Odkąd cię poznałam masz jakiś problem. -powiedziałam wstając ze swojego miejsca.

Nikt nie będzie zabijał niewinnych ludzi do cholery.

-A tobie znów o co chodzi?-spytał wstając ze swojego miejsca.

Koniec miłej atmosfery, koniec randki i koniec bycia miłą. Wkurzył mnie.

-To ty masz jakiś problem dupku, chcesz zabić ludzi. To moi przyjaciele odwal się. -powiedziałam ruszając w stronę domu.

-Nigdzie nie pójdziesz.-krzyknął.

Odwróciłam się i spojrzałam na niego wrogo. Ten krzyk to niech se schowa do kieszeni, na mnie on nie działa.

-Wal się dupku.-powiedziałam i ruszyłam przed siebie.- Jeżeli będziesz chciał powiedzieć mi prawdę wiesz gdzie mnie znaleźć cholery psie. -pokazałam mu środkowy palec i uciekłam do pokoju Luny.

Dojrzałe zachowanie Sawa.

 ALFAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz