Rozdział 9

16.9K 654 107
                                    

Od tygodnia moje życie się nie zmieniło, cały czas jestem w tej piwnicy bez jedzenia, bez picia i do tego czasem bita. Za chwilę będzie pełnia, a ja siedzę zamknięta w czterech ścianach na dodatek z napalonym Alfą.

Lepiej dla niego żeby w tym momencie mnie nie drażnił, bo nie wiem jak to się skończy.

To miała być moja pierwsza pełnia i właśnie w tym czasie miałam znaleźć swojego przeznaczonego, nigdy nie chciałam go znaleźć to tylko i wyłącznie jedno wielkie zmartwienie.
Może to i dobrze, że jestem teraz zamknięta, przynajmniej będę miała jeden problem z głowy.

Ten idiota pewnie nie ma Luny i z pewnością jej już nie znajdzie, bo jest na to zdecydowanie za stary.

Z moich myśli wytrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Boże znowu on.

-Jak tam się masz cukiereczku?- zapytał wchodząc do moich czterech ścianach. Zauważyłam, że w ręce trzyma torbę.

I o mój Boże, to jedzenie!

-Trzymam się świetnie, po prostu kurwa cudownie. - odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc. W dupie go mam.

Słyszałam jedynie jak zaczął się śmiać i przysięgam, że nigdy w życiu nie pragnęłam tak kogoś zabić. Wbiłabym w niego swoje kły i poznałby co to znaczy zadzierać z głodną kobietą.

-Masz. - rucił we mnie torbą. W której jest jedzenie!

Patrzę na niego i niedowierzam, czy on aby napewno dobrze się czuje?

-Co to? Dzień dobroci? - pytam sarkastycznie. Biorę torbę do ręki i zaglądam do środk, kilka zrobionych kanapek i do tego woda i to co uwielbiam czyli jedno piwo. Tylko czy to nie jest zatrute albo coś? W końcu niewiadomo czego można się po nim spodziewać.

-Tak dziś jest dzień dobroci. - odpowiedział- A teraz wstawaj i zacznij jeść, zaprowadze cię do łazienki, żebyś się ogarnęła.

No po prostu nie wierzę, ludzie walnijcie mnie, bo to mi się chyba śni. Postanowiłam się nic nie odzywać i posłusznie iść za nim.

Wyszliśmy z tej cholernej piwnicy i szliśmy schodami na górę, w końcu znaleźliśmy się na korytarzu i dalej szłam już tylko zanim do łazienki. Byłam zadowolona, że w końcu moge rozprostować moje kończyny.

-Widzisz jak tak się nie odzywasz, to wyadajesz się mniej brzytsza-stwierdził.

-Zamknij się kundlu- no normalnie nie wytrzymam z nim.

-Jak chcesz wrócić znów do piwnicy, to nie ma cholernego problemu-powiedział.-Ale jak chcesz jeszcze pożyć to lepiej siedź cicho.

Zatrzymaliśmy się przed drzwiami, zapewne prowadzące do łazienki, nie chciałam na niego patrzeć w tym momencie. Pragnęłam teraz wziąść długi gorący prysznic, ogarnąć się i najeść.

-Dziś pełnia, a ja jestem pobudzony. - spojrzałam na niego jak na debila.

Co on sobie myśli, że mnie wykorzysta, bo mu się chce? Niech leci do lasu i szuka swojej suki.

Pieprzony pies.

-Nie obchodzi mnie to.

-A powinno, mam na ciebie ochotę cukiereczku.

Czy wspominałam, że mam ochotę go zabić?

 ALFAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz