Rozdział 8

283 33 7
                                    


Rozglądam się po korytarzu, trzymając w dłoni swój plan lekcji. Czuję się zagubiona i zestresowana. To mój pierwszy dzień w nowej szkole. Ostatni rok szkoły średniej ukończę z dala od tego, co do tej pory było mi bliskie.

Nie czuję z tego powodu jakiegoś wielkiego smutku. Może dlatego, że sama tego chciałam. Sama chciałam odseparowania się i zdystansowania do przeszłości. Więc mam.

A teraz stoję na środku jak ten kołek, nie wiedząc, co zrobić.

Wyciągam telefon z kieszeni, sprawdzając godzinę. Za pięć minut zaczyna się lekcja angielskiego, a ja nawet nie wiem, gdzie mam pójść.

- Sky! Tutaj jesteś.

Odwracam się w stronę dochodzącego głosu i zauważam panią Jensen, sekretarkę tej szkoły. Podchodzi do mnie uśmiechnięta, poprawiając swój szary żakiet.

- Mówiłam ci, żebyś na mnie poczekała – beszta mnie delikatnie. – Pomogłabym ci w orientacji, co, gdzie się znajduje.

Uśmiecham się przepraszająco i poprawiam torbę spadającą z mojego ramienia.

- Przepraszam, nie chciałam sprawiać pani kłopotu. Myślałam, że sobie poradzę.

Pani Jensen kiwa głową i wzdycha żartobliwie.

- No proszę, jaka samosia. Na szczęście, znalazłam ci towarzystwo.

Blednę.

- Towarzystwo? – pytam cicho.

- Tak, właśnie, że tak – mówi podekscytowana pani Jensen. – Zaraz powinna tu być... O, jest!

Wskazuje palcem coś za mną, więc odwracam się, by zobaczyć, o co jej chodzi. Zauważam wysoką dziewczynę, na pewno o wiele wyższą ode mnie. Ma czarne włosy spięte w niskiego koka. Ubrana jest w zwiewną, błękitną sukienkę, która pasuje do jej oczu. Uśmiecha się szeroko, bardzo szeroko i wskazuje na mnie.

- Jesteś Sky? – pyta.

Kiwam niepewnie głową.

- Jestem Nora – mówi wesoło i wyciąga ku mnie rękę.

Ściskam ją i uśmiecham się lekko. Kto wie, może ta szkoła nie będzie jednak taka zła.

- To ja już was zostawię – mówi pani Jensen i spogląda na zegarek obecny na jej nadgarstku. – Zaraz zaczynają się lekcje, więc kierujcie się już do klasy.

Odprowadzam ją wzrokiem, aż znika za rogiem. Odwracam się do Nory zastanawiając się, co mogę jej powiedzieć.

- Chodź, bo zaraz naprawdę spóźnimy się na lekcje – wyprzedza mnie i prowadzi w głąb korytarza. Wzdycham i podążam za nią.

Możliwe, że jestem przewrażliwiona, ale czasami zauważam dziwne spojrzenia kierowane w moją stronę. Czuję się nieswojo, więc spuszczam wzrok na swoje stopy. Zaraz jednak myślę sobie, że nie mam zamiaru uciekać przed innymi, robiąc z siebie ofiarę. Nie jestem taka i nie mam zamiaru być.

Unoszę dumnie głowę i uśmiecham się lekko, chcąc pokazać wszystkim tu obecnym, że jestem pewna siebie i zdecydowana.

Nawet jeśli to nie do końca prawda.

- Brawo – mówi rozbawiona Nora, wyrywając mnie z myślenia.

Spoglądam na nią.

- Słucham?

Nora śmieje się i odgarnia ciemny kosmyk z czoła.

- Brawo za bycie twardą, za nieuciekanie wzrokiem, za siłę. Zazwyczaj nowe osoby kulą się w sobie i robią z siebie ciche myszki, a wcale tak nie musi być. Na szczęście, jesteś inna.

Do JutraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz