Rozglądam się po korytarzu, trzymając w dłoni swój plan lekcji. Czuję się zagubiona i zestresowana. To mój pierwszy dzień w nowej szkole. Ostatni rok szkoły średniej ukończę z dala od tego, co do tej pory było mi bliskie.
Nie czuję z tego powodu jakiegoś wielkiego smutku. Może dlatego, że sama tego chciałam. Sama chciałam odseparowania się i zdystansowania do przeszłości. Więc mam.
A teraz stoję na środku jak ten kołek, nie wiedząc, co zrobić.
Wyciągam telefon z kieszeni, sprawdzając godzinę. Za pięć minut zaczyna się lekcja angielskiego, a ja nawet nie wiem, gdzie mam pójść.
- Sky! Tutaj jesteś.
Odwracam się w stronę dochodzącego głosu i zauważam panią Jensen, sekretarkę tej szkoły. Podchodzi do mnie uśmiechnięta, poprawiając swój szary żakiet.
- Mówiłam ci, żebyś na mnie poczekała – beszta mnie delikatnie. – Pomogłabym ci w orientacji, co, gdzie się znajduje.
Uśmiecham się przepraszająco i poprawiam torbę spadającą z mojego ramienia.
- Przepraszam, nie chciałam sprawiać pani kłopotu. Myślałam, że sobie poradzę.
Pani Jensen kiwa głową i wzdycha żartobliwie.
- No proszę, jaka samosia. Na szczęście, znalazłam ci towarzystwo.
Blednę.
- Towarzystwo? – pytam cicho.
- Tak, właśnie, że tak – mówi podekscytowana pani Jensen. – Zaraz powinna tu być... O, jest!
Wskazuje palcem coś za mną, więc odwracam się, by zobaczyć, o co jej chodzi. Zauważam wysoką dziewczynę, na pewno o wiele wyższą ode mnie. Ma czarne włosy spięte w niskiego koka. Ubrana jest w zwiewną, błękitną sukienkę, która pasuje do jej oczu. Uśmiecha się szeroko, bardzo szeroko i wskazuje na mnie.
- Jesteś Sky? – pyta.
Kiwam niepewnie głową.
- Jestem Nora – mówi wesoło i wyciąga ku mnie rękę.
Ściskam ją i uśmiecham się lekko. Kto wie, może ta szkoła nie będzie jednak taka zła.
- To ja już was zostawię – mówi pani Jensen i spogląda na zegarek obecny na jej nadgarstku. – Zaraz zaczynają się lekcje, więc kierujcie się już do klasy.
Odprowadzam ją wzrokiem, aż znika za rogiem. Odwracam się do Nory zastanawiając się, co mogę jej powiedzieć.
- Chodź, bo zaraz naprawdę spóźnimy się na lekcje – wyprzedza mnie i prowadzi w głąb korytarza. Wzdycham i podążam za nią.
Możliwe, że jestem przewrażliwiona, ale czasami zauważam dziwne spojrzenia kierowane w moją stronę. Czuję się nieswojo, więc spuszczam wzrok na swoje stopy. Zaraz jednak myślę sobie, że nie mam zamiaru uciekać przed innymi, robiąc z siebie ofiarę. Nie jestem taka i nie mam zamiaru być.
Unoszę dumnie głowę i uśmiecham się lekko, chcąc pokazać wszystkim tu obecnym, że jestem pewna siebie i zdecydowana.
Nawet jeśli to nie do końca prawda.
- Brawo – mówi rozbawiona Nora, wyrywając mnie z myślenia.
Spoglądam na nią.
- Słucham?
Nora śmieje się i odgarnia ciemny kosmyk z czoła.
- Brawo za bycie twardą, za nieuciekanie wzrokiem, za siłę. Zazwyczaj nowe osoby kulą się w sobie i robią z siebie ciche myszki, a wcale tak nie musi być. Na szczęście, jesteś inna.
CZYTASZ
Do Jutra
RomanceKtoś kiedyś powiedział: „czas leczy rany". Cóż, gdybyście zapytali mnie, powiedziałabym: „Hello! To zwykła bujda!". Bo czas tak naprawdę nie leczy ran. On po prostu przyzwyczaja do bólu. Kiedyś, pewna Sky myślała, że świat jest piękny i cudowny. Pot...