Czarna sukienka, czy wygodne obcisłe spodnie?
Jęczę. Wybór wcale nie jest taki prosty i oczywisty.
Ale przecież nie muszę się nie wiadomo jak stroić, prawda? To przecież zwykła licealna impreza, ludzie tam w ogóle nie będą zwracali uwagi na ubiór.
Więc wybór pada na obcisłe jeansy.
Przeglądam szafę w poszukiwaniu odpowiedniej bluzki. Na samym końcu wynajduję kremową, jedwabną bluzeczkę na grubsze ramiączka. Zupełnie o niej zapomniałam, nie mam pojęcia nawet, kiedy ostatnio ją nosiłam.
Z przodu ma lekkie falbanki, a nie jest zbyt obcisła, dzięki czemu nie będę czuć się niekomfortowo. Uśmiecham się z satysfakcją i przebieram w wybrany strój. Gdy wchodzę do łazienki i spoglądam w lustro, by zacząć się malować, mój uśmiech momentalnie blednie. Ogrom wyrzutów sumienia przybija mnie, odbierając cały dobry humor. Mój Boże, co ja wyprawiam? Jakim prawem szykuję się na imprezę, jakim prawem w ogóle mam zamiar na nią iść?
Poczucie winy jest tak silne, że wstrząsa mną dreszcz. Odsuwam się szybko i nachylam do sedesu, by zwrócić wszystko, co znajdowało się w żołądku. Gdy kończę, osuwam się na podłogę i wycieram twarz ręcznikiem papierowym. Czuję się okropnie. Minęły dopiero cztery miesiące...
- Sky! Ktoś do ciebie! – krzyczy z dołu Henrietta.
Podnoszę się gwałtownie i spuszczam wodę. Poprawiam koka, z którego wysunęło się parę kosmyków, spoglądam w lustro, by ocenić, jak wygląda moja twarz, po czym wzdycham i zbiegam na dół.
Gdy w zasięgu mojego wzroku pojawia się Henrietta, zauważam na jej twarzy promienny uśmiech. Wyciera zachłannie dłonie w swój fartuszek, spoglądając to na mnie, to na dziewczynę obok. Prawdopodobnie jest zachwycona, że ktoś, ktokolwiek, do mnie przyszedł.
Za nią stoi Nora w czerwonej sukience do ziemi, uśmiechając się niepewnie. Wygląda na bardzo zawstydzoną, co rusz zakłada czarne pasemko włosów za ucho, a ja przypominam sobie, że nie poinformowałam jej, jak wygląda mój dom.
- Cześć, Sky – wita się nieśmiało Nora.
- Och, kruszynko! Jestem taka szczęśliwa, że przyszła do ciebie koleżanka – mówi Henrietta, a ja czuję się zażenowana. – Będziecie się uczyć u ciebie w pokoju?
- My nie... - zaczyna Nora, ale szybko wchodzę jej w słowo:
- Jednak będziemy uczyć się u Nory. Przenocuję u niej, ponieważ mamy do zrobienia bardzo ważny projekt do szkoły.
Dziewczyna unosi pytająco brwi, na co kiwam przecząco głową.
Wszystko wyjaśnię jej na górze.
- Ach, no rozumiem – mówi lekko zawiedziona Henrietta. – Przekażę rodzicom, a ty się niczym nie martw.
Fabrykuję uśmiech zastanawiając się, dlaczego wszystko idzie mi tak łatwo.
- Dzięki – rzucam ledwie słyszalnie.
W niezręcznej ciszy prowadzę Norę schodami na górę, do mojego pokoju. Ukradkiem spoglądam na nią i widzę, że zatrzymuje się spojrzeniem na rodzinnych zdjęciach. Szybko pociągam ją na piętro, zanim zdąży cokolwiek zauważyć. Całkowicie zapomniałam o tych fotografiach!
- Okej, a to mój pokój – mówię nerwowo i otwieram drzwi.
Na szczęście nie zdążyłam za bardzo nabałaganić, dzięki czemu nie muszę się wstydzić. Ze zgrozą jednak zauważam mój ostatni obraz, przedstawiający dwie dziewczynki wyciągające do siebie ręce. Biegnę jak oparzona i odwracam go przodem do ściany, bojąc się pytań Nory.
CZYTASZ
Do Jutra
RomanceKtoś kiedyś powiedział: „czas leczy rany". Cóż, gdybyście zapytali mnie, powiedziałabym: „Hello! To zwykła bujda!". Bo czas tak naprawdę nie leczy ran. On po prostu przyzwyczaja do bólu. Kiedyś, pewna Sky myślała, że świat jest piękny i cudowny. Pot...