- Nie wiem, co powiedzieć.
- Zupełnie się tego nie spodziewałem...
- Jak mogłaś trzymać to tak długo w sobie, Sky?
- Och, nie masz pojęcia, jak mi jest smutno. Jak sobie wyobrażę, przez co musiałaś przejść...
Wzdycham i spoglądam na moich przyjaciół, lekko się uśmiechając.
- Nie było łatwo, to prawda. Ale teraz wszystko się zmienia – zapewniam. – Przepraszam, że nie byłam z wami szczera. A zwłaszcza z tobą, Nora, bo wiem, jak bardzo dręczyło cię to, że nic o sobie nie mówię. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Ja po prostu wtedy... nie mogłam.
Nora ściska mnie za rękę i ociera łzy.
- Sky, nic się nie stało. To nam jest głupio, że dopuściliśmy do takiej sytuacji. Że przez jakąś chorą fanaberię Claudii przeżyłaś takie piekło – Nora pociąga nosem.
- To wszystko moja wina – wzdycha Jonatan. – To przeze mnie Claudia tak się ciebie uczepiła.
Marszczę czoło.
- Dlaczego przez ciebie? – pytam, nic nie rozumiejąc.
Spoglądam na Miny, Cindy i Arnolda, którzy wiercą się niespokojnie na fotelach.
- Bo kiedyś byłem z Claudią – wyznaje zażenowany Jonatan. – Rozstaliśmy się pół roku temu. To była jedna wielka pomyłka. Myślałem, że rozeszliśmy się w zgodzie, ale jak widać się myliłem.
Otwieram szeroko buzię na te rewelacje. Nie wiedziałam, że... Nawet do głowy mi nie przyszło.
- Wow, no cóż – mamroczę. Zaraz jednak coś do mnie dociera. – Ale dlaczego w takim razie uczepiła się tylko mnie? O co jej chodzi?
Mindy zerka na Jonatana, po czym chrząka delikatnie. Spoglądam na nią, nic nie rozumiejąc.
- O kurcze, jak późno! – Patrzy na zegarek na swoim nadgarstku, a potem na Cindy. – Musimy już lecieć. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
Zaskoczona patrzę, jak podnosi się z fotela razem z siostrą.
- Sky, gdybyś tylko chciała pogadać albo się wyżalić, to jesteśmy – mówi czule Cindy i podchodzi, by się do mnie przytulić. – Ja też mam bliźniaczkę, więc rozumiem.
Kiwam głową ze wzruszeniem, dziękując jej za te słowa.
- Będziemy się już wszyscy zbierać – dodaje Arnold, pojawiając się za Cindy. – Myślę, że każdy jest już trochę zmęczony. Poza tym, nie zniosę więcej waszego płaczu – burczy.
Śmiejemy się wszyscy na jego odpowiedź.
- To prawda. – Spoglądam na nich wszystkich. – Dziękuję za wyrozumiałość. Za zrozumienie. Jesteście najlepszymi przyjaciółmi.
Każdy uśmiecha się do mnie promiennie, po czym ze mną żegna. Gdy przytula mnie Jonatan, jego usta zatrzymują się tuż przy moim uchu.
- Jesteś bardzo dzielna, Sky – szepcze. – Pamiętaj, że zawsze jestem do twojej dyspozycji.
Speszona odsuwam się lekko i delikatnie uśmiecham.
- Dziękuję – odpowiadam wstydliwie.
- A ja jeszcze trochę zostanę, jeśli nie masz nic przeciwko – odpowiada Nora, niepewnie na mnie patrząc.
Uśmiecham się.
- Nie ma sprawy, tylko przejdźmy do mojego pokoju.
Gdy pozostali znikają za drzwiami wejściowymi, prowadzę Norę na górę. Wchodząc do pokoju, od razu rzucamy się na łóżko. Mam wrażenie, jakby moja głowa puchła od wszystkich tych wrażeń. Czuję się wykończona, ale też wolna. Nareszcie zaczynam układać sobie życie. Nareszcie we właściwy sposób.
CZYTASZ
Do Jutra
RomanceKtoś kiedyś powiedział: „czas leczy rany". Cóż, gdybyście zapytali mnie, powiedziałabym: „Hello! To zwykła bujda!". Bo czas tak naprawdę nie leczy ran. On po prostu przyzwyczaja do bólu. Kiedyś, pewna Sky myślała, że świat jest piękny i cudowny. Pot...