Rozdział 16

266 30 2
                                    


- Sky, nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę. Robisz tak wielkie postępy!

Uśmiecham się speszona i zaczynam skubać nitkę swoich spodni. Znowu.

- Panie V, tu nie ma nic niesamowitego – zaprzeczam szybko. – Fakt, zaczęłam w jakiś sposób układać swoje życie... ale jednak małymi krokami.

Pan V zapisuje coś szybko w swoim błękitnym zeszycie, na co marszczę brwi.

- Tak, tak – mówi, jakby nieobecny. – Jednak ja do tego "układania swojego życia" próbowałem cię namówić przez kilka miesięcy. Natomiast ty... zrobiłaś to w niecałe kilka dni.

Rumienię się, ponieważ przeczuwam, do czego zmierza.

- Po prostu poczułam, że to właściwy czas.

- Powiedzieć ci, co ja myślę?

Wzdycham i spoglądam na niego spod oka. Pan V się do mnie uśmiecha.

- Myślę, że poznałaś kogoś, kto przekonał cię do takiego działania – mówi ucieszony. – Nie zrozum mnie źle, Sky. To bardzo dobrze. Cieszę się, że kogoś takiego masz. Zwłaszcza, gdy jakiś czas temu mówiłaś, że nie masz przyjaciół.

Odwracam wzrok.

- Wiele się zmieniło – zauważam słabo.

- Chciałabyś o tym porozmawiać?

Parskam śmiechem.

- Akurat to się nie zmieniło, Panie V – mówię. – Nadal nie uważam, by analizowanie z Panem każdego mojego kroku miało mi w czymś pomóc.

Przez chwilę odpowiada mi cisza. Zastanawiam się, czy nie powiedziałam czegoś niestosownego, ale na szczęście Pan V znów się odzywa.

- Pamiętasz nasz mały eksperyment? Z galerią i Sky z Przyszłości?

Kurczę się na fotelu.

- Pamiętam – odpowiadam słabo.

- Chociaż zrobiłaś duży krok w lepszą stronę, to nie znaczy, że wszystko już jest w porządku, Sky – mówi spokojnie Pan V. – Tam, w środku, nadal wszystko się gotuje. I nadal potrzebuje odpowiedniej naprawy.

Bębnię palcem w oparcie fotela.

- Niekoniecznie – przeczę. – Przecież porozmawiałam z rodzicami. Otworzyłam się na to, co się stało i zaczęłam znów wspominać Blue. Zrobiłam coś, do czego Pan dążył na tych spotkaniach, więc obiektywnie rzecz biorąc, już ich nie potrzebuję.

- A weszłaś do pokoju Blue? Przejrzałaś jej rzeczy? Byłaś przy jej grobie na cmentarzu? – wylicza Pan V, wyginając po kolei palce. – Czy zaczęłaś mówić o tym, co czujesz i myślisz?

Wzdycham przegrana.

- No właśnie. – Kiwa głową Pan V. – Sky, nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak wiele opieki potrzebuje nasza psychika. Teraz może ci się wydawać, że zrobiłaś wszystko, co miałaś zrobić, i będzie już tylko lepiej. Problem polega na tym, że gdy pojawią się nowe trudności, ty znowu zamkniesz się w sobie. I znowu nie pozwolisz nikomu przebrnąć przez twój mur.

Czuję gęsią skórkę na ciele, chociaż w gabinecie Pana V jest ciepło. Spoglądam w jego przyjazne oczy, w duchu przyznając mu rację. Sama dobrze wiem, że nie jest jeszcze tak kolorowo, jakby się mogło wydawać. Ale boję się, że chodząc nadal na spotkania robię z siebie wariatkę, która nie potrafi sobie sama poradzić z problemami. A ja chcę być postrzegana jako osoba dzielna, odważna i silna. A nie, jak Sky, która musi wyobrażać sobie jakieś galerie i siebie z przyszłości, by zacząć zmieniać teraźniejszość.

Do JutraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz