- Wydarzyło się ostatnio coś ciekawego?
- Nie.
- A jak ci idzie w nowej szkole?
- W porządku.
- Jacyś nowi znajomi?
Wzdycham zdenerwowana i bębnię paznokciem o oparcie fotela.
- Panie V, podobną rozmowę odbyłam ze swoimi rodzicami. Nie mam ochoty jej odgrzebywać.
Pan V uśmiecha się lekko i pisze coś w swoim notesie. Marszczę brwi, ponieważ nie rozumiem, co takiego powiedziałam lub zrobiłam, by musiał to zapisywać.
- Dobrze, w takim razie od razu przejdziemy do ważniejszych rzeczy – oświadcza.
Spoglądam na niego nieufnie.
- Jakich "ważniejszych rzeczy"?
- Zamknij oczy, Sky.
Prycham i zakładam przed siebie ręce. Pan V kiwa głową niezrażony i powtarza, jak do dziecka:
- Proszę, zamknij oczy, Sky.
Patrzymy na siebie w napięciu, aż w końcu się poddaję. Zanim zamykam całkowicie oczy, udaje mi się zarejestrować mały triumfalny uśmieszek na twarzy Pana V. Mam ochotę przewrócić oczami. Jak niewiele potrzeba mu do szczęścia.
- Dobrze, teraz sprawdzimy, czy mnie słyszysz – mówi. – Słyszysz mnie, Sky?
Uśmiecham się mimowolnie, ponieważ bawi mnie cała ta sytuacja.
- Nie, nie słyszę pana – odpowiadam.
Terapeuta wzdycha. Czuję lekkie wyrzuty sumienia, więc się od razu poprawiam:
- Słyszę pana.
- Cudownie – mówi. – Teraz wyobraź sobie jakieś miejsce, najlepiej twoje ulubione.
Marszczę czoło.
- Moje ulubione...?
- Tak – powtarza. – Twoje ulubione miejsce.
Wymyślenie czegoś takiego zajmuje mi trochę czasu, ponieważ nie mam pojęcia, gdzie lubię przebywać. Zagryzam niepewnie wargę i wzruszam ramionami.
- Nie wiem, nic nie przychodzi mi do głowy – mówię cicho.
Słyszę, jak Pan V poprawia się w fotelu.
- Lubisz malować, prawda?
- Tak, no pewnie.
- A czy lubisz dzieła sztuki?
- Oczywiście – odpowiadam automatycznie. – Uwielbiam oglądać wystawy.
- No właśnie – słyszę w jego słowach uśmiech. – W takim razie, wyobraź sobie najlepszą galerię sztuki na świecie. Z najlepszymi i najcudowniejszymi obrazami.
Uśmiecham się delikatnie, ponieważ bardzo podoba mi się ta myśl. W mojej głowie kształtuje się powoli galeria, niezwykle przestrzenna i ciemna, z dobranym oświetleniem. Wszędzie wiszą obrazy, są tak różnorodne i piękne, że aż odbiera mi oddech. Pojawiam się w tej galerii, odczuwam tam spokój i radość, co opisuję Panu V.
- Bardzo dobrze – mówi zadowolony. – A teraz wyobraź sobie, że widzisz tam, nazwijmy ją: Sky z Przyszłości.
Jestem tak zaskoczona, że mam zamiar otworzyć oczy, ale Pan V szybko interweniuje.
CZYTASZ
Do Jutra
RomantizmKtoś kiedyś powiedział: „czas leczy rany". Cóż, gdybyście zapytali mnie, powiedziałabym: „Hello! To zwykła bujda!". Bo czas tak naprawdę nie leczy ran. On po prostu przyzwyczaja do bólu. Kiedyś, pewna Sky myślała, że świat jest piękny i cudowny. Pot...