3| Później go rozbierzesz

3.1K 223 175
                                    

Kilka lat temu rodzina piekarzy przeniosła się do większego domu w spokojniejszej i bezpieczniejszej części Paryża. Zamiast ciasnego mieszkania z piekarnią na parterze, mają teraz piękny i duży dom porośnięty bluszczem z przestronnymi pomieszczeniami, dzięki czemu nastolatkowie nie muszą gnieździć się w jednym pokoju.

Ściany w pokoju dziewczyny są szare i oczywiście wytapetowane Adrienem. Pomieszczenie jest przestronne i niezagracone. Jest tam wszystko, co jest jej potrzebne, wraz z kącikiem krawieckim, niedużą garderobą i balkonem.

Pokój chłopaka jest po prostu czarny. Szatyn toleruje tylko ten kolor.

Oboje lubią ten dom i okolicę, bo faktycznie jest tu spokojniej niż przy jednej z głównych ulic, przy której mieszkali. Dla Marinette najważniejsze jest to, że Adrien Agreste mieszka naprzeciwko ich. Gdy tylko uczucie do niego uderzyło w nią niczym tsunami stulecia, nieraz chowała się za zasłoną i podglądała przez okno, co ciekawego porabia jej sąsiad. Na jej szczęście ze swojej pozycji miała idealne pole do wglądu w głąb jego pokoju. Gigantyczne okno Adriena znajdowało się dokładnie naprzeciwko okna Marinette. Wszystkiemu oczywiście z politowaniem przyglądała się Tikki, która zawsze próbowała przemówić do rozumu swojej podopiecznej, jednak zakochaną po uszy nastolatkę ciężko było odciągnąć od swojego ulubionego zajęcia.

Korzystając z niedzielnego popołudnia, nastolatkowie postanowili zażyć kąpieli słonecznej w swoim ogrodzie. Marinette jak zwykle nie rozstawała się ze swoim szkicownikiem, a Léon zabrał ze sobą tablet, by być na bieżąco ze stołecznymi wydarzeniami.

Ciemnowłosa kreśliła na białej kartce papieru linie za linią, by z połączenia wszystkich finalnie powstała plisowana, czarna spódnica z zielonymi obszyciami.

Oderwali się od swoich zajęć, dopiero gdy zawisł nad nimi jakiś duży cień. Podnieśli na to coś wzrok. Z początku oboje myśleli, że to jakiś orzeł, ale z drugiej strony, co robiłby tak duży ptak w Paryżu. Niestety pod słońce niewiele było widać, jednak gdy tajemniczy obiekt wydał z siebie przeraźliwy rechot, to wtedy zdali sobie sprawę, że szykują się nie lada kłopoty.

Co prawda Léon nigdy nie widział zakumanizowanego na własne oczy; przecież nie było go przez ostatni rok w domu. Dlatego poniekąd nie wiedział, czego ma się spodziewać.

Za to Marinette gorączkowo myślała nad tym, w jaki sposób ma się ulotnić tak, by nie wzbudzać w nim zbędnych podejrzeń co do jej zamaskowanej tożsamości.

- Och, nie. - złapała się za głowę. - Zapomniałam, że byłam umówiona z Alyą.

- Jasne, idź. - powiedział jej szybko.

Marinette wróciła do domu po swoje kwami i wybiegła czym prędzej, by zapanować nad całym tym zamieszaniem jako Biedronka.

Chłopaka rozbawiło sztuczne zachowanie siostry, ale nic nie chciał sobą zdradzać. Znał jej sekret, ale wolał nic nie mówić. Oh, on nie byłby sobą, gdyby się z nią nie chciał podroczyć.

🔺🔻🔺

- Ani mi się waż! - Adrien rozkazał Plaggowi.

- Daj mi sera, to nic jej nie zrobię. - zagroził, wysuwając swoje małe pazurki.

- Nie będziesz mnie terroryzował w moim własnym pokoju. - blondyn przymrużył oczy.

- Zakład? - na jego małej mordce zawitał szatański uśmiech.

Wszystko zaczęło się jakieś dwie godziny wcześniej, gdy kwami Czarnego Kota miało dość tego, że blondyn go głodzi. Według niego dwadzieścia krążków Camemberta co trzy godziny, to niemal głodówka. Plagg w zemście wziął sobie zakładnika. Miniaturowy kot miał zamiar pociąć pazurami duży plakat Biedronki, który jest przyklejony do ściany nad łóżkiem jego podopiecznego. Wiedział, że ten kawałek papieru dla młodego Agrste jest niezwykle ważny, bo przecież już nie raz śmiał się z niego, gdy tamten robił do wizerunku swojej ukochanej Biedronsi maślane oczka.

- Plagg, odsuń się. - powiedział, gdy łapka kwami była o milimetry od policzka dziewczyny.

- Śnij dalej, blondasku. - zaśmiał się złośliwie.

Tę jakże uroczą scenkę przerwał krzyk dochodzący zza uchylonych okien. Blondyn bez patrzenia wiedział, co to oznacza.

- Plagg, wysuwaj pazury. - wypowiedział triumfalnie.

🔺🔻🔺

Skakał z dachu na dach, jednak jak na razie nic podejrzanego nie rzuciło się w jego zielone oczy. Zatrzymał się i podrapał w zamyśleniu po brodzie, a wtedy usłyszał znajomy pisk, a zanim zdążył cokolwiek zarejestrować, drobne ciało jego partnerki zderzyło się z nim, a wtedy zaczęli turlać się w stronę przepaści między budynkami. Czarny kot w ostatniej chwili uratował ich oboje przed upadkiem z kilkudziesięciu metrów, rozsuwając swoją broń, która zablokowała się między ścianami budynków. Złapał jedną ręką Biedronkę w talii, a drugą trzymał się swojego kociegokija. Dziewczyna była w tamtym momencie bezbronna, jej yo-yo leciało gdzieś w siną dal, uczepione stopy jakiegoś człowieka sowy.

Oczywiście nic nie może nigdy iść po ich myśli i tak też było tym razem. Blondyn zaczął bez ostrzeżenia kichać, przez co niechcący puścił Biedronkę. Ona - nie chcąc zostać mokrą plamą - potraktowała dzwonek przy kostiumie chłopaka jako ostatnią deskę ratunku, chwytając się go, co za tym idzie, rozsunęła bohaterski uniform blondyna po sam pas.

- Biedronsiu, w rozbieranki możemy bawić się u mnie w sypialni, a teraz skupmy się na walce. - wydusił z siebie, ledwo utrzymując ich oboje.

- Zamknij się i zrób cooooo... - nastolatka zaczęła spadać.

- Nie! - krzyknął desperacko Czarny Kot.

Kiedy już myślał, że jego partnerka skończy jako trup, wtedy z cienia wyłoniła się jakaś postać ubrana w niebieski strój. Nieznajomy złapał dziewczynę tuż przed bliskim spotkaniem z chodnikiem i odbiwszy się kilka razy od ściany, wylądował z ciemnowłosą na rękach na dachu.

- Później go rozbierzesz. - odstawił ją na nogi. - Teraz lepiej zajmijmy się zagrożeniem.

Czarny Kot znalazł się przy nich dosłownie sekundę później i bacznie obserwował każdy ruch chłopaka.

Ich nowy towarzysz był kilka centymetrów wyższy od Adriena, jednak posturę miał niemal identyczną. Był ubrany w niebieski strój, a dziwnie znajoma broszka spinała jego pelerynę zakończoną wzorem pawich piór. Jego szare oczy otaczała również niebieska maska zasłaniająca niemal pół twarzy, a z bujnych brązowych włosów na czubku głowy wystawało kilka piórek, jak w przypadku prawdziwego ptaka.

- Kim ty jesteś? - zapytała Biedronka.

- Niedługo się przekonacie. - odparł tajemniczo.

🔺🔻🔺

- Jak myślisz, możemy mu ufać? - zapytał blondyn, gdy byli tylko we dwoje.

- Nie wiem, Kocie. - westchnęła Biedronka. - Niby pomógł nam pokonać Sowiarza, ale chyba doskonale pamiętasz, że z Volpiną było podobnie.

- Pamiętam. - Chat również westchnął. - W takim razie musimy być czujni.

Nowi Bohaterowie ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz