34| Gościnne krocze wspaniałej Choé Bourgeois

1.5K 164 67
                                    

Marinette jak co rano nie mogła się zwlec z łóżka. Od pewnego czasu w ogóle nie miała ochoty chodzić do szkoły. Odkąd nie ma Alyi, nie może znaleźć sobie tam miejsca. Została sama, przez co trochę odcięła się od świata i rówieśników. Co prawda miała brata, oba ich kwami, Nina i Adriena, ale to nie to samo, co pogaduchy z najlepszą przyjaciółką.

Wyślizgnęła się spod cieplutkiej kołdry, a jej ciało przeszły dreszcze, gdy tylko poczuła na sobie chłodniejsze powietrze. Potarła ramiona dłońmi, chcąc się rozgrzać, co trochę pomogło. Przeciągnęła się leniwie i z wyciągniętymi z szafy ubraniami weszła do łazienki, gdzie spędziła chwilę na porannej toalecie.

🔺🔻🔺

Razem z Léonem i Ninem, którego spotkali w drodze do szkoły, szli do sali. Chłopaki żywo rozmawiali na jakiś temat, którym Marinette nawet nie chciała się tym interesować, ani podsłuchiwać. Zostawiła ich samych sobie i przyspieszyła kroku, wyprzedzając ich o dwa metry. Ze spuszczoną głową weszła do klasy i zajmując swoje stałe miejsce, zaczęła wyjmować wszystkie potrzebne do lekcji przedmioty.

- Cześć. - znajomy głos sprawił, że musiała obejrzeć się w bok.

Albo się nie wyspała i ma halucynacje, albo obok niej siedzi Alya. Bardziej prawdopodobna wydawała jej się ta pierwsza opcja, bo przecież Césaire wyjechała z Francji. W takim razie co tu robi?

- A-alya? - zająknęła się, niedowierzając.

- Nie, pani Mendelejew, wiesz? - żachnęła się.

Ciemnowłosa rzuciła się na szyję swojej przyjaciółce, ciesząc się, że jednak nie wyjechała, albo wyjechała i wróciła. Marinette była z tego powodu bardzo szczęśliwa.

- Co ty tu robisz? - zapytała, odsuwając się od niej na długość przedramion.

- ALYA?! - stojący w progu sali Nino również był skołowany obecnością dziewczyny, w której się zadurzył.

Szatynka nic nie odpowiedziała na pytanie przyjaciółki, bo chłopak szybko znalazł się przy niej i przytulił się do jej pleców, oplatając jej szyję swoimi ramionami. Nino szybko zrozumiał to, co uczynił. Zaczerwienił się ogniście i bąkając ciche przeprosiny, usiadł na swoim miejscu obok Adriena, który właśnie wyciągał z torby tablet.

Marinette chciała o coś jeszcze zapytać, jednak zdusiła swoje pytanie wtedy, gdy do klasy weszła ich rudowłosa nauczycielka - Caline Bustier wraz z jakąś blondwłosą dziewczyną.

- Dzień dobry. - przywitała się jak zwykle radośnie. - Od dziś to wasza nowa koleżanka. Przedstaw się, kochana. - uśmiechnęła się pociesznie do nowej uczennicy.

- Jestem Ava Collette... - zaczęła się przedstawiać.

Nino dokładnie przyglądał się stojącej na środku sali dziewczyny. Złote włosy i intensywnie zielone oczy kogoś mu przypominały.

- Stary, ona wygląda jak ty. - szepnął na ucho Adrienowi siedzącemu niecały metr od niego.

Młody Agreste nawet go ni słuchał, po głowie krążyło mu dziwnie znajome nazwisko blondynki. Wiedział, że jest mu bliskie, ale nie kojarzył dlaczego. Musiał rozwiązać tę zagadkę. Poniekąd był kotem, a koty z natury są wścibskie i ciekawskie, więc to logiczne, że chciał wiedzieć wszystko. Jedyne czego nie lubił bardziej od Władcy Ciem to życia w niewiedzy, chyba że chodzi o miłość, jaką Plag darzy swój ser. Tak, jeśli o to chodzi, to zdecydowanie wolał żyć w niewiedzy.

- Kochani, w tym roku po raz pierwszy w naszej szkole odbędzie się jesienny bal. - oznajmiła wesoło Bustier. Kobieta wstała zza biurka i usiadła na jego blacie, zakładając nogę na nogę. Dłonie położyła na kolanach i westchnęła rozmarzona. - Będzie to fantastyczne wydarzenie. Co prawda obecność nie jest obowiązkowa, ale miło by było widzieć was w komplecie.

- Idziesz? - szatynka zwróciła się szeptem do przyjaciółki. Marinette jedynie wzruszyła ramionami na znak niewiedzy.

- A ty? - szepnęła, nie patrząc na dziewczynę.

- Nie wiem, czy mnie ktoś zaprosi. - odparła bez entuzjazmu.

🔺🔻🔺

Adrien chciał zamienić kilka słów z blondynką o dziwnie znajomym dla niego nazwisku, jednak zanim to zrobił, inna blondynka przerwała jego poczynania.

- ADRIENKU! - rozniosło się prawdopodobnie po całym Paryżu.

Agreste przystąpił do ofensywy. Wziął nogi za pas i zwiał jak najdalej od niej, ale Chloé się nie poddała i zaczęła biec za nim.

🔺🔻🔺

- Bracie, tymi ciastkami to mógłbyś kogoś zabić. - zaśmiał się Nino, a na potwierdzenie swoich słów uderzył kilkakrotnie skamieniałym wypiekiem o blat stołówkowego stolika.

Léon postanowił sprawdzić swoje siły w cukiernictwie, co raczej nie bardzo mu wyszło. Świadczył o tym nie tylko nieco zwęglony wygląd jego wypieków, ale i ich twardość. Miały być rumiane i chrupkie, a wyszły z nich zwęglone kamienie. Zamiast ciastek przypominały bryły węgla kamiennego.

- W sumie to masz rację. - parsknął krótko śmiechem. - To by się nadawało jedynie na pocisk armatni.

- Chłopaki, ratujcie. - Adrien schował się za plecami szatynów. - Chloé chyba chce, żebym zaprosił ją na ten bal. - wyjaśnił na szybko.

- ADRIENKU! - blondynka uparcie za nim podążała. - Tu jesteś. - zaświergotała dziewczyna na widok swojej rzekomej miłości życia. - Kiedy zamierzasz mnie zaprosić na bal? - zatrzepotała kokieteryjnie doklejonymi rzęsami. - A może ty, Léonku mnie zaprosisz?

- Podziękuję za tę przyjemność. - prychnął. - Wolałbym wjechać rowerem w kartony, niż umówić się z tobą. A poza tym o tobie i twoim gościnnym kroczu słyszała już cała Francja.

Blondynka nic sobie nie zrobiła z tej obelgi, tylko podeszła do Adriena i znów zaczęła go prosić o to, żeby ją zaprosił. Nino już nie mógł tego słuchać, więc zanim zdążył ugryźć się w język albo pomyśleć dwa razy postanowił uratować swojego przyjaciela z tej groteskowej sytuacji.

- Chloé, on nie może z tobą iść, bo idzie z Marinette.

Siedząca naprzeciwko ciemnowłosa dziewczyna po usłyszeniu tych słów, zachłysnęła się wodą, a wypluwając większość płynu z płuc, opluła chłopaków. W ratowanie życia dziewczyny musiała zaangażować się Alya, która śmiejąc się w głos, klepała przyjaciółkę po plecach.

Marinette, widząc błagalne spojrzenie zielonych oczu, w których jeszcze nie tak dawno była zakochana bez pamięci, postanowiła potwierdzić słowa ciemnoskórego przyjaciela.

- T-to pra-prawda, Chloé. - powiedziała bardzo cicho i nieśmiało.

Córka burmistrza tupnęła obrażona nogą i wyszła ze stołówki. Jej wysoki kucyk złowrogo bujał się na boki, a biodra agresywnie kołysały z każdym postawionym krokiem.

Nowi Bohaterowie ||Miraculous|| ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz