- Nareszcie w domu. - westchnęła Marinette, kiedy wróciwszy z wycieczki w niedzielne popołudnie, przekroczyła próg posiadłości.
- Masz rację. - mruknął Léon, rzuciwszy się na kanapę w salonie.
- Rusz te swoje zacne cztery litery i mi pomóż. - powiedziała z wyrzutem.
- W czym? - zapytał chłopak z twarzą w poduszce.
- Jak to w czym?! - oburzyła się. - Trzeba zrobić pranie, posprzątać tu, zrobić zakupy, bo w lodówce jest tylko światło. - wyliczała na palcach kolejne obowiązki. - Musimy się z tym wyrobić do wieczornego patrolu.
- Daj odpocząć, kobieto. - powiedział śpiący, zaszczycając ją spojrzeniem. - Jutro się tym wszystkim zajmiemy. A dziś znowu zjemy na mieście.
- Dobra. - zgodziła się po dłuższej chwili. - W takim razie ja idę pod prysznic.
Weszła do swojego pokoju, wyjęła z komody czystą bieliznę w kolorze dojrzałej wiśni, z szafy wzięła dresy i pierwszą lepszą koszulkę. Będąc w łazience, puściła sobie z telefonu muzykę i weszła pod prysznic. Wyjąc wraz z wokalistą swojego ulubionego zespołu, zmywała ciężar całego dnia. Wyszła spod prysznica w o wiele lepszym nastroju, niż wtedy, kiedy pod niego wchodziła. Dalej nucąc piosenkę, założyła bieliznę i spodnie od dresu, założenie koszulki sobie darowała. Wyszła z łazienki w samym staniku i dresach, stanęła w progu drzwi do pokoju, jedną ręką susząc włosy różowym ręcznikiem i przyglądała się z zaciekawieniem swoim ścianom.
Agreste. Wszędzie Agreste i jego bezczelnie idealna buźka. Nie myśląc dłużej, rzuciła ręcznik gdzieś w kąt pokoju, podeszła do wieży puszczając swoją ulubioną płytę, wyjęła z garderoby jakieś niepotrzebne kartonowe pudło i kołysząc biodrami w rytm lecącej z głośników muzyki, odklejała zdjęcia Adriena ze ścian.
Koniec tego!
Sama do końca nie wiedziała, co nią kierowało. Chciała po prostu skończyć z tą chorą, platoniczną miłość do blondyna. Koniec wzdychania do niego całymi dniami, koniec z robieniem do niego maślanych oczek. Zresztą, na wycieczce wydawał się jakiś nieobecny i zamyślony. Pewnie cały czas myślał o swojej ukochanej.
- Co tu tak głośno? - odwróciła się w stronę głosu i zobaczyła swojego brata opierającego się o futrynę drzwi. Jego kwami siedziało mu na ramieniu. - Co robisz? - zapytał, śledząc ruchy siostry.
- To, co powinnam zrobić już dawno temu. - mruknęła.
- Léooon, jedzenie mi się skończyło. - mały paw podleciał do twarzy podopiecznego.
- Znowu? - jęknął chłopak. - No dobra, chodź ty mała szarańczo, idziemy do sklepu. - odwrócił się i wychodził już z pokoju, kiedy zatrzymał go głos dziewczyny.
- Kup też ciastka. - spojrzała na niego znad ramienia.
Chłopak wyszedł, a ona wróciła do poprzedniego zajęcia.
Pierwsze zdjęcie wylądowało w pudle, potem drugie i następne i tak jeszcze kilkadziesiąt razy, dopóki ściany nie zostały ogołocone ze wszystkich podobizn blondyna. Z całą tą stertą papierów zeszła na dół. Weszła jeszcze do kuchni po zapałki i podeszła do kominka. Zmięła kilka zdjęć w kulki i wrzuciła je do paleniska, a następnie podpaliła. Każdą kolejną podobiznę wrzucała osobno, żeby dobrze się spaliła.
CZYTASZ
Nowi Bohaterowie ||Miraculous|| ✔
FanficW Paryżu pojawiają się nowi bohaterowie, którzy pomagają Biedronce i Czarnemu Kotu w jego obronie. #84 w kategorii Fanfiction 15.11.2017r.