Rozdział 2

303 18 0
                                    

- Idziemy na piwo, dołączysz do nas? - zaproponował Dal.

- Niestety odmówię. Muszę zająć się mieszkaniem. Jutro mam gości. Może następnym razem. - powiedziałam i ruszyłam w stronę domu. Szczerze mówiąc, nie miałam zamiaru robić jakichkolwiek porządków. Faktycznie, miałam mieć gości następnego dnia, ale nie było to goście, dla których musiałam robić idealny porządek w domu. Nie chciałam z nimi iść na piwo. Ich towarzystwo nie do końca mi odpowiadało. Rozmowy o pieniądzach, nowych samochodach... To nie dla mnie. Miałam dobry samochód, na którego się trochę wykosztowałam, ale rzadko z niego korzystałam. Redakcja nie była daleko od mojego domu, więc codziennie fundowałam sobie krótki spacer. Samochodu używałam jedynie, gdy musiałam zrobić zakupy albo miałam dzień wolny i jechałam gdzieś odpocząć.

Rozejrzałam się powoli. Miałam wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Słyszałam kroki, ale za każdym razem, gdy się odwracałam nikogo nie widziałam.

Popadam w paranoję.

Poszłam dalej. Niedługo będę w domu i będę mogła spokojnie odetchnąć. Tak, to była moją nadzieja. W mieszkaniu czułam się najbezpieczniej. Może mieszkałam sama i nie miałam za bardzo do kogo zadzwonić w razie potrzeby pomocy płci przeciwnej, ale uważam, że całkiem nie źle sobie radziłam.

***

Dzwonek mojego telefonu zaczął mi brzęczeć nad uchem. Otworzyłam oczy, musiałam zasnąć.
Spojrzałam na ekran.

- O co chodzi , Oppa? - zapytałam zaspanym głosem i spojrzałam na godzinę. Była 19. Dalpo był moim przyjacielem z czasów studiów.

- Przepraszam, ale nie dam rady jutro cię odwiedzić. Wskoczyła mi nagle ważna operacja. - powiedział zdyszany. Pewnie leciał na drugi koniec szpitala.

- Nie musisz przepraszam, oppa. W końcu to twoja praca. Nadal cię podziwiam, że przetrwałeś studia.

- Byłem na ostatnim roku jak się poznaliśmy. Zakolegować się z taką gówniarą. - westchnął, a ja się zaśmiałam.

- Oppa, chyba nie jestem, aż tak dziecinna. - powiedziałam z uśmiechem.

- Wcale. Szczególnie, gdy wesołe miasteczko zawitało do miasta. - zaśmiał się.

- To było dwa lata tamu! A ja nie byłam nigdy na kolejce górskiej. - usprawiedliwiłam się. Faktycznie zachowywałam się odrobinę jak dziecko, które pierwszy raz wchodzi do sklepu z zabawkami.

- Wiem, wiem. Nie tłumacz się. - zaśmiałam się. - Ja muszę już kończyć. Czeka mnie kolejna operacja. Do następnego.

- Pa. - powiedziałam i odłożyłam telefon na stolik obok. Chciałam znów wrócić do spania. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i zamknęłam oczy, ale natychmiast musiałam je otworzyć. Miałam wrażenie, że coś przemknęło mi przez pokój.

Szybko rozejrzałam się po pokoju, ale nic szczególnego nie zauważyłam.

Może mi się tylko przewidziało.

Wróciłam do spania, jednak tym razem usłyszałam szmery, a następnie zamykające się drzwi. Podniosłam się gwałtownie. Nie nie mogła być moja bujna wyobraźnia. Ściągnęłam z siebie koc i wstałam z łóżka. Mój oddech gwałtownie przyspieszył, serce waliło jak oszalałe. Bałam się. Pierwszy raz tak bardzo się bałam.

Otworzyłam drzwi od mojej sypialni i wyszłam na korytarz.

- J-Jest tu ktoś? - zapytałam drżącym głosem. Wszystko wyglądało jak wcześniej, ale miałam złe przeczucia.

Wyszłam na korytarz cały czas się rozglądając. Może to czas na mnie? Nie chciałam umierać! Nie miałam nawet chłopaka.

- Halo? - znów się odezwałam. - Jeśli tu jesteś to się pokaż. - powiedziałam niepewnie i poszłam wzdłuż korytarza, gdy coś wyskoczyło przede mną, a następnie ciemność.

Woda I Ogień? Nie Sądzę. //ChangWook (2017/2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz