Rozdział 31

183 13 1
                                    

Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mógł umrzeć. To było niemożliwe.

- Kłamiesz. - powiedziałam ledwo wyduszając z siebie to słowo. - Kłamiesz! - krzyknęłam z całym swoich sił. To nie mogła być prawdę. Jeśli to była prawda, to znaczy, że zginął przeze mnie. To ja go tam wysłałam. To przeze mnie umarł. Byłam mordercą.

Upadłam na kolana próbując poukładać sobie wszystko od początku do końca. Przecież Jaejoong mógł ze mnie po prostu żartować, prawda? Mógł odwrócić moją uwagę od czegoś innego, ale z drugiej strony on stał jak słup nic nie robiąc tylko patrząc na mnie z uśmiechem. U niego uśmiech nie był dobrym znakiem.

- Zastanów się dobrze. - zaczął do mnie podchodzić. - Czy Changwook nie miał ostatnio jakiś problemów ze swoją mocą? - skąd on o tym wiedział?! To nie było możliwe, żeby dowiedział się od kogoś. Oprócz mnie wiedział tylko Minhyuk, ale on był przyjacielem, nie wrogiem.

- Kłamiesz. To nie może być prawda. - mówiłam do siebie, bo nie sądziłam, że ktokolwiek oprócz mnie mógł zrozumieć co powiedziałam.

- Chciałbym, ale nie mogę. - powiedział, gdy kucnął przede mną.

- Zostaw ją. - usłyszałam nad sobą Minhyuka, który odepchnął rękę wroga ode mnie. Nawet nie zarejestrowałam, że coś się do mnie zbliżało. Byłam pochłonięta w myślach. Nie byłam niczego pewna. To niemożliwe, żeby Changwook zginął, ale również nie możliwe, że Jaejoong mówił to z takim uśmiechem, tym bardziej, że wiedział, że Changwook mógł się o tym dowiedzieć. I skąd wiedział o jego mocy?

- Żartujesz sobie ze mnie? Jestem znacznie silniejszy od ciebie, a ty dalej próbujesz walczyć. - powiedział i z całej siły odepchnął Minhyuka, który uderzył plecami w ścianę. Spojrzałam na niego. Nie wyglądał za dobrze. Jego twarz była pokryta krwią, a jego ubrania były całe poszarpane. Z ludzkiego punktu widzenia już dawno by nie żył albo byłby w stanie krytycznym.

Podniosłam się z podłogi i przyjrzałam się sytuacji. Jaejoong zaczął dusić Minhyuka przy ścianie. Nie wiedziałam co miałam zrobić. Byłam tylko człowiekiem. Byłam bezbronna. Nie mogłam mu pomóc. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czego, z czym mogłabym pomóc przyjacielowi Changwooka. Pokój był cały zdemolowany, ale udało mi się zauważyć patelnie. Na filmach to ona była dobrą bronią przed włamywaczami. Chwyciłam ją i podeszłam do Jaejoonga. Nie zauważył mnie. Zamachnęłam się ja najmocniej i uderzyłam Jaejoong patelnią w głowę. Upadł i się nie ruszał.

- Nic ci nie jest? - zapytałam próbując podnieść Minhyuka, który właśnie osunął się po ścianie. Naprawdę nie było z nim dobrze.

- Szybko dojdę do siebie. Co z tobą? - zapytał oglądając mnie.

- W jak najlepszym porządku. - powiedziałam i zaprowadziłam go na kanapę, a raczej jej pozostałości. - Gdzie masz jakąś apteczkę? Opatrzę cię.

- Nie potrzebuje apteczki. Naprawdę niedługo się wszystko się zagoi. Dlaczego wyszłaś z pokoju?

- Changwook ci nie wspominał, że nikogo nie słu... - przestałam mówić w połowie słowa. Changwook.
Spuściłam głowę.

- Nie wierz w jego słowa. Pewnie chciał cię po prostu wkurzyć.

- Może i tak, ale skąd wiedziałby, że Changwook jest niestabilny z mocą? Przecież o tym wiesz tylko ty i ja. - powiedziałam płaczliwym głosem.
Podniosłam głowę i zauważyłam jakoś ruch. To Jaejoong!

- Już po tobie Minhyuk. - powiedział i rzucił w niego czymś. Ale spudłował. Widziałam jak kula leci prosto na mnie. Dostałam.

- Przepraszam, Changwook Oppa. - powiedziałam, a po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Później już nic nie czułam.

Woda I Ogień? Nie Sądzę. //ChangWook (2017/2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz