Rozdział 10

249 17 0
                                    

Pięć dni leżałam w łóżku i praktycznie z niego nie wychodziłam. Changwook cały czas się koło mnie kręcił. Był taki opiekuńczy. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać czy na pewno jest porywaczem. Faktycznie nie mogłam wychodzić z z domu, ale miałam w nim pełną swobodę. Z wyjątkiem jego sypialni. Tam miałam zakaz wchodzić, ale przecież każdy normalny człowiek by na to nie pozwolił, prawda?
Jednak w dalszym ciągu nie wiem co się dzieje z moim sercem. Coraz częściej przyspiesza, w towarzystwie Ji Changwooka. Nie potrafiłam tego pohamować i miałam wrażenie, że on to zauważa. Miałam nadzieję jednak, że to była tylko moja bujna wyobraźnia.

- Jak się czujesz? - usłyszałam za sobą głos Changwooka.

- Lepiej, ale myślę, że jeszcze posiedzę w łóżku. - powiedziałam z uśmiechem.

- Potrzebujesz czegoś? Może chcesz jakąś herbatę, gorącą czekoladę? - zapytała na co energicznie pokiwałam głową.

- Możesz mi zrobić kakao. - powiedziałam z szerokim uśmiechem. - Jeśli będziesz chciał to przez następny tydzień będę gotować. Nie będziesz musiał więcej zamawiać z restauracji. - zaśmiałam się. Dania były naprawdę pyszne.

- Z restauracji? Ranisz mnie. - powiedział łapiąc się za pierś.

- Te dania są zbyt dobre, żebyś ty je gotował. - powiedziałam i wystawiłam mu język.

- Tak się składa, że to ja je gotowałem. - powiedział zakładając ręce na piersi.

- Nie uwierzę póki nie zobaczę.

- Tak? Już nigdy nie będziesz miałam takiej możliwości. Sama sobie będziesz gotować. - powiedział i wyszedł z pokoju. Zaśmiałam się i położyłam się na łóżku. Chwyciłam książkę, którą przyniósł mi Changwook. Powiedział, że jedynie ta książka jest choć trochę dobrze napisana. Nie rozumiałam go. Niektóre książki były naprawdę cudowne, takie głębokie, ale on chyba ma naprawdę wygórowaną opinie.
Spojrzałam na zegarek. Dość długo już nie przychodził. Myślałam, że kakao robi się pięć minut, a nie dwadzieścia.
Odkryłam się i wstałam.

- Co on tak długo tam robi? - zapytałam sama siebie i wyszłam z pokoju. W domu nic nie było słychać.
Może wyszedł?
Zeszłam na dół, ale tam też nic nie było. Czy to możliwe, że zostawił mnie tu samą? Przecież mogłam uciec. Nie to, że chciałam próbować, po prostu była taka możliwość. A może on miał do mnie takie zaufanie, że potrafił zostawić mnie samą? Nie, to byłoby niemożliwe. Nie zna mnie tak długo, żeby mi aż tak ufać. Co go mogło skłonić do zostawienia mnie samej?

- Changwook? - odezwałam się cicho. Nie wiedziałam, czego mogłam się spodziewać, więc wolałam być ostrożna. W końcu mnie porwał. Nie wiedziałam o nim naprawdę wielu rzeczy. Równie dobrze mógł należeć do jakiegoś gangu. Mieć coś wspólnego z narkotykami czy morderstwami. Może wobec mnie nie zachowywał się jakoś bardzo agresywnie, ale nie był mi do końca znanym człowiekiem.

- Youngsoo? Dlaczego wyszłaś z pokoju? - usłyszałam głos Changwooka, przez co podskoczyłam. Odwróciłam się w jego stronę. Czy on właśnie wszedł do domu? Czyli musiał być na zewnątrz.

- Nie było cię długo, więc pomyślałam, że coś się stało. - powiedziałam lekko zakłopotana. - Chciałam sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku. - dodałam. Jego wyraz twarzy powodował, że mimo zażenowania odpowiadałam na jego pytania.

- Nie mogłaś zostać w pokoju? Zaraz bym do ciebie przyszedł. - powiedział jakby z wyrzutem. Nie powinnam wychodzić?

- Ale ja tylko...

- Wracaj natychmiast do pokoju. - powiedział stanowczo. Nie wiedziałam co powiedzieć. Stałam jak kołek i się nie ruszałam. Usta poruszały się jakby chciały coś powiedzieć, ale nic z nich nie wypłynęło.

- Idź. - powiedział oschle. Zamknęłam usta i kiwnęłam głową. Nie chciałam się z nim teraz sprzeczać. Ruszyłam w stronę pokoju. Czułam na sobie wzrok Changwooka. Obserwował mnie, żebym przypadkiem się nie cofnęła.

Wzięłam głęboki wdech i przyspieszyłam kroku. Jednak coś mnie zatrzymało. Usłyszałam głośny huk, jakby z dachu.

- Co to było? - zapytałam spoglądając w sufit.

- Wracaj do siebie. Szybko. - powiedział i ruszył w stronę drzwi wyjściowych.

- Ale Changwook! - krzyknęłam za nim. Zatrzymał się. Gdy miałam coś powiedzieć, ten odwrócił się w moją stronę i szybko do mnie podszedł. Chciałam się odezwać, ale Changwook mi to skutecznie uniemożliwił.

Otworzyłam szeroko oczy. On mnie pocałował! Jedną ręką miał na moim karku, a drugą wplótł we włosy. Jego wargi delikatnie muskały moje. Był tak czuły i delikatny, a jednocześnie namiętny.

Zamknęłam oczy. Sprawiał, że chciałam więcej.

Złapałam go w tali i przyciągnęłam bliżej, Moje serce szalało, a stado motyli w moim brzuchu latało jakby chciało się wydostać. Czy to możliwe, że się zakochałam w Ji Changwooku?

Powoli się ode mnie odsunął. Spojrzałam w jego oczy.

- Teraz idź do pokoju. - szepnął i cmoknął mnie w czoło. Pokiwałam głową i odwróciłam się do niego tyłem. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a dłoń automatycznie powędrowała do moich usta. Changwook mnie pocałował. On mnie pocałował! Byłam taka szczęśliwa.

Gdy wróciłam do pokoju chichotałam pod nosem jak zakochana nastolatka. Nie było to możliwe, ale ten mężczyzna mnie sobą zauroczył.

Chwyciłam poduszkę i pisnęłam prosto w nią. Śmiałam się jak głupia.

Czy to właśnie to ludzie nazywają miłością?

Złapałam za swoje gorące policzki i wróciłam do pocałunku. Jego usta...

Jego usta! To on!

Woda I Ogień? Nie Sądzę. //ChangWook (2017/2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz