Rozdział 6

291 17 0
                                    

- Jednak zeszłaś. - zaśmiał się. Spojrzałam na niego i zmrużyłam oczy.

- Będę cię nękać póki nie odpowiesz mi na pytanie. Dlaczego muszę tu być? - zapytałam i położyłam dłonie po obu stronach moich bioder.

- Już ci powiedziałem. Jeśli nie będziesz próbowała uciec, będziesz mogła mi zadać pytanie ZA TYDZIEŃ. - powiedział i usiadł na jednym z kuchennych krzeseł. - Chociaż, nie powiem, że nie jestem ciekawy jak chcesz mnie nękać. W końcu to ja jestem ten, który cię tu przetrzymuję. To ode mnie jesteś zależna.

Czy on sobie żartował? To znaczyło, że nie mogłam nawet próbować? Przecież to było niemożliwe! Musiałam walczyć. Musiałam chociaż spróbować wygrać, mimo, że moje szanse były bliskiego zero.

- Nie będziesz mną rządzić. Nie pozwolę na to. - powiedziałam stanowczo i odwróciłam się do niego tyłem. Kuchnia była dosyć duża.

Podeszłam do lodówki i ją otworzyłam. Powiedział, że mogę się poruszać po całym domu i zaprosił mnie do kuchni. Miałam zamiar korzystać ze wszystkiego co jest w tym domu. Musiałam tylko zobaczyć co gdzie jest.

- Szukasz czegoś? - usłyszałam centralnie za sobą. Podskoczyłam i szybko odwróciłam się w jego stronę.

- Próbujesz mnie zastraszyć? - zapytałam zakładając ręce.

- Jak na razie świetnie mi idzie. - powiedział z cwanym uśmieszkiem.

- Żebyś się nie zdziwił. - powiedziałam pod nosem i wróciłam do szukania czegoś na co miałam ochotę, choć mówiąc szczerze, byłam tak głodna, że zjadłabym wszystko.

- Brakuje ci czegoś? - usłyszałam.

- Nie masz może jakiejś pizzy? - zapytałam marszcząc nos. Może było trochę jedzenia w tej lodówce, ale były to produkty, z których musiałam zrobić sobie danie. Byłam zbyt leniwa teraz na to. Skoro nie mogłam pracować to mogłam sobie odpuścić. A właśnie praca! Ciekawe co tam się dzieje. Może już zatrudnili kogoś innego na moje miejsce. W końcu nie ma szans na wyjście stąd.

- Chcesz pizze?

- Skoro jestem tu z przymusu to mam warunek. - powiedziałam poważnym głosem. - Chcę mieć dobre jedzenie.

- Masz warunek? Śmieszna jesteś. To ja tu rządzę, nie ty.

- Yah! - krzyknęłam.

- Yah? Yah?! - podniosła głos. Przestraszyłam się nie na żarty. Otworzyłam szerzej oczy i patrzyłam uważnie na mężczyznę. To, że pozwalałam sobie na trochę więcej odwagi wcześniej, sprawiło, że moja odwaga wyparowała i byłam trzęsącą się że strachu kluchą.

- Ja... Um... - zaczęłam się jąkać.

- Co? Już nie jesteś taka odważna? - zadrwił ze mnie. Powoli się do mnie zbliżał.

- Youngsoo, jeszcze raz powiesz do mnie "Yah", a przysięgam, że mnie popamiętasz. - powiedział będąc kilka centymetrów ode mnie.
Skąd on znał moje imię? Nigdy mu go nie powiedziałam.

- S-Skąd wiesz jak się nazywam?

- Ja wiem wszystko, skarbie. - powiedział zbliżając się do mnie niebezpiecznie blisko. Jego twarz była dosłownie kilka centymetrów od mojej. - A poza tym, chyba musiałem znać twoje imię, żeby móc cie znaleźć. - powiedział odsuwając się ode mnie.

- Znałeś mnie wcześniej? - zapytałam niepewnie. Nie pamiętałem, żebym go kiedykolwiek widziała, ale skoro on mnie znał, wiedział jak mam na imię, to przecież musiał mnie wcześniej znać.

- Powiedzmy. - powiedział i znów usiadł na krześle.

- A ja ciebie?

- Zależy jak na to spojrzeć. - nie rozumiałam go. "Zależy jak na to spojrzeć"?! Co to miało znaczyć?

- Odpowiedz mi, nooo. - Zaczęłam marudzić jak małe dziecko. Popatrzył na mnie. Był w szoku. Byłam zbyt dziecinna? Nie, to niemożliwe.

- Zastanów się. - powiedział i wyszedł z kuchni. Miałam się zastanowić? Jeśli w ogóle się kiedykolwiek spotkaliśmy to moja pamięć musiała naprawdę szwankować, bo nie miałam zielonego pojęcia kim ten facet był.

Jeszcze przez chwilę patrzyłam w stronę, gdzie poszedł mężczyzna. Westchnęłam i wróciłam do lodówki. Nie było tam zbyt dużo, więc postanowiłam wziąć jogurt.

Poszukałam po szafkach jakiejś łyżeczki i usiadłam przy blacie. Jeszcze wcześniej siedział tu mój porywacz.

Dlaczego ja tam musiałam siedzieć? Przecież ja nic takiego nie zrobiłam. Dlaczego musi mnie tak więzić? To nie jest sprawiedliwe. Musiałam przecież chodzić do pracy. Moja przyjaciółka musiała się o mnie martwić. Ciekawe co wtedy robiła.

Wstałam z krzesła i wyszłam z kuchni. Poszłam do pierwszego pomieszczenia jakie znalazłam. Chciałam obejrzeć trochę telewizji. Chyba miał w tym domu telewizor, prawda? Każdy miał w domu telewizor.

Na szczęście pierwsze pomieszczenie okazało się salonem, gdzie telewizor był. Usiadłam na białej kanapie i włączyłam program z wiadomościami. Mówili o jakiś wypadkach samochodowych. Chciałam już przełączyć, ale zmienili temat.

- Od wczoraj trwają poszukiwania dziennikarki Kim Youngsoo, która zaginęła bez jakiegokolwiek śladu...

Woda I Ogień? Nie Sądzę. //ChangWook (2017/2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz