Rozdział 14

242 19 0
                                    

Mijały dni, tygodnie, a ja wciąż nie wychodziłam z pokoju. Nie chciałam go widzieć. Było mi bardzo źle z powodu, że jestem sama, ale w tamtym momencie wolałam być sama niż z nim.

- Youngsoo, porozmawiajmy. - usłyszałam stłumiony przez drzwi głos Changwooka. Przychodził codzienne, a nawet kilka razy dziennie, ale ja ani razu się nie odezwałam. Codziennie przynosił mi jedzenie, na początku nie przyjmowałam tego, ale po czasie zaczęłam słabnąc, więc zaczęłam je brać. Nie chciałam tak żyć, czasami naprawdę brakowałam mi osoby, z którą mogłabym porozmawiać i miałam momenty, że chciałam zawołać Changwooka, ale bałam się. Nie wiedziałam do czego jest zdolny, czy nie straci kontroli.

Zaczęłam siebie przyłapywać na czekaniu na moment, gdy zapuka do drzwi i poprosi o rozmowę. Brakowało mi jego głosy, jego widoku, ale nie chciałam się do tego przyznać. Wmawiałam sobie, że zrobi mi krzywdę, że się go boję.

- Changwook. - odezwałam się cicho. Mój głos był ochrypły. Dawno się nie odzywałam.

Może mnie nie usłyszał?

Usłyszałam delikatne pukanie i drzwi po chwili zaczęły powoli się otwierać, a zza nich wychyliła się głowa mężczyzny.

- Wołałaś mnie? - zapytał niepewnie. Pokiwałam delikatnie głową. Czułam stres, bałam się, że podjęłam złą decyzję.

- T-Tak. - zająknęłam się i odwróciłam się, aby całkowicie być przodem do Changwooka. - Ja... - nie potrafiłam powiedzieć tego co chciałam. Nie miałam pojęcia od czego miałam zacząć.

- Odpowiem na wszystkie twoje pytanie. Nie będę już nic ukrywał, będę dla ciebie jak otwarta księga. - mówił klęcząc przede mną. Dlaczego klęczał?

- Wstań. - powiedziałam cicho i złapałam go za rękę, by pociągnąć go do góry, ale szybko odsunęłam od niego dłoń. Changwook wstał i usiadł na łóżku. Wypuściłam głośno powietrze.

- Co chcesz wiedzieć? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.

- Ja... Kim ty właściwie jesteś? - zapytałam trochę niepewnie.

- Cóż. Można by powiedzieć, że jestem cudzoziemcem. - powiedział masując się po karku.

- Cudzoziemcem?

- Jestem z innego świata. Dosłownie. Na Ziemię przybyłem 50 lat temu.

- 50 lat temu?! - krzyknęłam. Nie pomyliły mu się cyferki? Jak to możliwe, że przybył tu pięćdziesiąt lat temu?

- Tak. 50 lat temu. Żyję troszkę dłużej niż zwykli ludzie. - powiedział, jakby to było coś krępującego.

- Ile masz lat? - zapytałam w szoku.

- Dokładnie 518. Nie jest to tak dużo jak się wydaje. Mówi się, że starszyzna ma ponad 3 tysiące lat, ale nikt nie zna ich prawdziwego wieku. Wiemy tylko, że nikt nie pamięta o ich narodzinach.

- Narodzinach? Skoro żyjecie tak długo to nie macie problemów z przeludnieniem? Przecież jeśli co chwilę się rodzi nowe dziecko, które żyje kilkaset lat, musicie nie mieć tam miejsca.

- Nie do końca. Kobieta może urodzić dziecko, gdy ma od około dwudziestu do około stu lat. Coś jak na Ziemii menopauza. Istnieje coś takiego też u nas w świecie.

- Jak wygląda wasz świat? - zapytałam zbliżając się do niego, jakby to miało pomóc w zrozumieniu większej ilości w ogóle nieprzydatnych mi rzeczy, która była bardzo fascynujące.

- Cóż, mamy jeziora, morza, oceany, góry. Jeśli chodzi o początek świata, przyrodę, jest całkiem podobnie do waszego, jednak wy ludzie strasznie zanieczyściliście ten świat. Gdybyś tylko zobaczyła naszą wodę, łąki, góry. Nasze budowle są stworzone tak, by nie niszczyły krajobrazu. - mówił o tym z taką pasją, że naprawdę miałam ochotę go słuchać.

Woda I Ogień? Nie Sądzę. //ChangWook (2017/2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz