Rozdział 30

190 14 0
                                    

Chodziłam bezsensownie po ulicach centrum. Było mi źle. Czułam się jak wyrzutek. Chciałam do niego pobiec, przeprosić, ale nie mogłam. Nie wiedziałam co miałam zrobić. Nie wiedziałam jak miałam sobie z tym poradzić. W tamtym momencie nie wiedziałam nic. Chodziłam, nie myśląc. Nie miałam o czym myśleć. Nie było sposobu, żebym mogła się tam dostać. Nikt prócz Starszyzny i króla, którego nawet nie ma, nie mógł mnie tam wpuścić.

- Uważaj! - usłyszałam za sobą i zaraz zostałam pociągnięta za rękę do tyłu. Spojrzałam na osobę, która mnie pociągnęła. Nie wiedziałam nawet co się przed chwilą stało.

- Powinienem cię tam zostawić, ale dałem komuś słowo, że nic ci się nie stanie. - Minhyuk. Nie wiedziałam co on tam robił, ale i nie chciałam wiedzieć.

- Dzięki. - powiedziałam zrezygnowana i poszłam dalej, tym razem w innym kierunku.

- Czekaj! - krzyknął za mną. Odwróciłam się w jego kierunku. Podbiegł do mnie.

- Dlaczego go zostawiłaś? Przez chwilę nawet uwierzyłem Changwookowi i zwątpiłem w swoje moce, ale teraz to dla mnie nie ma sensu. Dlaczego od niego odeszłaś? Dlaczego nagadałaś mu takich bzdur? - miał mi dużo za złe. Słyszałam to w jego głosie.

- Chciałam, żeby wrócił do swojego świata. Chciałam, żeby im pomógł. - powiedziałam ze spuszczoną głową.

- A teraz czujesz się jak największy śmieć tego świata?

- Nie chcę o tym gadać. - powiedziałam cicho i odwróciłam się do niego. Minhyuk miał racje. Czułam się właśnie tak jak powiedział. Największy śmieć, suka, idiotka, która straciła miłość, i która ma ochotę zniknąć z tego świata. Jeśli tak dalej pójdzie zniknę stąd, nawet nie wiedząc kiedy.

- Obiecałem coś Chnagwookowi, więc nie myśl, że tak łatwo ode mnie uciekniesz. - usłyszałam za sobą, a po chwili zobaczyłam go przed sobą.

- Jeśli chcesz mnie zabić to zrób to szybko. - powiedziałam przystając.

- Kusząca propozycja, ale ta obietnica to całkowite przeciwieństwo tego, więc wybacz, ale nie dziś. - powiedział i objął mnie ramieniem idąc dalej.

- Chcę zostać sama. - powiedziałam mając nadzieję, że uda mi się go spławić.

- Nie ma takiej opcji. Dzisiaj idziesz do mnie. - powiedział i zatrzymał taksówkę.

- Nie chcę z tobą nigdzie iść. - próbowałam się wyrwać, ale jednak nie tylko Changwook jest silniejszy niż zwykły mężczyzna. Minhyuk podał adres i taksówkarz ruszył.

***

Byłam zmuszona zostać u Minhyuka w domu. Chociaż tyle dobrze, że dał mi własny pokój, w którym mogłam siedzieć sama przez cały dzień. Wychodziłam z niego tylko wtedy kiedy musiałam, a Minhyuka widziałam może 2 razy w ciągu tygodnia. Tak, byłam u niego już dwa tygodnie. Nie byłam zadowolona z tego powodu, ale myślę, że to lepsze niż spanie pod mostem.

Kolejnego dnia obudziłam się przez hałasy. Nie wiedziałam kto hałasował i co się działo, ale poczułam strach. Miałam przeczucie, że nie było to nic dobrego.

Podniosłam się z łóżka. Czułam moc Minhyuka na sobie. Robił wszystko co w jego mocy, żebym nie wychodziłam wtedy z pokoju, ale byłam tak zmęczona psychicznie, że nic na mnie już nie działało.

Otworzyłam powoli drzwi od pokoju i zobaczyłam go. Zobaczyłam Jaejoonga.

- W końcu się pojawiłaś. Nawet nie masz pojęcia ile czasu na ciebie czekałem. - powiedział Jaejoong. 

- Co-Co tu się dzieje? - zapytałam Minhyuka.

- Youngsoo, wracaj do pokoju i z niego nie wychodź. - powiedział Minhyuk.

- Dlaczego? Przecież od razu milej się zrobiło jak przyszła. Nie sądzisz, Youngsooah? - zaakcentował moje imię.

- Mało ci przegranych Jaejoong? - zapytałam odważnie. Changwook zawsze z nim wyrywał i wychodził z tego bez szwanku.

- Ależ skarbie, z Minhyukiem nie będzie tak ciężko wygrać, a Changwook... Cóż, słyszałem, że poległ podczas jednej z bitew. Jaka strata.

Serce mi zamarło. Changwook nie żyje?! 

Woda I Ogień? Nie Sądzę. //ChangWook (2017/2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz