Epilog

311 15 5
                                    

Piękna, biała, długa princeska. Tak, zgodziłam się za niego wyjść. Prawdę mówiąc w ogóle się nie zastanawiałam czy powiedzieć tak, czy nie. Po prostu to wiedziałam. Chciałam za niego wyjść mimo, iż wiedziałam, że w tym świecie już jestem jego partnerką życiową. Ale ja marzyłam o tym, by powiedzieć tak. Marzyłam o tym, by zapytał mnie czy wyjdę za niego. I moje marzenie się w końcu spełniło. W tamtym momencie byłam naprawdę szczęśliwa, a teraz byłam jeszcze bardziej szczęśliwa na myśl, że już niedługo oficjalnie stanę się jego żoną.

Stałam na końcu białego dywanu i patrzyłam na uśmiechniętego Changwooka. Stał w garniturze, jak przystało na Ziemi, i uśmiechał się. Nie byliśmy na Ziemi. Tam na naszym ślubie bylibyśmy tylko w dwójkę. Tutaj za to jest Dalpo, Minhyuk, nawet zaprosiłam Mirę, tą dziewczynę, którą spotkałam w drodze na sale balową. Była naprawdę zaskoczona, gdy dowiedziała się, że jestem królową. Ja raczej też nie należę do osób, które już w to wszystko wierzą. Nie mogę się przyzwyczaić do ludzi, którzy się mi kłaniają. Jest to dla mnie strasznie niezręczne, dlatego za każdym razem staram się ich namówić, żeby mi się nie kłaniali.

Głęboki wdech i wydech. Poszłam. Czułam jak moje nogi się trzęsą i obawiałam się, że upadłem, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Idąc patrzyłam cały czas na Changwooka, a on na mnie, więc nie mogłam narobić sobie wstydu. Gdy doszłam do niego mój uśmiech się poszerzył.

- Gotowa? - zapytał cicho.

- Jak nigdy. - powiedziałam i trzymając się za ręce wypowiedzieliśmy przysięgi. Na koniec najlepsze.

- Możesz pocałować pannę młodą. - powiedział mężczyzna, który był tu na wzór księdza. Changwook nie czekał nawet sekundy. Przywarł do moich ust jakby nikogo wokół nie było.

- Myślałam, że królowi tak nie przystoi. - powiedziałam, gdy się od siebie odsunęliśmy. W tle było słychać głośne brawa i okrzyki. Odwróciłam się w ich stronę. Wszyscy uśmiechnięci. Wszyscy byli szczęśliwi. Uśmiechnęłam się do nich i znów wróciłam do Changwooka.

- To co? Teraz noc poślubna? - zapytał z zadziornym uśmieszkiem.

- Tylko o tym myślisz? - zapytałam uderzając go w ramię.

- Oczywiście, że nie. - powiedział przyciągając mnie do siebie i cmokając w czubek głowy.

- Masz szczęście, że są tu inni, bo tak bym cię sprała.

- Da się załatwić. - powiedział i teleportował nas tak, że od razu wylądowaliśmy na łóżku. - Wiesz co teraz będzie? - zapytał z tym samym uśmiechem co wcześniej.

- Spiorę cię? - zapytałam patrząc na niego z dołu.

- Zła odpowiedź. - powiedział i zaczął mnie całować jak jeszcze nigdy. Było cudownie.

***

- Yah! Changwook! - krzyknęłam na cały głos. - Przysięgam, jak cię tylko znajdę to cię zamorduje. - mówiłam do siebie i wyszłam z pokoju. Na drodze spotkałam kilkoro ludzi, którzy mi się ukłonili, ale ja szukałam tego jednego pawiana, którego będę maltretować jak tylko zobaczę.

Wszyscy patrzyli na mnie jak na dziwaka. Prawdopodobnie do tej pory myśleli, że jestem potulnym jak baranek króliczkiem, delikatnym stworzeniem, które nigdy nikogo nie skrzywdzi, ale przykro mi, król miał zginąć.

Weszłam do sali narad. Był tam. Razem z innymi politykami, czy Bóg wie kim.

- O cześć, Skarbie. - usłyszałam jego radosny głos.

- Ja ci dam, Skarba. Zaraz mnie popamiętasz. - powiedziałam podchodząc szybkim krokiem. Changwook podniósł się ze swojego tronu i zaczął się cofać.

- Kochanie, najpierw wyjaśnij mi o co dokładnie chodzi. - powiedział już nie tak radośnie.

- Ta kobieta nie ma nawet odrobiny szacunku do króla.- usłyszałam głos jednego z polityków.

- Że co proszę? Ja nie mam szacunku do króla? - zapytałam odwracając się w jego stronę.

- Co? - usłyszałam głos Changwooka. Był zdezorientowany.

- To właśnie przed chwilą powiedział.

- Nie. Nikt nic nie mówił, skarbie. - powiedział, a ja zszokowana odwróciłam się do Changwooka, którego mimika zaczęła powoli się zmieniać w zszokowaną, ale szczęśliwą. - Już się nauczyłaś czytać w myślach? Boże, nie wierzę, że tak szybko ci się udało. - powiedział i mnie przytulił, ale gdy mnie przytulał nagle zesztywniał i odsunął się ode mnie.

Czytanie w myślach? Że co?

Spojrzałam na Changwooka, który stał patrząc na mnie w jeszcze większym szoku. 

- Później mi wyjaśnisz o co chodzi z czytanie w myślach, a teraz przysięgam, że cię zabiję. - powiedziałam i zaczął go bić w ramię, ale on nawet nie drgnął. Jedynie zmieniła mu się twarz. Teraz nie wyglądał na tak zaskoczonego. - Dlaczego nie uciekasz? - zapytałam zdezorientowana. Myślałam, że nie będę miała szansy go nawet raz uderzyć, a on stał jak kołek.

- Bo wiem o co chodzi. Nie będę uciekać. Możesz mnie bić ile chcesz. - powiedział poważnie.

- Oppa... - westchnęłam. Rzadko nazywałam go Oppą. Tylko, gdy sytuacja była poważniejsza albo miałam taki humor. Zdarzało się to coraz częściej. Gdy nazywałam go Oppą uwielbiałam jego uśmiech.  

- Przepraszam. Wiem, że nie chciałaś tego tak szybko. - powiedział i spojrzał na innych. - Wyjdźcie na moment.

- Ale skąd wiesz, że ja... - zaczęłam mówić, ale nie skończyłam. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam co mam mówić.

- Słyszę dziecko. - powiedział patrząc na mój brzuch.

- Naprawdę? Co słyszysz? - zapytałam uradowana.

- Śmieje się z ciebie. - powiedział z lekkim uśmiechem. - Nie jesteś zła?

- Nie jestem zła. Jestem odrobinę zdezorientowana, ale nie jestem zła.

- Dlaczego jesteś zdezorientowana?

- Nie wiem jak się zajmować dzieckiem. Nie wiem w jaki sposób będę musiała je wychowywać w tym świecie. Nie wiem też czy nie rozwali mi brzucha skoro będzie mieć którąś z twoich mocy. Mam nadzieję, że to nie będzie ogień.

- O to nie musisz się martwić. - zaśmiał się. - W ciąży nic ci nie grozi. - powiedział i cmoknął mnie w czoło.

- Jak myślisz? Dziewczynka czy chłopczyk? - zapytałam z uśmiechem.

- A co jeśli i to, i to?

- Nawet tak nie żartuj. - powiedziałam poważnie. Z jednym nie wiem czy dam radę, a co dopiero z dwoma.

- Myślę, że chłopczyk. - powiedział i mnie przytulił. Przed nami jeszcze całe mnóstwo pięknych lat. Nigdy się nie spodziewałam, że spotka mnie coś takiego, ale trzeba być gotowym na wszystko, prawda? Nigdy nie wiadomo co nas spotka. Będą momenty dobre, ale i te złe. Nie możemy się przygotować na wszystko. Ja na szczęście te najgorsze mam za sobą.


KONIEC

Woda I Ogień? Nie Sądzę. //ChangWook (2017/2018)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz