Rozdział 30.

686 80 6
                                    

Ayden

      Mijały dni, a ja pozostałem w zamku Askalona. Czułem się tam bezpiecznie, jak w domu. Tęskniłem za rodziną ale obiecałem się jej wyrzec dla niego.  Siedziałem w naszej wspólnej sypialni i wylegiwałem się na miękkich czarnych poduszkach. Mimo, że został wygnany, miał tu całkiem  przytulnie. Moi rodzice pewnie się martwią... Może powinienem wrócić tam uświadomić im gdzie jest ich syn i co postanowił w swoim życiu? Ale... Co jeżeli dziadek znów go wygna? Co jeśli mi go odbiorą pod pretekstem że na pewno mnie zahipnotyzował i wziął na swoją stronę? Moje serce by pękło. Przez tyle lat kochałem mojego wuja, nigdy nie przestałem. Śniłem o nim, myślałem, byłem zakochany od dnia gdy o nim usłyszałem. Wziąłem głęboki wdech i przykryłem się kocem zamykając oczy. Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.  Uniosłem głowę i spojrzałem na mojego narzeczonego stojącego w drzwiach. Jego długie czerwone włosy opadały na jego ramiona. Miał na sobie czarny płaszcz, szarą koszulę i ciemne spodnie. Uśmiechnął się do mnie zadziornie, odwzajemniłem uśmiech.

-Jak się czuje mój chłopiec?-zapytał miłym tonem zbliżając się do łóżka i siadając na nim.

-Dobrze, ale chciałbym z tobą porozmawiać-oznajmiłem siadając naprzeciw niego.

-Słucham-dotknął mojego policzka i przejechał po nim opuszkami palców wywołując u mnie przyjemny dreszcz.

-Czy... Powiadomimy moją rodzinę o mojej decyzji?-spojrzałem w jego oczy, które zrobiły się nieco chłodniejsze.

-Dlaczego chcesz tam wracać? Źle Ci u mnie?- zapytał chłodno patrząc w bok.

Widziałem w nim złość. Po moich plecach przeszedł dreszcz. Kiedy Askalon się wkurza lepiej być daleko. Przejechałem po jego szyi czule.

-Chodziło mi o to czy mogę ich poinformować o mojej dec-

-Nie! Zabiorą mi Cię nie rozumiesz?!-przerwał mi krzykiem i spojrzał w moje oczy.

Jego oczy były... Inne. Jakby zamglone, tak jak gdyby zaraz miał się rozpłakać. Askalon się obawiał? Bał się mnie stracić?

-Zabiorą... Jak mój brat zabrał mi Michiro...-szepnął.

Jego głos był drżący. To nie był ten sam zimny, nieczuły i poważny demon ognia jakiego znałem od dziecka. To był taki sam demon jak ja czy moja rodzina, tylko zbyt emocjonalny. To dosyć ludzkie, dziwne że posiada ą tak wielkie emocje. Być może to przez jego ojca, w końcu bywał w świecie śmiertelników odbierać im życie. Askalon spojrzał w dół. Wyglądał jak zagubione dziecko szukające pomocy. Przysunąłem się i przytuliłem go najmocniej jak potrafiłem.

-Nie jestem moim ojcem, nie popełnię tych błędów co on-powiedziałem szybko wdychając jego zapach.-Zostanę z tobą do końca świata.

-Jeżeli im powiesz to nie-mruknął.

-A może... Powiedzmy im po naszym ślubie? Wtedy już nikt nas nie rozdzieli, w końcu małżeństwa wśród demonów są już nie do rozerwania według prawa.

-Masz rację-odsunął się i spojrzał mi w oczy.-Wtedy im powiemy.

Jego uśmiech wyrażał ulgę. Tato czemu go tak skrzywdziłeś... Przytuliłem go. Położył dłoń na moich włosach i pogłaskał mnie. Czułem się szczęśliwy gdy wiedziałem ze on jest szczęśliwy. Z jednej strony cieszę się że mój ojciec go nie chciał. Teraz mam szansę zająć jego miejsce i dać mu cudowną rodzinę o jakiej marzył. Pocałowałem jego usta nieśpiesznie przedłużając pocałunek. Rozkoszowałem się dotykiem jego warg na moich. Chciałem to robić już zawsze. Mężczyzna ochoczo odwzajemnił ten wyczyn pochłaniając całą energię w nasz pocałunek. Z chwili na chwilę stawał sie coraz namiętniejszy i gorętszy. Położył się na mnie, a ja lekko rozchyliłem uda aby było mu wygodniej. Zatopił dłoń w moich włosach i zaczął całować moją szyję. Przez moje ciało przeszedł dreszcz który trafił prosto do moich stref intymnych. Czy to... To jest pożądanie? Włożył dłoń pod moją koszulkę i dotknął mojej rozgrzanej skóry. Westchnąłem głośno, a on uśmiechnął się przygryzając moje ucho. Zamknąłem oczy i wygiąłem ciało w łuk czując przyjemne ciepło w kroczu.

-Chcesz więcej?-szepnął zmysłowo poruszając biodrami.

-Tak-jęknąłem.

Ściągnął ze mnie koszulę i rzucił ją w bok, spojrzał na mój nagi tors i zaczął obsypywać go pocałunkami. Jego usta były szorstkie ale cholernie ciepłe. Obcałowywał mnie namiętnie schodząc w dół i zatopił język w moim pępku, przez co odruchowo wciągnąłem brzuch i gwałtownie wypuściłem powietrze. Uśmiechnął się i powtórzył czynność tym razem zjeżdżając językiem do moich spodni. Spojrzał mi w oczy i przygryzł materiał. Moje policzki zaszły rumieńcami gdy to zobaczyłem. Dlaczego on jest taki seksowny w tym co robi? A może to przez mój brak doświadczenia? A czy Askalon ma doświadczenie? Nie chcę o tym myśleć, zasłoniłem usta dłonią i zamknąłem oczy gdy zaczął ściągać moje spodnie. Nie mogłem spojrzeć na moje nagie ciało przy nim. Poczułem jak ściąga ze mnie bieliznę i teraz leżę pod nim zupełnie nago. Otworzyłem oczy aby zobaczyć jego reakcję. Wziął głęboki wdech a jego oczy zaszły czernią. Przygryzł wargę i pochylił się nad moim kroczem lekko je całując.

-N-Nie.. Askalon..-jęknąłem.-Nie tam.

-Właśnie tu-syknął zmysłowo.-Wiem, że mnie pragniesz.

Pocałował moją męskość przechodząc pocałunkami na wewnętrzną część ud i resztę nóg. 

-Jesteś taki piękny-mruknął zadowolony.

-I cały twój-dopowiedziałem.

Spojrzał na mnie zaskoczony. Czyżby nie była to prawda? Jestem jego, może zdziwił się tym, że wreszcie ktoś wypowiedział to zdanie właśnie do niego?

-Coś nie tak?-spytałem zabierając dłoń z ust.

-Cieszę się, że jesteś tylko mój-odszepnął wpijając się w moje wargi.

Tylko twój, po wieki.


*************************

Witam w tę potworną noc. Jak obiecałam oto rozdział, zaraz siadam i piszę kolejny, ale najpierw kawka. Kawka nie pyta tylko rozumie, kto za? :D Mam nadzieję, że takie "rozbudowane" rozdziały przypadną wam do gustu.



Potomkowie Ciemności /yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz