Rozdział 17.

1.1K 113 26
                                    

Askalon
Zacisnąłem dłonie na szyi brata i dusiłem go.
-Askalon!-krzyknął tata i zabrał mnie od Tomiego, który łapczywie brał powietrze.-Co ty wyrabaisz?!
-Ty szmato! Zabrałeś mi go! Ty kurwo!-krzyczałen wściekły.
-Askalon!-ojciec uderzył mój policzek.
Wściekły wyrwałem się z jego uścisku i wybiegłem z domu. Pobiegłem przed siebie, jaknajdalej od tego zła, od tych demonów, od mojej rodziny, od Michiego. Przystanąłem w lesie na którego końcu znajdowała się brama do drogi pokutnej. Z tego lasu nie ma powrotu. Wziąłem wdech i spojrzałem za siebie na zamek. Dosyć. Zacząłem iść do przodu, patrząc przed siebie. Byłem zły, wściekły.
-Kurwa!-krzyknąłem, a moje włosy zapłonęły.
Cisnąłem ogniem przed siebie sprawiając, że drzewo zaczęło się palić. Uśmiech pojawił się na moich ustach. Zniszczenie. To potrafię, niszczyć. Szedłem dalej, pozostawiając za sobą ogniste ślady. Dotarłem do bramy pokutnej. Spojrzałem na nią i uspokoiłem się, przez co moje włosy wróciły do pierwotnego stanu. Nie boję się. Podeszłem do bramy i otworzyłem ją. Jeśli tam wejdę, już nigdy tu nie wrócę. Nareszcie. Zamknąłem brame za sobą i spojrzałem na to co miałem przed oczami.
Wszędzie był ogień, dusze ludzi krzyczące i błagające o litość. Koszmary noszące ludzi na plecach lub żywiący się nimi. Istne piekło. Zacząłem iść do przodu. Zauważyłem jakby platformę, uśmiechnąłem się.
O tak. Przeszedłem przez ogień, który ani trochę nie podrażnił mojej skóry. Stanąłem na środku i spojrzałem na koszmary.
-Hej, Wy!-krzyknąłem.
Straszne ślepia i okropne kreatury spojrzały na mnie.-Ah! Gdzie moje maniery! Jestem Askalon, demon ognia.
-Nie ma demonów ognia-wysyczał jeden z nich.
-Jak widać jest jeden-uśmiechnąłem się.
-Po co tu jesteś, wiesz, że możemy cię zjeść-zaśmiali się okropnie.
-Albo możecie mnie wysłuchać i przystać na mą propozycję-odpowiedziałem.
-Gadaj, a potem Cię zjemy-wychrypał jeden z nich.
-Koszmary, czy którykolwiek myśleliście o życiu w poza tym miejscem?-zapytałem.
-Znaczy tam, u demonów?-zapytali.
-Owszem-odparłem.
-Demony mają pyszny smak-uśmiechnęli się.
-Zawiążmy pakt-zaproponowałem.
-Pakt?
-Bo widzicie, król Raidon, ma obecnie dwóch synów, jeden z nich, młodszy, zranił mnie i moje uczycia. Pragnę zemsty, okrutnej zemsty-uśmiech zagościł na moich wargach.
-Na czym by ona polegała?
-Zabiorę królowi koronę i zasiąde na tronie, a wy jako moi pomocnicy, zamieszkacie za tą bramą i będziecie żywić się demonami, jak i samą-zaśmiałem się.-Rodziną królewską.
Wszyscy zaczeli szeptać i spojrzeli na mnie.
-Obiecujesz nam to?
-Ja dostanę władzę, wy jedzenie i wolność od tych dusz-odpowiedziałem.
-Askalon! Askalon! Askalon!-krzyczeli głośno.
-O tak! Głośniej moi poddani! Zabijemy wszystkich, wyrżniemy ich-krzyczałem.
W tym momencie, moje serce stało się twarde. Michi to wszystko twoja wina, zginiesz jak wszyscy, a twoją rodzinę zabije własnymi rękoma.
Wokół mnie pojawił się ogień. Moje włosy zrobiły się długie, oczy żółte, moje ręce pokrywały czerwone znaki.
Askalon, jak to pięknie brzmi! Zgiń przepadnij, rodzie Thiralli i ty Michiro wraz z moim bratem!
-Czas na rewanż-oblizałem górną warge.

                   °°°°°°°°°°°°°°
Oto i element kulminacyjny, teraz zacznie się prawdziwa akcja. Pokaże wam jak teraz wygląda Askalon:

 Pokaże wam jak teraz wygląda Askalon:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak więc, piszcie czy wam się podoba ^^ do następnego, bayoo~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tak więc, piszcie czy wam się podoba ^^ do następnego, bayoo~

Potomkowie Ciemności /yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz