Ayden
Minęło trochę czasu od mojej nocy poślubnej z Askalonem podczas której poczęliśmy naszego potomka. Obecnie jestem w 3 trymestrze i czuję się fatalnie. Wiedziałem, że ciąża u mężczyzny jest bolesna, ale nie, że aż tak! Cały kręgosłup, dłonie, nogi, wszystko mnie boli. Z drugiej strony codziennie błagam, aby dziecko urodziło się zdrowe w końcu... Askalon to mój wuj.
Przechadzałem się korytarzem zamczyska kierując się do komnaty w której siedział Askalon, układał księgi na półki. Zamknąłem drzwi a dźwięk klamki zwrócił jego spojrzenie ku mnie.-Ayden? Coś nie tak z dzieckiem?-zapytał odkładając zakurzoną księgę.
-Nie, nie, odrobię boli mnie kręgosłup-poskarżyłem się.
-To przez brzuch, niedługo rodzisz i brzuch jest duży, gdy urodzisz wszystko wróci do normy-odpowiedział dotykając mojego policzka.
-Wiesz może kiedy mam rodzić?-spojrzałem w jego oczy kładąc dłoń na brzuchu.
-Z tego co mi się wydaje za 3 dni-zmróżył oczy i podszedł do okna.
Stanął przed nim i przyglądał się przez dłuższą chwilę co działo się na zewnątrz.
-Ask-
-Sh, ktoś nas odwiedza, chyba twoja rodzina-spojrzał na mnie.
Moja rodzina? W tym momencie przeszedł mnie dreszcz przerażenia, co ja im powiem?! Przecież oni nam zabronią związku i nie pozwolą naszemu dziecku ujrzeć pustkowia.
-Zostań tutaj-podszedł szybko do drzwi.
-Idę z Tobą-powiedziałem pewnie.
-Musisz dbać o dziec-
-Są tutaj po mnie prawda? Musimy im udowodnić, że nic mi nie zrobiłeś i jestem szczęśliwy-podszedłem do niego i ująłem jego policzek.
Askalon westchnął ciężko i złapał moją dłoń zmierzając w kierunku drzwi wejściowych do zamczyska. Przystanąłem na schodach i spojrzałem jak do pomieszczenia wchodzi moi ojcowie oraz dziadkowie i kilku demonów jako pomocników.
-Ayden!-krzyknął tata z łzami w oczach.-Synku chodź do mnie!
Nie ruszyłem się z miejsca, zszedłem za dół i poczekałem aż zejdzie za mną Askalon, stanął obok mnie.
-Ty draniu, co mu zrobiłeś!-dziadek nie mógł powstrzymać złości.-Zaczarowałeś go?!
-Nic z tych rzeczy, dziadku-zacząłem.-Ja wszystko wam wyjaśnię.
-Nie musisz go bronić Ayden, on za wszystko odpowie-mój ojciec był niewzruszony.
-To nie tak-krzyknąłem.-Ja go kocham!
Między wszystkimi zawisła cisza, wziąłem głęboki wdech i spojrzałem na moją rodzinę ze spokojem.
-Odkąd byłem mały pałałem uczuciem do mojego wuja, nie potrafiłem tego wyrzucić-wyznałem.-Kilka miesięcy temu uciekłem z zamku, aby go znaleźć i znalazłem. Zakochaliśmy się w sobie i wzięliśmy ślub a ja aktualnie noszę w sobie jego dziecko-dotknąłem brzucha z lekkim uśmiechem.
Wszyscy patrzyli w moją stronę z niedowierzaniem. Askalon stanął u mojego boku i objął mnie głaszcząc mój brzuch, poczułem ruch i skrzywiłem się. Maluch był już tak duży, że kopnięcia bolały o wiele bardziej.
-Nie mogę w to uwierzyć, przecież to twój wujek-dziadek patrzył na mnie z żalem w oczach.-Wiecie, że dziecko może być ułomne? To jest mieszanie genów.
-Będzie zdrowy, czuję to!-krzyknąłem wtulając się w tors Askalona przez co poczułem się pewniej.-Proszę pozwólcie nam być ze sobą.
-Sam nie wiem, nie chcę zostawiać Cię tutaj-tata podszedł do mnie i pogłaskał mój brzuch.-I jego też.
-Może niech wrócą z nami do zamku?-ojciec spojrzał w stronę dziadka, który wziął głęboki wdech i zamknął oczy po chwili je otwierając.
-Niech będzie-spojrzał na Askalona.-Ale tylko spróbujesz zrobić coś niezgodnego z prawem, zabije Cię.
-Nie zrobię, mam dla kogo-wyszeptał patrząc na mnie a ja poczułem ciepło w sercu.
-W takim razie wracajmy do pałacu-tata ujął moją dłoń.
Spojrzałem na Askalona, a on uśmiechnął się i przytulił mnie. Pocałował moje czoło i wraz z moją rodziną udaliśmy się w znane mi strony. W połowie drogi zacząłem czuć okropny ból w brzuchu.
-Au-syknąłem.
-Wszystko w porządku?-mąż spojrzał na mnie ze zmartwieniem.
-Bardzo boli-szepnąłem.-Nie wiem, czy on nie zamierza teraz wyjść.
Askalon wraz z moją rodziną byli poddenerwowani. Usiadłem na twardej ziemi i oddychałem szybko. Położyłem się z bólu i starałem uspokoić oddech.
-Zrobię to-powiedział Askalon siadając przy mnie.
-Jesteś pewien może niech zrobi t-
-To mój mąż, chcę mu pomóc-powiedział patrząc na mnie.
Oddychałem szybko i zacząłem krzyczeć. Askalon szeptał zaklęcie i powoli rozcinał mój brzuch. Nie mogłem na to patrzeć, odwróciłem wzrok i patrzałem na bok ze zmęczeniem.
Nie jestem pewny jak długo zajęło mu dokończenie "operacji", jednak po długiej chwili ujrzałem na jego rękach zakrwawione dziecko, dziadek potargał kawałek szaty i wycierał maleństwo które nie wydawało z siebie żadnego dźwięku.
-Nie powinien już płakać?-tata przysiadł się obok i patrzył na nasze dziecko.
-Ratujcie go...-szepnąłem.
Askalon pochylił się i wdychał synkowi powietrze w buzie delikatnie robiąc masaż serca. Przyglądałem się temu ze ściśniętym sercem. Mój synek nie oddycha, może już nigdy nas nie zobaczyć. Po moich policzkach spłynęły gorzkie łzy, gdy patrzyłem jak mój mąż ze wszystkich sił stara się przywrócić go do świadomości.
Moje maleństwo...
************
Hellow,
Zrobiłam sobie znów długa przerwę, szkoła to dupa i kupa więc nie ma się czasu na pisanie rozdziału, ale teraz mam kilka dni wolnych i być może będę tworzyć więcej ;3 podoba się rozdział? Piszcie! Do następnego, bayoo'

CZYTASZ
Potomkowie Ciemności /yaoi/
FantasyZAWIESZONE AŻ DO NAPISANIA PONOWNIE NIEWOLNIKA! DRUGA CZĘŚĆ ,,Niewolnik demona" Kiedy wszystko wydaje się wracać do normy, a nowe pokolenie rośnie, już wszystko ma być dobrze. Jednak pewne demoniczne geny nigdy nas nie opuszczą, chociaż byśmy j...