Rozdział 4.

1.3K 138 20
                                    

Kida
Zamurowało mnie to co powiedział... Stanął mu? Tak poprostu? Moje policzki zrobiły się czerwone.
-Co ty z tym... ekm, zrobisz?-zapytałem.
-Pomożesz mi?-spytał patrząc na mnie.
-Żartujesz?! Nigdy!-odpowiedziałem oburzony.
-To mam iść z takim namiotem w spodniach na bal?!-krzyknął.
-Zrób sobie... No wiesz!-odwróciłem wzrok.
-Jesteś taki wstydliwy, pchełko-zaśmiał się.-Odwróć się, chyba, że chcesz się poduczyć jak to robić.
-Wal się!-krzyknąłem zawstydzony odwracając się.
-Jak chcesz-powiedział.
Wziąłem wdech i spojrzałem w  czerwone czerwone gwiazdy na czanym niebie. Po kilku minutach słyszałem ciche jęki i pomruki Ryu. Oczywiście... Wszystko zaczęło działać na moją wyobraźnię i biłem się z myślami. Odwrócić się, czy nie?
Kiwnąłem przecząco głową i zatkałem uszy.
-Gotowe-powiedział po chwili.-Masz chusteczkę?
Wyjąłem z moich spodni chusteczkę i podałem mu.
Podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.
-Jesteś taki słodki-mruknął.
-R-Ryu...-jąkałem się.
-Tak bardzo mnie podniecasz... Nigdy mnie tak do Ciebie nie ciągnęło jak teraz-wyznał, moje policzki pokryły się szkarłatem.
-M-Mówisz tak jakbyś chciał mnie tylko przelecieć i wrócić do domu-powiedziałem.
Puścił mnie. Odwróciłem się i spojrzałem w jego oczy.
-Naprawdę sądzisz, że taki jestem?-zapytał smutno.
-N-Nie-stwierdziłem.
-Chodź na salę, wszyscy przecież czekają na Ciebie, to twój bal!-krzyknął o złapał moją dłoń.
Poszliśmy wzdłuż ogrodu i weszliśmy na salę. Oczywiście nie obyło się bez pytań, dlaczego tak długo, oraz stwierdzeń rodziców Ryu jak bardzo wyrosłem. Puścili muzykę demonów, to tradycyjna muzyka do tańca wolnego.
Usiadłem na krześle i patrzyłem na innych, którzy tańczyli na parkiecie, łącznie z moimi rodzicami i rodzicami Ryu.
-Mogę prosić?-usłyszałem głos.
Spojrzałem na jego kruczoczarną czuprynę.
-Skoro chcesz-odpowiedziałem obojętnie.
-Ależ to będzie zaszczyt, my lady!-zaśmiał się.
-Ja Ci dam!-już miałem dać mu w twarz, gdy złapał moją dłoń i pocałował policzek.
-Tańczmy-złapał moją dłoń, a drugą położył na moim biodrze.
Zdezorientowany położyłem wolną dłoń na jego ramieniu... Zdradzę wam sekret... NIE UMIEM TAŃCZYĆ! Skupiony na krokach, aby go nie zadeptać, tańczyłem z opanowaniem.
Wziąłem wdech, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że jesteśmy sami na parkiecie.
Gdy piosekna dobiegła końca Ryu pocałował moje usta.
-Super tańczysz, pchełko-wyznał.
-Dziękuję, idioto-zaśmiałem się.
-Idioto? Wolę żebyś mówił, demon przyjemności-przygryzł warge.
-A jesteś nim?-zapytałem.
-Niestety nie, a szkoda, a ty?
-Nie-odpowiedziałem szybko.-Mój tata jest.
-Ja... Ale musi mieć raj w łóżku-powiedział.
-Czy ty musisz gadać tylko o seksie?-mruknąłem zły i podeszłem do stolika.
-Wcale nie mówię tylko o tym, po za tym-
-Kida, chodź tu-przerwał mu mój tata.
Podszedłem do niego.
-Dziś wypijesz krew, wiesz o tym?-zapytał.
-Tak, tak wiem-odpowiedziałem.
-Nie bój się to nic złego, każdy z nas to robi-powiedział.
-Nigdy nie widziałem jak...
-Przestałem zabijać na pokaz, pijemy krew to prawda, ale często z filiżanek-wytłumaczył.
-To czemu ja mam pić w taki sposób?-spytałem.
-Pierwszy raz trzeba w ten sposób-odpowiedział szybko.
Na salę został wprowadzony chłopak, nie wiem w jakim wieku, w każdym razie młody.
-Idź-powiedział.
Niepewnie zacząłem iść w kierunku wystraszonego chłopaka. Stanąłem przed nim. Cały się trzęsie. Trochę mi go żal... Ale nie mogę uciec jak tchórz.
Wgryzłem się w jego szyję, krzyczał przeraźliwie. Zacząłem wypijać z niego krew, energię jak i życie. Czemu... Nie sądziłem, że to jest takie pyszne. Jego ciało opadło na ziemię, a ja wgryzłem się w prawą stronę szyi nie kończąc na tym posiłku. Czemu... Dlaczego nie mogę przestać? To jest... Zbyt dobre...

                   °°°°°°°°°°°°°°°°°
Wena o 23:00 xD ale coś tak napisałam, podoba się? ;D Piszcie! Do następnego, bayoo~

Potomkowie Ciemności /yaoi/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz