V - Niezdecydowany

3.5K 285 83
                                    

Even musiał się z tym wszystkim przespać. Tak przynajmniej twierdzili Vivianne i Antti, a on nie miał większych obiekcji. Obolały i zmęczony, zdecydowanie nie miał zamiaru narzekać na taką propozycję. Cieszył się, że może zostać w końcu sam i po prostu odpocząć.

- Skończyły nam się pokoje, ale poddasze się chyba na razie nada - powiedział Fynn przepraszającym tonem, prowadząc Evena po stromych, drewnianych schodkach na górę. - Chociaż nie wiem co na to Sky... - dodał pod nosem.

- Sky? - zaniepokoił się chłopak. - To chyba nie jego pokój?

- No, oficjalnie nie... - Fynn przystanął na szczycie schodków prowadzących do pojedynczych, miniaturowych drzwi i podrapał się z zakłopotaniem po głowie. - Ale w sumie to tak. To zależy.

- Od czego? - Even zmarszczył brwi.

- Od jego widzimisię tak właściwie... - westchnął Fynn. - Eh, ten dzieciak. Robi, co mu się podoba i wszyscy mu wybaczają, bo jest ładny... Raz przychodzi tu spać i zostaje na tydzień, a potem nie ma go miesiąc. Potem znowu przychodzi, zostaje na kolację i znika. Serio, robi, co tylko chce... Jakby chociaż się określił czy chce ten pokój czy nie! A on mówi, że to nie nasza sprawa. Jak to nie nasza sprawa, ja się pytam, jak to my zbudowaliśmy ten dom, ha? A właściwie to w większości ja zbudowałem. I on mi mówi, że to nie moja sprawa czy tu będzie spał czy nie! - Mimo ostrych słów, Fynn nie wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. Brzmiał raczej jak rodzic karcący z dezaprobatą swoje nieposłuszne dziecko, które i tak kocha.

Mimo, że wyglądał na góra piętnaście lat. A Sky na rówieśnika Evena. Nie, żeby to było w tym wszystkim najdziwniejszą rzeczą.

- Mogę o coś zapytać? - odezwał się ostrożnie Even.

- No? - Fynn wyglądał na zaskoczonego.

- Ile masz lat? I Kuba? I Sky? - Niby nieistotna sprawa, ale był ciekawy.

- Lat? - Z jakiegoś powodu Fynn wyglądał na zupełnie zdezorientowanego. - Lat, mówisz... - zastanowił się. - Urodziny świętuję co roku... ale ile ich już było to szczerze mówiąc pojęcia nie mam... Kuba ma prawie szesnaście, chociaż zginął jak miał piętnaście... no, różnie tutaj liczą. Niektórzy mówią ile mieli, kiedy umarli, a inni liczą aż do teraz. Są nawet tacy, którzy liczą od śmierci... Ja miałem piętnaście, wiesz, wtedy, ale teraz to nie wiem. Sky, z tego co wiem, ale tak naprawdę to nikt nic o nim nie wie na pewno, chyba dziewiętnaście. A ty? - Chłopak skończył swoją wypowiedź pytaniem. Even długo nie załapał, że Fynn czeka na odpowiedź, nie będąc w stanie przetrawić tego, co właśnie usłyszał.

- Dziewiętnaście - wykrztusił po nieco za długiej chwili ciszy.

- Aha! Czyli wieczny nastolatek, co? - Fynn wyszczerzył się w uśmiechu, po czym, chyba przypominając sobie po co w ogóle go tu przyprowadził, otworzył drzwi na poddasze. Nie miał najmniejszego problemu ze zmieszczeniem się w obrębie framugi, za to Even musiał uważać na głowę.

Jak zapowiadał rozmiar miniaturowych drzwiczek, przestrzeni na piętrze nie było za wiele. Even nie miał jednak klaustrofobii, nie bał się ani duchów, ani pająków, więc niski, skośny sufit i pajęczyny w każdym rogu nie zrobiły na nim większego wrażenia. Niemal cała jego uwaga skupiła się na łóżku, zajmującym prawie połowę rozmiaru pokoju, całkiem sporym i wyglądającym na wygodne. Do tego pościelonym.

- Na pewno mogę tu spać? - spytał, nie mając najmniejszego zamiaru wkurzać Sky'a. Nie zdziwiłby się, gdyby się okazało, że karą za zirytowanie chłopaka było zadźganie pilniczkiem do paznokci. Nawet jeśli ta cała historia z Piekłem i wiecznym życiem po śmierci była prawdziwa, doświadczenie i tak byłoby dostatecznie bolesne, nawet jeśli nie zabójcze.

Heaven (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz