XIV - Chodziło o seks

2.8K 240 84
                                    

Zaskoczony, spojrzał za siebie.

- Sky?? – otworzył szeroko oczy, kiedy uświadomił sobie, że dłoń na jego ramieniu należała do chłopaka, o którego życie martwił się od wczoraj.

- ...Sky...? – powtórzył powoli Cassiel, chwilę później wybuchając śmiechem – Co to za ksywka, do cholery?

- Pieprz się – spojrzenie Sky'a nie zatrzymało się na Cassiel'u dłużej niż ułamek sekundy. Even całkowicie rozumiał jego niechęć – Co ty tu robisz? – spytał.

- Kupowałem ciuchy... - odpowiedział odruchowo chłopak – A ty? – bardziej go interesowało. Od razu zauważył, że tym razem Sky nie chował się pod kapturem. Jego białe włosy błyszczały dzięki świetle ulicznych latarni. Co było jeszcze bardziej szokujące, chłopak był ubrany od stóp do głów na biało. Na biało. Sky. Ubrany. Na biało.

- Patroluję – odpowiedział krótko – Jak on – wskazał ruchem Cassiel'a. Dopiero w tym momencie Even zauważył, że chłopacy nosili identyczne stroje. Białe, wyraźnie zaprojektowane do tego, żeby jak najmniej przeszkadzać w poruszaniu się. Even doszedł do wniosku, że to musiało być coś w rodzaju mundurów członków Straży – I nie pytałem czy robisz zakupy. Co tu robisz z nim?

- Co jest, do cholery? – wtrącił się Cassiel – Co ci do tego co i z kim Even robi? – uniósł brwi – Zazdrosny jesteś? Czyżbym spotkał twojego chłopaka? – zasugerował, po czym nagle wybuchnął śmiechem – Zaraz, nie. Co by to był za układ? Związek dwóch dziewic? Piękne – wciąż nie przestawał się śmiać. Even za to próbował dojść do tego jakim cudem chłopak uznał go za prawiczka. Poznał go przed minutą i Even był pewny, że nie zrobił i nie powiedział nic co mogłoby doprowadzić go do takiego wniosku. Wniosku, który, swoją drogą, był daleki od prawdy. Spojrzał pytająco na Sky'a.

- Zignoruj go. Nic ci nie przyjdzie ze znajomości z nim – mina Sky'a była dziwnie zawzięta, kiedy zwracał się do Evena – Poza tym... Co do cholery się z tobą stało, Cas? Od kiedy zadajesz się z ludźmi?

No i to by było na tyle w kwestii udawania arystokraty. Fajnie było.

- Z ludźmi? – Cassiel zmarszczył brwi z niezrozumieniem, po czym zamrugał. Potrzebował dłuższej chwili zanim doznał w końcu olśnienia i obrzucił Evena zszokowanym spojrzeniem – On?! – spojrzał na Sky'a z niedowierzaniem. Potem zrobił coś, czego Even z pewnością się nie spodziewał. Chwycił go za włosy z taką siłą, że chłopakowi wyrwał się z ust okrzyk bólu i spojrzał na niego z tak małej odległości jak to tylko możliwe. Even poczuł jak serce tłucze mu się w klatce piersiowej jak młot, a czoło momentalnie oblewa się zimnym potem. Widocznie mylił się co do tego, że takie żarty mogą ujść mu płazem – Myślisz, że to zabawne? – lodowaty ton Cassiel'a postawił mu włoski na karku.

Sekundę później jednak, Even został uwolniony z bolesnego uchwytu, omal się nie przewracając. Wciąż w szoku, spojrzał z niedowierzaniem na rozzłoszczonego Sky'a, który trzymał Cassiel'a za materiał koszuli, wpatrując się w niego z obrzydzeniem wypisanym na twarzy.

- A ty myślisz, że wolno ci się zachowywać jak rozkapryszony dzieciak? – gdyby nie to, że słowa Sky'a nie były skierowane do niego, Even pewnie zacząłby się w tym momencie trząść ze strachu. Musiał przyznać, że chłopak miał charyzmę.

- Heh... - wykrztusił tylko Cassiel, wyraźnie starając się wyglądać na niewzruszonego, ale ponosząc jednoznaczną porażkę – Co się tak rzucasz? – prychnął, ale Even zauważył jak przełyka ciężko ślinę – Nic mu nie zrobiłem... - mruknął chłopak pod nosem, spuszczając wzrok, jakby nie mógł wytrzymać spojrzenia Sky'a – Puścisz mnie? – warknął po chwili ciężkiej, niezręcznej ciszy – Robisz scenę...

Heaven (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz