LIX - Początek

2K 156 104
                                    

Sky zerknął na Heavena. Chłopak nie wyglądał, jakby udało mu się rozwiązać zagadkę. Marszczył tylko brwi, zmieszany. Sky również nie rozumiał. Brak zrozumienia jednak nie powstrzymał jego instynktu przed odezwaniem się. Jego serce zaczęło bić szybciej, a wewnętrzna strona zaciśniętych dłoni stała się nagle śliska – od potu? Odruch taki jak pocenie się w stresujących sytuacjach był domeną ludzi, nie aniołów.

A jednak Sky to poczuł – pot skraplający się mu po plecach, zbyt gwałtowne uderzenia serca, suchość w gardle i nagłą chęć ucieczki. Tyle że to przecież niemożliwe, bać się osoby znacznie słabszej od siebie.

Muriel nie wyglądał na nikogo szczególnego.

Heaven nie podzielał jego lęku. Wyglądał na bardziej zirytowanego niż przestraszonego. Ludzie nie posiadali tego instynktu, którym szczycili się aniołowie. Nie wyczuwali płomieni dusz, a kiedy ktoś zachodził ich od tyłu, nie ostrzegało ich przed tym mrowienie na karku.

Sky przeniósł wzrok na Stwórcę, być może w poszukiwaniu wsparcia. Nie wiedział czego się spodziewać, jednak z pewnością nie przyszłoby mu do głowy, że najpotężniejsza istota na tym świecie może patrzeć na kogoś z takim przerażeniem. Widząc minę chłopaka zadrżał. Stwórca wpatrywał się w Muriel'a szeroko otwartymi oczami, przez jego twarz przemknął skurcz bólu, a potem odmalowała się na niej rezygnacja.

- Zaufałem ci – odezwał się cicho, nie wyglądając jednak na kogoś, kto nie spodziewał się otrzymanego rezultatu.

- Nie zaufałeś. – Usta Muriel'a wykrzywiły się w rozbawionych uśmiechu. – Tylko tak bardzo chciałeś mi zaufać. Czy może powinienem raczej powiedzieć: wybaczyć sobie?

Stwórca przełknął ślinę. Pokręcił głową – opuścił ją i przygryzł wargę. Skinął twierdząco.

- Mój grzech – szepnął. – Mój największy grzech.

- Grzech... - Muriel powtórzył z namysłem. – Czym jest grzech? – zastanowił się na głos. Podszedł jeden krok w stronę Stwórcy. Sky drgnął, odruchowo rozważając czy powinien zajść mu drogę. – Łatwo zdefiniować przestępstwo, ale grzech? Zawsze był czymś abstrakcyjnym, niezwiązanym często z moralnością. Grzechem może być seks z niewłaściwą osobą, mimo że nikt w rezultacie tego czynu nie cierpi. Tak przynajmniej grzech rozumieją ludzie. To po prostu złamanie zasad narzuconych przez przyjętą przez nich religię. – Postąpił kolejny krok w stronę Stwórcy. Chłopak ani drgnął, wpatrując się tylko w twarz Muriel'a z tym samym przestraszonym i zbolałym wyrazem. – Czym dla ciebie jest grzech, mój Panie? Czy tworząc mnie nie zrobiłeś wszystkiego dla dobra tego świata? – Ton anioła ociekał sarkazmem.

- Grzech to... – Stwórca odezwał się, nie przerywając kontaktu wzrokowego z Muriel'em. – To nie danie komuś szansy na szczęście.

Na twarzy Muriel'a na moment odmalowało się zaskoczenie. Potem jednak zaśmiał się tylko i pokręcił głową.

- Szczęście? – spytał, jakby niedowierzał. – Myślisz, że jedyne, co mi odebrałeś to szczęście? – W jego głos zaczął wkradać się gniew, wcześniej doskonale maskowany. – Nie dałeś mi szansy na choćby sekundę życia pozbawioną bólu, i nazywasz to zwyczajnym brakiem szczęścia?! Pierwszy lepszy człowiek, który zapił się na śmierć, bo mu się nie powiodło, lub nawet ci, którzy zginęli na torturach, wszyscy, wszyscy, których powołałeś do istnienia choć przez sekundę musieli poczuć coś poza cierpieniem, ale mnie na nie skazałeś na wieczność! Nikt nigdy w historii świata nie marzył o śmierci od pierwszego oddechu, od pierwszej świadomej myśli. Potraktowałeś mnie jak ludzie traktują zwierzęta upchane w tych ich fermach, hodowane tylko po to, żeby cierpiały, nigdy nie widząc nawet słońca. Tylko, że one wreszcie umierają. A ty zamknąłeś mnie samego w ciemności, na wieczność, po to, żeby spełnić swoje marzenie. Cały ten świat istnieje dzięki mnie, a ja go nienawidzę. – Muriel rozłożył ręce i zacisnął pięści. – Nie mów mi więc o szczęściu. Ja nawet nie wiem, co to słowo znaczy.

Heaven (boyxboy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz