Rozdział 9

266 21 11
                                    




- Zgaduję, że twój rozmiar to XS – powiedziała, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów niczym manekina na wystawie sklepowej.

- Brawo – odparłam, klaszcząc teatralnie w dłonie, co skwitowała ironicznym uśmieszkiem, kolejno powracając do zgłębiania zawartości wypełnionej po brzegi garderoby.

Tymczasem usadowiłam się na skraju dwuosobowego łóżka zaścielonego aksamitną, purpurową pościelą, która idealnie pasowała do ciemnofioletowych ścian, jak i również gęstego, prostokątnego dywanu w odcieniu granatu. Tuż obok mieściła się biała komoda, na której ustawiony był podłużny wazon z bukietem pięknych lilii oraz ozdobna świeczka o zapachu lawendy, zaś nad nią wisiało owalne lustro w gustownej, złotej oprawie. Po przeciwstawnych stronach  znajdowały się dwa, sporych rozmiarów okna, przyozdobione śnieżnobiałymi zasłonami sięgającymi drewnianej podłogi. Natomiast naprzeciwko mnie widniała duża szafa trzydrzwiowa, przy której stała Audrey, szukając odpowiednich dla mnie strojów. 

- Przymierz to – rozkazała, rzucając w moją stronę czarną szmatkę.

Po refleksowym złapaniu jej w dłonie zorientowałam się, że była nią krótka, obcisła sukienka z rękawem na trzy czwarte oraz ogromnym wycięciem na plecach. Obejrzałam ją dokładnie ze wszystkich stron zastanawiając się, czy będzie dla mnie odpowiednia. 

- No dalej, przymierzaj – ponagliła białowłosa, spoglądając na mnie wyczekująco. - Nie pójdziesz ze mną na imprezę w czymś takim. - Wskazała na mój ubiór, krzywiąc się przy tym nieznacznie.

- Nie godziłam się na żadną imprezę. – Zauważyłam trzeźwo, niezbyt zadowolona z wysnutej inicjatywy. - Skąd pomysł, że z tobą pójdę?

- Stąd, że będziesz nosić moje ubrania, a to zobowiązuje do wykazania chociażby krzty wdzięczności – odparła, nie potrafiąc powstrzymać cynicznego uśmiechu, który wstąpił na jej twarz. - Poza tym mówiłam przecież, że Aiden może pomarzyć o tym, że zobaczy mnie dziś w swoim łóżku. Chyba nie sądziłaś, że chodziło o spanie na kanapie? - dodała kpiarskim tonem.

- Prawdę mówiąc wcale się nad tym nie zastanawiałam – odpowiedziałam beznamiętnie.

Wstałam z niewiarygodnie wygodnego łóżka, po czym podeszłam do lustra wmontowanego w lewe drzwi ogromnej szafy. Nie zważając na obecność Audrey, która powróciła do zaznajamiania się z jej zawartością, zdjęłam powoli swoją rozkloszowaną, bordową spódnicę i białą, przylegającą bluzkę. Pozostając w czarnej bieliźnie wykonanej z gustownej koronki, czułam na sobie wzrok dziewczyny, jednak ilekroć zerkałam w bok uświadamiałam sobie, że moje odczucia były bezpodstawne. Czym prędzej odziałam się w otrzymaną sukienkę, kolejno oglądając się dokładnie ze wszystkich stron. 

- Wyglądasz w niej lepiej niż myślałam – odezwała się wlepiając we mnie swoje szare tęczówki i trzymając w dłoni białą, koronkową mini.

- Dziękuję – odparłam, przygładzając opinający mnie materiał.

Jak się później okazało byłam na tyle zapatrzona we własne odbicie, że nie spostrzegłam się, kiedy Audrey zmieniła swój strój. Spojrzałam na nią oniemiała, nie dowierzając temu, jak wspaniała była jej figura podkreślona przez koronkową, jasną sukienkę na ramiączkach, której skąpa długość uwydatniała jej piękne, długie nogi. 

- Podoba ci się ten widok? - spytała aroganckim tonem, w tym samym czasie zapinając tylny zamek sukienki.

Zmieszana odwróciłam wzrok, próbując zignorować dokuczliwe pieczenie policzków, które w miarę uświadamiania sobie jak nietaktowne było moje zachowanie, przybierało na sile. Pragnęłam jak najszybciej wyzbyć się tego peszącego uczucia, które wprowadzało mnie w wyjątkowo nieprzyjemny nastrój. Miałam nadzieję, że zarówno ja, jak i Audrey, prędko zapomnimy o tej niezręcznej sytuacji. 

Czerwona LatarniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz