Epilog

258 22 23
                                    

- Pasuję – oznajmił mężczyzna, który poprzednio usiłował nawiązać ze mną bezsensowną rozmowę, jednak z marnym skutkiem.

W konsekwencji tego w grze pozostałam wyłącznie ja i Nathaniel, który zdawał się być nad wyraz pewny siebie. Jednakże jego przekonanie o własnej niezawodności oraz wyższości było zgubne, czego powinien być świadomy po doznaniu niezliczonej liczby porażek, które pogrążyły go doszczętnie. Wbrew temu, że czas był wyjątkowo naglący, to i tym razem nie było inaczej. Posiadałam najwyższy układ kart w momencie ich wyłożenia, co było równoznaczne z moją wygraną.

Odchyliłam się na krześle i założyłam ręce na piersiach, szczędząc jakichkolwiek słów, gdyż zastąpiłam je wyniosłym spojrzeniem. Wówczas spostrzegłam, że pomimo przegranej wyraz jego twarzy nie uległ większej zmianie. Jego mina jedynie minimalnie zrzedła, lecz nic ponadto.

- Twoje zwycięstwo nic nie znaczy – rzekł nonszalanckim tonem, a chwilę później jego facjatę omiotło migoczące światło radiowozów, które przedzierało się przez okna budynku.

Jego blask zgodnie z moimi przewidywaniami wywołał poruszenie wśród ludzi, którzy natychmiast przerwali wykonywanie swoich dotychczasowych czynności. Uwaga mężczyzn w błyskawicznym tempie została odwrócona od przepięknych kobiet w skąpych strojach, zaś one same również przestały ich kusić. Pozostali gracze zakończyli grę o pieniądze. Natomiast blondynka, która wcześniej siedziała obok Oliviera, odstawiła na bok swojego drinka, razem z barmanem zwracając twarz w kierunku drzwi wejściowych. Cały beztroski nastrój prysł w ułamku sekundy niczym bańka mydlana. Zwłaszcza, gdy policjanci wnet przekroczyli próg kasyna, rozglądając się wokoło.

Jednakże zanim ich wzrok spoczął na mojej spiętej sylwetce, powietrze rozdarł głośny krzyk Oliviera, który uratował moją skórę.

- Pożar! - ryczał wniebogłosy, zbiegając po drewnianych schodach. - Pali się! - Wymachiwał energicznie rękami, co bezsprzecznie z jego zamierzeniami wzbudziło panikę wśród wszystkich obecnych w pomieszczeniu osób.

Większość z nich bezzwłocznie poderwała się z miejsca, rzucając się impulsywnie w stronę wyjścia. Pozostali za to kręcili się w kółko, krzycząc coś niezrozumiałego pośród straszliwego gwaru, jaki narodził się z połączenia odgłosów tupania, tłuczonego szkła oraz kobiecych pisków. Zaistniała sytuacja spowodowała staranowanie funkcjonariuszy prawa, którzy w jej obliczu byli całkowicie zdezorientowani i bezbronni, co zadziałało na korzyść zarówno moją, jak i Nathaniela.

Wykorzystując panujące wówczas zamieszanie, poderwałam się z miejsca. Nie szczędziłam ani sekundy, gdyż w tamtym momencie nie mogłam pozwolić sobie na jakąkolwiek zwłokę. Musiałam działać na poczekaniu, dlatego czym prędzej pobiegłam w stronę przeciwną do tej, w którą rzucił się długowłosy. Jednak pomimo rozdzielenia naszych dróg, wiedziałam, że nie potrwa ono zbyt długo. Postanowiłam, że za wszelką cenę nie pozwolę mu wyrwać się z moich rąk.

Wpadłam do męskiej toalety niczym oparzona. Natychmiast zwróciłam wzrok ku Olivierowi, który zjawił się w niej chwilę przede mną. Stał tuż pod niewielkim okienkiem, które otworzone na oścież wpuszczało do pomieszczenia sporą ilość zimnego powietrza. Jego chłód od razu owiał moją twarz, przysparzając mnie o znikome uczucie ulgi. Jednakże to rychło zaginęło wśród ogromnych pokładów stresu, które przyprawiały mnie o przypływ adrenaliny. Jej niezliczona dawka stanowiła dla mnie siłę napędową do dalszych poczynań.

- Wskakuj! - ponaglił mnie Olivier, splatając dłonie w taki sposób, że bez najmniejszego problemu tworzyły podparcie dla mojej stopy.

Bezzwłocznie zbliżyłam się do niego, kolejno stawiając ją na nich. Następnie poczułam, jak ten wypchnął mnie gwałtownie w górę na tyle mocno, że z łatwością dosięgłam parapetu okienka.

Czerwona LatarniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz