*następnego dnia*Wykorzystując fakt, że zlecono mi przyniesienie wina do pokoju szefa burdelu, postanowiłem wdrążyć w życie plan wysnuty przeze mnie i Colette. W chwili, w której podeszła do mnie, mówiąc, że zdecydowała się przyjąć moją pomoc, byłem naprawdę zaskoczony. Jednocześnie poczułem także ogromne szczęście. Mój świat od razu nabrał barw, a serce wypełniła niczym niezmącona radość. W końcu mogłem odwdzięczyć się kobiecie, która uwolniła moją rodzinę z rąk oprawcy. Byłem gotów zrobić dla niej dosłownie wszystko, nie zważając na konsekwencje oraz nie szczędząc środków do osiągnięcia celu. Nic poza nią nie miało żadnego znaczenia.
Kiedy nikt nie patrzył, zmieszałem wytrawne, czerwone wino ze środkiem do udrażniania rur, który przyniosłem ze swojego domu. Następnie przelałem żrącą mieszankę do gustownej karafki, której kryształ lśnił najpiękniejszym blaskiem. Przylizałem dłonią swoje brązowe włosy, po czym umieściłem ją na srebrnej tacy wraz z dwoma szklankami, wypełniając palącą cieczą jedną z nich. Usadowiłem tackę na swojej otwartej dłoni i wyszedłem zza lady barmańskiej.
Przechodząc pomiędzy ludźmi, uważałem, aby nie trącić kogoś ramieniem, co mogłoby zakończyć się rozbiciem szkła. Jego zawartość stanowiła kluczowy punkt do realizacji naszego planu. Miałem nadzieję, że ten powiedzie się bez jakichkolwiek komplikacji, ponieważ nie obmyśliliśmy żadnego schematu postępowania, w razie gdyby wszystko potoczyło się wbrew naszym założeniom. Wiedziałem, że było to ryzykowne i lekkomyślne, lecz musieliśmy działać, gdyż nie mieliśmy zbyt wiele czasu do stracenia.
- W końcu jesteś. Szef już zaczynał się niecierpliwić – burknął łysogłowy osiłek, gdy tylko stanąłem przed jego obliczem.
- Przepraszam za zwłokę – odparłem ze skruchą w głosie, która rzecz jasna nie była prawdziwa. - Widzę, że jesteś spięty, dlatego sądzę, że szklaneczka dobrego wina mogłaby cię rozluźnić – powiedziałem, wystawiając tacę w jego stronę. Jego wzrok momentalnie spoczął na wypełnionym trunkiem szkle, jednak ciało ani drgnęło. - Spróbuj. Przygotowałem je z myślą o tobie. - Uśmiechnąłem się spolegliwie.
- Jestem w pracy – syknął szorstko, lecz jego spojrzenie wciąż utkwione było w nęcącej szklance alkoholu.
- W takim razie sam je wypiję – odparłem podstępnie, z kolei chwytając naczynie w dłoń.
Jednakże nie pozostało w niej zbyt długo, ponieważ mężczyzna pozbawił mnie go w zawrotnym tempie. Przypuszczałem, że tak właśnie się stanie, toteż czułem się tym ogromnie usatysfakcjonowany. Jednakże nie dałem tego po sobie poznać.
- Zmieniłem zdanie. Chwila relaksu należy mi się bardziej niż tobie – odburknął i wypił duszkiem caluteńką zawartość szklanki.
Zakończywszy rozmowę z łysogłowym osiłkiem, który wydawał się być znacznie głupszy niż sądziłem, wszedłem do biura jego przełożonego. Zgodnie z moimi przypuszczeniami mężczyzna siedział za biurkiem, tonąc w papierach, lecz kiedy tylko usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, przeniósł na mnie wzrok.
- Nareszcie! - wykrzyczał, przesuwając gwałtownie na bok wszystkie dokumenty. Kompletnie zignorował fakt, że część z nich opadła na podłogę. - Zaczynałem się poważnie niecierpliwić – dodał cierpkim tonem, gdy podszedłem do jego stanowiska pracy, z kolei pozostawiając na nim srebrną tacę.
Otworzyłem ozdobną butelkę i nalałem wytrawnego wina do szklanki. Podałem mu ją z życzliwym uśmiechem na twarzy, który odwzajemnił, choć z nieukrywaną niechęcią. Bez zwłoki zaczerpnął z niej ogromny łyk alkoholu, a za nim następny, który doszczętnie opróżnił jej wnętrze.
![](https://img.wattpad.com/cover/121110646-288-k130627.jpg)
CZYTASZ
Czerwona Latarnia
Mystery / ThrillerCo zrobisz, gdy jeden niewłaściwy ruch zaważy na całej twojej przyszłości? Colette Lorrain, eks studentka literatury niderlandzkiej oraz angielskiej wynajmująca mieszkanie z infantylną współlokatorką niechętnie przystaje na prośby zastąpienia jej pr...