Rozdział 2

606 38 14
                                    




Wyświadczanie przysługi często może okazać się wyjątkowo lipnym interesem. Nigdy nie masz stuprocentowej pewności, że twoje działanie objawi się wyrazem wdzięczności ze strony drugiej osoby, a nawet jeżeli tak się stanie nie możesz przewidzieć, czy jakkolwiek na tym skorzystasz. Jak wiadomo wdzięczność objawia się zarówno w słowach, jak i w czynach. Niestety słowa na niewiele ci się zdadzą, o ile nie posiadasz mentalności altruisty. W takim wypadku wystarczy ci poczucie przysłużenia się drugiemu człowiekowi. Jednakże, jeśli zgadzasz się wyświadczyć komuś przysługę ze względu na to, że w przyszłości dana osoba będzie teoretycznie zobowiązana do spełnienia twojej prośby, to powinieneś liczyć się z tym, że niekoniecznie tak się stanie. Dlatego nieczęsto i niechętnie przystawałam na ten układ. 

Pomimo tego tamtejszego dnia popełniłam ten błąd, godząc się na zastąpienie w pracy mojej skacowanej współlokatorki, która od pewnego czasu prowadziła niezwykle beztroski tryb życia. Niczym i nikim się nie przejmowała. Wracała do mieszkania nad ranem, o ile w ogóle raczyła wrócić. Liczyła się dla niej wyłącznie dobra zabawa, przez co zaniedbywała swoje obowiązki, które z kolei spadały na mnie, chociaż nie zamierzałam jej w niczym wyręczać. Nie licząc tej jednej sytuacji, w której po wielu namowach postanowiłam przystać na jej prośbę.

- Naprawdę mogłabyś to dla mnie zrobić? – spytała z niedowierzaniem, ale i radością zawartą w głosie, spoglądając na mnie znad stołu, który znajdował się tuż przed zamszową kanapą, na której leżała. 

- Na to wychodzi, ale nie ciesz się za wcześnie – powiedziałam oschle, wycierając ściereczką świeżo umyty talerz. – Robię to tylko po to, żeby nie wyrzucono cię z pracy, a wszelkie opłaty nie zostały na mojej głowie – objaśniłam, odkładając go na bok, po czym wzięłam w dłoń następny. 

Zmierzyłam ją chłodnym spojrzeniem, by szybko zgasić jej dziecinny zapał. Nie chciałam, by pomyślała sobie, że kierowały mną przyjacielskie pobudki, gdyż w rzeczywistości miałam dość jej nieodpowiedzialnego zachowania i wręcz nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu będzie mnie stać na zakup własnego mieszkania. W tym celu co miesiąc sumiennie odkładałam część zarobionych pieniędzy. 

- Dobrze, dobrze. – Machnęła lekceważąco ręką. – Ważne, że to zrobisz. Ale czy jesteś pewna, że sobie poradzisz? 

Przewróciłam oczyma, kładąc wytarty talerz na poprzednim z zamiarem stworzenia ze wszystkich niewielkiego stosiku.

- Myślę, że podcinanie mężczyznom brody oraz włosów nie powinno być żadnym wyzwaniem – odparłam zdystansowanie, kolejno zabierając się za osuszanie następnych naczyń, których było wręcz od groma. 

- Skoro tak twierdzisz - mruknęła niefrasobliwie, wzruszając ramionami, po czym odwróciła się do mnie plecami, co słusznie uznałam za zakończenie rozmowy. 

***

Stojąc przed lustrem znajdującym się w przedpokoju, ubrana w białą, dopasowaną bluzkę z rękawem wykraczającym lekko za zgięcie łokcia oraz rozkloszowaną spódnicę z wysokim stanem pod kolor bordowych butów na koturnie, obejrzałem się starannie ze wszystkich stron. Przygładziłam delikatnie jasny materiał opinający mój płaski brzuch oraz skromnej wielkości biust, po czym wypuściłam głęboko powietrze. Pomimo tego, że wyglądałam schludnie i zadbanie, czegoś mi brakowało. Wpatrywałam się w swoje odbicie przez dłuższą chwilę, aż w końcu zasięgnęłam do swojej kosmetyczki. Wyjęłam z niej tusz do rzęs oraz matową pomadkę w odcieniu pięknej czerwieni, kolejno robiąc z nich użytek. Całość wykończyłam odrobiną pudru dobranego pod kolor mojej oliwkowej cery, co przyniosło zadowalający efekt. Następnie schowałam wszystkie użyte produkty oraz z satysfakcją spojrzałam ponownie w lustro. W końcu byłam gotowa do wyjścia. Bez ociągania zwróciłam się w stronę drzwi, za którymi zniknęłam niemalże kilka sekund później. 

Czerwona LatarniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz