Zawiązywałem sznurówki, gdy spostrzegłem trzech chłopaków, którzy zabrali torebkę jakiejś dziewczynie, wysypując jej zawartość na ziemię. Pokręciłem głową i dokończyłem wiązać sznurówkę. Odkąd mam policję na głowie nie powinienem pakować się w takie sprawy, dlatego postanowiłem to olać. Skierowałem się w stronę najbardziej zacienionego drzewa i usiadłem pod nim delektując się świeżym powietrzem. Miałem jeszcze kilka minut do rozpoczęcia zajęć dlatego postanowiłem wykorzystać ten cudowny poranek, by się trochę zrelaksować. Niestety utrudniali mi w tym ta czwórka ludzi, która zdecydowanie, jak na mój gust, głośno się zachowywała. Spojrzałem w ich stronę i westchnąłem ciężko. Znałem dobrze tych trzech chłopaków. Byli to poplecznicy Mike, mojego ulubionego - mówiąc w cudzysłowie - kolegi. Najgrubszy z nich zaczął się niebezpiecznie zbliżać do dziewczyny, przez co zaczęła jeszcze głośniej krzyczeć. Rozbawiało mnie to, że taka scena odgrywała się za murami naszej szkoły, ale nasza szkoła nie należała do normalnych. Pełno w niej ćpunów, złodziei, gangów i niepochamowanych od seksu dzieciaków. Tak naprawdę tych "normalnych" jest mała garstka i to właśnie oni są odmieńcami.
Dziewczyna ponownie zaczęła się wydzierać a ja, jak to na chłopaka przystało, postanowiłem się nie wtrącać i choć na chwilę zamknąć oczy, by jak najdłużej rozkoszować się tą przyjemną chwilą. Zapach liści, które już dawno spadły na ziemię roznosił się w powietrzu, a chłodny wiaterek rozwiewał moje farbowane, czarne włosy.
Kiedy odpływałem w objęcia Morfeusza do moich uszu dotarł dźwięk ostrza, wyciągniętego z pochwy. Czasem sam się zastanawiam jak to jest możliwe, że słyszę takie dźwięki. Uważam że to jest naprawdę dziwne i niepokojące.
Spojrzałem w stronę chłopaków i westchnąłem ciężko, wstając z ziemi. Wiedziałem, że nie powinienem się wtrącać, ale nie mogłem pozwolić by w moim towarzystwie pocięto dziewczynę. Znając życie zapewne bym został w to wciągnięty, a dla mnie to bardzo zła wiadomość.
Podszedłem do nich powolnym krokiem. Chudy, w blond włosach chłopak zbliżał się do dziewczyny z nożem, gdy ten najgrubszy trzymał ją w pasie, uniemożliwiając ruch.
Gdy blondyn chciał zadać cios, chwyciłem jego pięść, w której trzymał nóż. Wykręciłem mu ją pod dziwnym kontem i kopnąłem go w nogę, przez co chłopak wypuścił broń i upadł na ziemię, jęcząc z bólu. Grubas puścił dziewczynę i podszedł do mnie, by mnie walnąć, ale był za wolny i uniknąłem zwinnie jego ciosu. Zamachnąłem się i uderzyłem go w nos. Czerwona ciecz spłynęła po jego twarzy, a on na chwiejnych nogach zaczął się cofać. Spojrzałem na moją dłoń, musiałem mu nieźle przywalić, ponieważ miałem na kostkach zadrapanie.
Trzeci z nich, jeszcze nie tknięty, patrzył na swoich kolegów, a potem spojrzał przerażony na mnie. Nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu, który sprawił, że chłopak zaczął uciekać, a za nim pobiegli jego poobijani koledzy. Krzyczeli, że jeszcze mnie dopadną, ale zbytnio się tym nie przejąłem.
- Dzięki, ale bym sobie poradziła - odezwała się dziewczyna, która stała za mną i zbierała swoje rzeczy do torby. Jasne, poradziłabyś sobie, właśnie widziałem jak sobie radzisz - powiedziałem do siebie w głowie, przewracając oczami.
- Jasne - powiedziałem z przekąsem i poszedłem w stronę budynku. Był to wielki szary kloc, który miał tyle lat, że potrzebował solidnego remontu, samo patrzenie na niego powoduje, że rozpada się w drobny mak. Spojrzałem na zbite deskami okna i uśmiechnąłem się do siebie. Witamy w naszej szkole dla zjebów i innych ćpunów.
Wszedłem przez wielkie drzwi i od razu w oddali ujrzałem dwóch dobrze mi znanych bliźniaków. Hugo i Reggie, byli moimi jedynymi przyjaciółmi, z którymi mogę normalnie porozmawiać. Większość osób w szkole albo się mnie boi, albo nienawidzi, albo kocha, ale co do tego ostatniego to tylko kilka dziewczyn z najmłodszych klas. Bliźniacy Scotters, byli wyjątkami i nie byli aż tak zjebani jak reszta, co się rzadko zdarzało w tej szkole. Podszedłem do nich i podałem im przyjacielsko dłoń.
CZYTASZ
The Past/Jeff The Killer/
Fanfiction- Zabiłem ją - powtórzyłem tym razem na głos i poczułem jak wzbiera mi się na wymioty. Szybko się odwróciłem, a z moich ust wydobyło się dzisiejsze, strawione już śniadanie. Wytarłem usta o rękaw bluzy i ponownie spojrzałem na ciało. Czemu nie czuje...