24. Nina...

117 5 0
                                    

Podniosłem się tak gwałtownie, że aż głową walnąłem o coś twardego. Nie czułem się już zmęczony, a gdy spojrzałem w bok ujrzałem roześmianego Jacka, który trzymał dziwny sprzęt. Wyglądało to na insulinę, ale raczej w środku znajdowała się inna substancja, która mnie pobudziła. Wyszczerzył się do mnie ukazując piękne zęby jak żyletki.

- Jeff się obudził - powiedział Jack i spojrzał w bok. Dopiero teraz ujrzałem innego mężczyznę. Miał długie czerwone włosy, kapelusz i żółte oczy. Nie pamiętałem go. Nie miałem pojęcia kim był.
Obszedł stół, na którym leżałem i stanął tam gdzie wystawały moje nogi. Chwycił jedną z nich. Jego łapska były czarne, zakończone pazurami. Od razu zorientowałem się, że to nie może być człowiek. Palcem wskazującym rozciął mi nogawkę i opatrunek. Drgnąłem i chciałem zeskoczyć ze stołu, ale Jack mnie w porę zatrzymał.

- Spokojnie, Jason cię naprawi - powiedział roześmiany. Przełknąłem ślinę i spojrzałem niepewnie na czerwonowłosego. Czy powinienem zaufać potworom?
Jason zdjął mój bandaż, który przykleił się do mojej rany. Nie czułem o dziwo aż takiego bólu, po za tym byłem dziwnie pobudzony. Jason odwrócił się nagle i zniknął w nieoświetlonej części pokoju. Rozejrzałem się. Wokół mnie znajdowały się lalki, pluszowe misie i inne zabawki. Jedyne światło dawała zwisająca lampa naftowa nade mną. Zwróciłem swój wzrok na Jacka, który nawet na moment mnie nie puścił.

- Jack musisz mi pomóc, potrzebujemy cię - zacząłem na co potwór zwrócił na mnie wzrok. - naszych przyjaciół zabrano - kontynuowałem, gdy do pomieszczenia wszedł Jason. Trzymał białą butelkę z jakimś płynem. Klaun spojrzał na niego i mocniej docisnął moje ramiona.

- Trochę zapiecze - usłyszałem męski głos. Nagle na moją nogę została wylana zawartość butelki. W moment poczułem jak to coś wyżera mi ranę. Poruszyłem się gwałtownie i wydałem z siebie donośny krzyk. Zacząłem się wydzierać, ten ból był jeszcze gorszy od postrzału czy ugryzienia psa. Chciałem się złapać za noge, ale Klaun nadal mnie trzymał. Wierciłem się i zaciskałem usta.
Po kilku morderczych chwilach Jason zabrał, prawie pustą butelkę i odłożył ją na stół. Klaun puścił mnie i mogłem złapać się za nogę, omijając moją ranę. Spojrzałem na pulsującą z bólu nogę i wydałem z siebie dość głośny jęk. Nie wyglądała za ciekawie. Widoczne ugryzienie zębów, mięso na wierzchu i zeschnięta krew z dziwną żółtą sybstancją wykatującą z rany.

- Jeff! - usłyszałem dobrze mi znany głos. Jane stała w przejściu, ledwo trzymała się na nogach. Jack i Jason nawet nie zwrócili na nią uwagi.

- Puśćcie go! - krzyknęła Clockwork, która pojawiła się obok Jane z wielką sztuczną siekierą w ręce. Jack obrócił swoją głowę, nie ruszając szyją. Jego ręce w moment wydłużyły się i złapały dziewczyny za nagi. Clockwork wypuściła siekierę i zaczęła bić rękę Jacka, a Jane próbowała się wyrwać.
Jack przybliżył do mnie dziewczyny i potrząsnął nimi, przez co obie się uspokoiły. Trzymał je do góry nogami przez co Clockwork zrobiła się czerwona, od nadmiaru krwi w mózgu. Spojrzałem na nie z wytrzeszczem w oczach.

- Jeff zna je? - zapytał i potrząsnął Clockwork, która zaczęła wierzgać.

- Puść mnie ty wyrośnięty pomyleńcu! - krzyczała brunetka, cały czas się ruszając, co zdenerwowało Jasona, bo podszedł do dziewczyny i wetknął jej jakąś starą szmatę w usta.

- Znam je, to moje przyjaciółki - powiedziałem i spojrzałem na Jane, której maska już dawno spadła z twarzy. Wisiała ze skrzyżowanymi rękoma zapewne poddając się, gdyż wiedziała, że z Klaunem nie miała szans. Jack pokiwał głową i postawił dziewczyny na zimi, ale nadal je trzymał. Clockwork patrzyła wściekle jednym okiem, to na Jacka to na Jasona.

The Past/Jeff The Killer/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz