7. Kim on jest?!

156 4 0
                                    

Kolejne dni mijały, a nasze miasto stawało się coraz mniej bezpieczne. Dzisiaj znów w wiadomościach oznajmili, że zamordowano trzecią osobę. Nie mogłem w to uwierzyć, że policja nie była w stanie złapać mordercy.

Wyszedłem ze szkoły, powiadomiono nas dzisiaj, że placówki i uczelnie będą zamknięte na czas wyjaśnienia sprawy, odpowiadało mi to, gdyż i tak nie chciałem przebywać między ludźmi, jeszcze bardziej się do nich zraziłem po tym, gdy Diana wyjechała. Nie miałem z nią kompletnie kontaktu, jak się nad tym dłużej zastanowić to rzeczywiście, nigdy nie podała mi swojego numeru telefonu, tylko co bym mógł z nim zrobić, przecież i tak nie posiadałem smartfonu.

Przywitałem się z Gregiem i wsiadłem do wozu policyjnego. Po kilku minutach byliśmy z powrotem w domu. Wyszedłem trzaskając drzwiami i wszedłem do środka. Od razu rzucił mi się w oczy płaszcz nienależący ani do Alex ani do żadnego z policjantów. Wszedłem do salonu, ale od razu się cofnąłem.

- Trzeba przyspieszyć proces, za miesiąc przyjedzie po niego policja - oznajmiła Alex - musimy przywrócić mu wspomnienia - dodała, a mi momentalnie rozszerzyły się oczy. Nie miałem pojęcia o jaki proces chodzi, ale gdy Alex wspomniała o tym, że muszę dowiedzieć się kim jestem oznaczało to kłopoty. Przeczuwałem, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Wziąłem głęboki oddech i powoli wypuściłem powietrze. Będąc z Diana nie myślałem o przeszłości, nawet przestałem chcieć ją poznać, teraz to przeczucie mówiło mi, że prawda może być bolesna.

Wszedłem do salonu i Alex na mnie spojrzała wstając od stołu.

- O jesteś wreszcie poznaj to jest doktor Philip Clint, pomoże Ci się dowiedzieć kim jesteś, poznać twoją przeszłość - powiedziała zdenerwowana Alex, siadając z powrotem na miejsce.

- Tylko, że ja nie chce poznawać swojej przeszłości - oznajmiłem, a ona złapała mnie za ramię. Ta wypowiedź była sprzeczna z tym co myślałem kiedyś. Teraz nie obchodziło mnie kim byłem, po za tym jeśli już miałbym się dowiedzieć kim byłem to chciałbym to usłyszeć z ust Alex.

- Jeff... - spojrzała mi w oczy, a ja zmarszczyłem brwi. Nie chciałem z tym mężczyzna rozmawiać, nie lubiłem takich sesji. Jednak, nie chciałem, słuchać kazań Alex, które coraz bardziej mnie męczyły.

- Dobra - powiedziałem i położyłem plecak na ziemi.

Usiadłem obok Alex, a doktor się do mnie uśmiechnął. Ja ani drgnąłem tylko obserwowałem go uważnie. Mężczyzna wyjął z teczki segregator, z którego wyciągnął kilka zdjęć.

- Okej Jeff, będę ci pokazywał obrazki, a ty mi powiedz co ci to przypomina. - powiedział. Prychnąłem i już chciałem powiedzieć co o tym myślę, ale Alex spojrzała na mnie groźnie. Pokiwałem głową i spojrzałem na mężczyznę. Nie rozumiałem po co ta szopka, nie mogli mi po prostu powiedzieć kim byłem, przyznać, że byłem mordercą, bo chyba o to cały czas chodziło.

Wyjął pierwszy rysunek który przedstawiał psa, przynajmniej tak mi się wydawał.

- To jest pies - powiedziałem, a doktor wyjął kolejny rysunek. - To jest dwóch chłopaków bawiących się czymś.

- Dobrze, a to - pokazał mi obrazek, na którym była kobieta która leżała, wyglądało to jakby wokół niej rozlewała się krew.

- To jest kobieta, która leży martwa - powiedziałem niepewnie.

- Dobrze to powiedz mi co to jest? - wyjął woreczek w którym znajdował się nóż, spojrzałem na Alex, która wydawała się być przestraszona. Znów zwróciłem swój wzrok na przedmiot, czy oni chcą zrobić ze mnie kretyna, a pokazanie mi zabitych osób i noży nie przywróci mi wspomnień. Nagle mnie olśniło. W telewizji ciągle przestrzegano przed Jeffem zabójcą, który ponoć powrócił, cokolwiek to znaczy. Jeśli byłem powiązany z nim to czemu mi tego nie powiedzą wprost.

- To jest nóż, ale po co mi to pokazujecie? Czy ja coś miałem może wspólnego z tym mordercą?! - wstałem i spojrzałem na niego wściekły. - Czemu mi tego nie powiecie wprost, a nie pokazujecie jakieś obrazki.

- Nie denerwuj się Jeff - powiedziała Alex, a ja odruchowo wziąłem woreczek z nożem trzymając za jego uchwyt i wbiłem w stół. Miałem dosyć ukrywania prawdy przede mną. Całe dwa lata zastanawiałem się, czemu ludzie na mnie dziwnie patrzą, przez co przeprowadziliśmy się na zadupie, czemu łazi za mną policja i czemu mam tą obroże. Chyba powinienem poznać prawdę, nawet jeśli musiałbym potem trafić na egzekucje.

- Jak mam się nie denerwować? Wy coś wiecie, ale nie chcecie mi powiedzieć! - spojrzałem na doktora który był przestraszony - O co tu kurwa chodzi! - krzyknąłem waląc w stół. Spojrzałem najpierw na Alex, jej usta drżały, a wzrok wlepiony był w stół. Potem zwróciłem się do doktora odsunął się z krzesłem do tyłu. Zrozumiałem, że oni naprawdę się mnie bali.

Mając tego wszystkiego dosyć wybiegłem z domu. Nie zwracając na policjantów uwagi, wbiegłem do lasu. Miałem tego wszystkiego dosyć, chciałem stąd zniknąć. Chciałem choć na chwilę pobyć sam. Wskoczyłem na drzewo i schowałem się za liśćmi. Zauważyłem, że policjanci pobiegli dalej. Odetchnąłem z ulgą i spojrzałem na swoją nogę, zielone światełko w obroży nadal nie zmieniało koloru. Prezent od bliźniaków działał. Włożyłem rękę do kieszeni i wyjąłem z niej scyzoryk, który dostałem od Diany. Westchnąłem i poczułem ból w klatce piersiowej. Tylko ta rzecz pozostała mi po niej, nie miałem pojęcia czy kiedykolwiek się jeszcze zobaczymy. Czy do tego czasu poznam swoją prawdę. Usłyszałem jak ktoś biegnie w moją stronę, myślałem, że to będą policjanci, ale nie, była to dziewczyna. Ubrana w czarną sukienkę z długimi rękawami, a na twarzy miała białą maskę. Przyglądałem jej się chwilę, kiedy nagle spojrzała do góry. Przestraszony aż podskoczyłem i wypadł mi z rąk scyzoryk. Dziewczyna podeszła w miejsce gdzie spadła moja rzecz i go podniosła.

Zeskoczyłem z drzewa i spojrzałem na dziewczynę, która obracała w ręce moim scyzorykiem.

- Ej to moje - powiedziałem, a ona spojrzała na mnie. Maska była biała miała czarne otwory, które imitowały oczy i kobiece usta. Otworzyła go.

- Wiem o tym Jeff! - krzyknęła i przystawiła mi ostrze pod gardło. - Nina miała rację wróciłeś wielka szkoda, bo dzisiaj zginiesz.

- Nie wiem skąd mnie znasz ani kim jest Nina, ale to ty stoisz za tymi morderstwami? - zapytałem a ona opuściła nóż. Miałem gdzieś czy zginę z rąk tej dziewczyny, chciałem się dowiedzieć tylko o te morderstwa.

- Nie wiesz skąd cię znam?! - krzyknęła z pretensją i zdjęła maskę. Ukazała się przede mną śnieżnobiała twarz, piękne niebieskie oczy spoglądały na mnie, a różowe usta drżały. Była piękna, nigdy nie widziałem tak pięknej twarzy. Moje usta mimowolnie się otworzyły, ale po chwili je zamknąłem, gdy dziewczyna znów założyła maskę. - Nic nie pamiętasz? - zapytała.

- Ale co mam pamiętać? - zdziwiłem się, ta dziewczyna mnie znała, wiedziała kim byłem. Musiałem się dowiedzieć, chociaż od niej.

- Nie udawaj Jeff, zabiłeś mi rodzinę i tym razem się nie zawaham! - krzyknęła i rzuciła się w moją stronę. Zrobiłem unik. Ponownie na mnie skoczyła, ale powaliłem ją na ziemię i usiadłem na niej, by nie mogła zrobić żadnego ruchu. Jej nadgarstki przygwoździłem do ziemi. Miała maskę więc nie mogłem zobaczyć jej emocji, ale czułem, że jest wściekła.

- Gadaj kim jest Jeff zabójca! - krzyknąłem i mocniej docisnąłem nadgarstki. Nie miałem pojęcia, czy dziewczyna mi udzieli odpowiedzi, ale przeczuwałem, że wie coś o nim.

- No przecież to ty! - krzyknęła i zaczęła się wiercić.

- O czym ty mówisz? - zapytałem.

- No Jeff zabójca, kurde co się z tobą stało?! - spojrzałem w bok ujrzałem kogoś. - Puść mnie!

Z za krzaków wyszedł chłopak w goglach. Wyglądał on może na dwadzieścia lat. Spojrzał na mnie, a następnie podszedł do nas. Dziewczyna przestała się szarpać, kiedy chłopak pokazał mi wycinek z gazety sprzed dwóch lat. Na zdjęciu przedstawionym w gazecie byłem ja.

The Past/Jeff The Killer/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz