25. Wkraczamy do akcji!

47 4 0
                                    

Siedzieliśmy w kółku w starej wieży, która niegdyś była kryjówką Helena. Na środku rozłożyłem plan ośrodka. Był to duży budynek, a jedynym wejściem tam, była wielka brama,  którą strzegli strażnicy. Żadnych tajnych przejść ani podkopów. Ogrodzenie było kwadratem, a przy każdym wierzchołku znajdowały się wieże obserwacyjne, każda z nich zapewne miała po dwóch strażników.
Za ogrodzeniem znajdował się ośrodek, a także garaże z ciężarówkami, którą przywieziono tam chłopaków. Jest to dla nas dobra wiadomość, by jedną z nich uruchomić i uciec z ośrodka.
Budynek w centrum posiadał dwie części te w których przetrzymywano więźniów i te w których przebywali pracownicy. My musieliśmy dostać się do tej pierwszej.
Problemem jednak były kamery i czujniki ruchu, które znajdowały się od budynku w obrębie dwudziestu metrów więc ciężko będzie się tam dostać. Właśnie to było naszym pierwszym celem, czyli zniszczyć czujniki ruchu.
Następnie trzeba było zapoznać się z terenem i sprawdzić wieże, do tego zadania wyznaczyłem Jane i Liu, którzy byli dobrzy w skradaniu się.
Zacząłem tłumaczyć Ninie i Tobyemu, gdzie znajdują się kamery i jak powinni je zdjąć.
Plan musiał być doskonały i dobrze doprecyzowany, nie mogliśmy się pomylić.
Byliśmy zdeterminowani, by ułożyć nasz plan działania w jedną noc. Tak też zrobiliśmy. Nasz ekwipunek broni był ograniczony, ale nie tym się martwiliśmy. Jesteśmy zawodowymi mordercami po za tym mamy w swojej ekipie aż trzech potworów. Martwiłem się tym, czy nasi towarzysze żyją, ale miałem nadzieję, że tak.

Kiedy opuszczaliśmy wieżę, spojrzałem ostatni raz na tajemniczy rysunek przedstawiający kobietę, na której znajdowała się wielka czerwona plama. Zastanawiałem się kim była owa dziewczyna, ale nie zapytałem o to Helena. Moje myśli skupiłem wokół przyjaciół, którzy czekają na naszą pomoc.

Wyruszyłem z ekipą ratunkową w stronę ośrodka. Musieliśmy wrócić do naszego starego miasta, miasta gdzie zabrano naszych przyjaciół. Stanąłem na polance, która kilka tygodni temu została wysadzona przez Briana i Tima. To musiało być niezłe widowisko. Żałowałem, że nie mogłem tego zobaczyć na własne oczy. Podziwiałem ich za te zabawki.

Od polanki było kilka kilometrów do ośrodka. Jednak po trzech dniach podróży potrzebowaliśmy odpoczynku, a zwłaszcza ja, bo moja noga nadal nie była w pełni wyleczona.
Weszliśmy do opuszczonej fabryki i znaleźliśmy w miarę bezpieczne miejsce, gdzie moglibyśmy się przespać. Niestety bunkier, który kiedyś należał do proxy zawalił się. Jedna ze ścian zapadła się, przygniatając wejście do bunkru.
Przysiadłem na zimnej posadzce i wyprostowałem swoją zranioną nogę. Poczułem niewyobrażalną ulgę, kiedy wziąłem łyk wody i odetchnąłem. W moim życiu wiele się wydarzyło, wiele przeszedłem. Zostałem potrącony przez samochód i straciłem pamięć po części cieszyłem się, że to się stało i mogłem zasmakować choć trochę normalnego życia. Potem okazało się, że jestem mordercą, pamiętam jak puściłem pawia, gdy zobaczyłem zwłoki tej dziewczyny. Niesamowite, że przed wypadkiem podniecało mnie zabijanie, a po nim nie mogłem patrzeć na ciała martwych, bo od razu czułem, że zemdleje.
Nawet nie będąc jeszcze w pełni świadomym czy jestem mordercą zostałem postrzelony. Do dzisiaj pamiętam to piękne uczucie, kiedy moja żądza mordu powróciła po kilku latach. Czułem niewyobrażalną radości i chęć do czynienia kolejnych zabójstw, nie przeszkadzał mi ból i kiedy myślałem, że umieram byłem po prostu szczęśliwy. Żyłem w domu ze świrami, psychopatami, potworami. Sam byłem jednym z nich, należałem do nich to była moja rodzina, której mi brakowało. Dlatego ważne dla mnie było, by wszyscy z tej akcji wyszli cało, a naszych przyjaciół uwięzionych w ośrodku, wyniesiemy na rękach, jeśli będzie trzeba. Zbyt długo zwlekaliśmy, zbyt wiele czasu minęło, ale w końcu zrobimy to co do nas należy, czyli odbijemy ich.

Jane podeszła do mnie i zaczęła zmieniać mi opatrunek. Nikt się nie odzywał między nami panowała napięta atmosfera. Nina siedziała z daleka ode mnie i Jane, dłubiąc swoim nożem w drewnie. Toby leżał na ziemi, a swój plecak miał pod głową, jego oczy były zamknięte, a klatka równomiernie opadała i podnosiła się, co oznaczało, że zapewne spał. Liu opierał się o ścianę także przysypiając. Helen rozpalał ognisko, a Jack przysiadł na przeciwko mnie. Jego duże dłonie opadły na kolana, a jego oczy obserwowały Jane, zapewne sprawdzając czy nie zrobi mi krzywdy.
Jedyną osobą, której wśród nas nie było to Clockwork. Było mi jej szkoda, bardzo. Miałem tylko raz dziewczynę i tylko raz się zakochałem. Kiedy Diana odeszła nie przestawałem o niej myśleć i czułem się zagubiony. Co natomiast musi czuć dziewczyna, którą zdradził chłopak z przyjaciółką?
Nie mogłem sobie tego wyobrazić.
Jednak wiedziałem, że Clockwork to silna dziewczyna i swoje uczucia odstawi na bok, by wykonać dobrze misje.
Jane zakryła mój nowy opatrunek nogawką spodni i sama usiadła blisko już rozpalonego ognia. Wystawiła swoje dłonie w stronę tańczących płomieni. Spojrzałem na nią, jej maska była już bardzo zniszczona i brudna, ale leżała obok niej. Dziewczyna chyba przyzwyczaiła się do tego, że w cale jej nie potrzebuje. Westchnąłem i powoli wstałem, zwracając tym uwagę wszystkich oprócz Toby'ego, który spał.

The Past/Jeff The Killer/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz