Obudziły mnie promienie słońca, które złośliwie świeciły mi w oczy. Poczułem jak ktoś dotyka mojego czoła, a gdy otworzyłem oczy, ujrzałem nad sobą Jane.
- Masz gorączkę - oznajmiła.
Podniosłem się do pozycji siedzącej i spojrzałem na nią nieprzytomnym wzrokiem. Rozsadzało mi głowę, a ból nogi to nasilał. Dotknąłem swojego czoła i rzeczywiście, było gorące jednak ja odczuwałem minusową temperaturę. Nie wiedziałem czy to z powodu leżącego gdzieniegdzie śniegu czy od gorączki. Powoli odsunąłem dłoń od czoła i spojrzałem na nią. Była cała mokra. Moja bluza była przepocona i czułem jakbym wskoczył do jakiegoś basenu z wodą. Spojrzałem na Clockwork, która nerwowo dreptała w jedną i drugą stronę. Jane odwiązała mój bandaż i mogłem ujrzeć dość nieprzyjemnie wyglądającą ranę. Byłem pewny, że wdała się tam infekcja.- Wdało się zakażenie - oznajmiła dziewczyna i zawiązała spowrotem opatrunek. Miałem rację...
- No pięknie! - krzyknęła Clockwork - mamy rannego, a na dole czeka na nas horda wygłodniałych wilków - powiedziała nadal drepcząc.
- Dam radę - odparłem, spróbowałem się podnieść, ale nie miałem siły. Z każdym ruchem czułem się jakbym wykonywał pare skomplikowanych ćwiczeń fizycznych. Jane westchnęła i podniosła się, patrząc jak próbuje wstać.
Ponownie podparłem się na rękach i powoli się wyprostowałem, unosząc lekko prawą nogę w górze, by jej nie nadwyrężać. Po chwili czułem jak lecę ale Jane w porę mnie chwyciła pod ramie.- Właśnie widzę jak dajesz radę - zauważyła z przekąsem Clockwork.
Puściłem się Jane, która podeszła do koleżanki i zaczęły szeptać. Podszedłem utykając do krawędzi dachu i spojrzałem w dół. Wokół budynku szwendało się kilka wilków. Nie miałem pojęcia jak nam się uda ominąć te bestie, ale najpierw powinniśmy odnaleźć Jacka.
Przełknąłem ślinę i cofnąłem się o dwa kroki do tyłu. Świat zaczął wirować, przez co usiadłem na dachu, a raczej wywróciłem się. Chwyciłem się za głowę i potrząsnąłem nią, moje ręce się trzęsły, a oddech strasznie przyspieszył. Clockwork miała racje, stałem się kulą u nogi, choć nie powiedziała tego wprost, wiedziałem, że to miała na myśli mówiąc „rannego". Dziewczyny nadal rozmawiały, a ja spojrzałem na piękne słońce, które już świeciło mocno na niebie. Przespaliśmy dość długo, dość by Liu i Toby, zaczęli się martwić. Miałem nadzieje, że przyjdą nam z pomocą, ale nie mogłem zawsze liczyć na przyjaciół. Moją misją było znalezienie Jacka i nie mogłem zawieść.
- To co teraz? Utknęliśmy na dachu, nie możemy zejść, bo czekają na nas krwiożercze bestie - zapytała Clockwork i skrzyżowała ręce na piersi odwracając się do mnie. Chyba prowadziły bardzo poważną dyskusje bo Clockwork aż poczerwieniała z wściekłości - Nie przeżyjemy bez niego, nie wieżę, że to mówię, ale on jest nam potrzebny, tylko on potrafi rozmawiać z tym dwumetrowym Klaunem - tu wskazała na mnie.
Jane podrapała się lekko po głowie, chyba rozmawiały o mnie. Na pewno rozmawiały o mnie.- Masz rację - odparłem na co Clockwork lekko się zdziwiła, przecież nie mogłem powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Byliśmy w dupie. Jednak musiałem coś wymyślić. - Musimy się jakoś dostać do środka, Jack pewnie będzie wiedział jak ominąć wilki - dodałem, a Clockwork przytaknęła.
- My poszukamy wejścia, a ty nie spadnij z dachu, jeszcze cię potrzebujemy - powiedziała poważnie Clockwork na co pokiwałem głową. Położyłem się na ziemi i ciężko westchnąłem. Poczułem niewyobrażalną ulgę. Nie mogłem nadwyrężać tej nogi inaczej nie będę mógł w stanie chodzić. Otarłem spocone czoło i ponownie zaczerpnąłem rześkiego powietrza.
Czułem się bezsilny i bezużyteczny. Miałem nadzieje, że dziewczyny szybko znajdą wejście i będziemy mogli odnaleźć Jacka.
Spojrzałem w niebo, chmury wyglądały jak wata cukrowa, wszystko poruszało się w zwolnionym tępie. Poczułem się senny i gdy miałem zamykać oczy usłyszałem podekscytowany głos, jednej z dziewczyn.
- Chyba coś mam!
Szybko wstałem i udałem się na drugi koniec dachu gdzie stały dwie dziewczyny. Zielonooka kazała nam się położyć i wychylić z dachu. Może metr od nas na ścianie była wielka dziura.
- Już wiemy jak dostał się tam Jack - powiedziała Clockwork.
CZYTASZ
The Past/Jeff The Killer/
Fanfiction- Zabiłem ją - powtórzyłem tym razem na głos i poczułem jak wzbiera mi się na wymioty. Szybko się odwróciłem, a z moich ust wydobyło się dzisiejsze, strawione już śniadanie. Wytarłem usta o rękaw bluzy i ponownie spojrzałem na ciało. Czemu nie czuje...