21. Wesołe Miasteczko

70 5 0
                                    

Roześmiany Jack chyba był moim pierwszym mordercą, którego poznałem.

Pamiętam, że była zima i nie miałem gdzie się schronić przed mrozem, wtedy ujrzałem bardzo zniszczoną karuzelę. Konie już wyblakły z kolorów, a niektóre nie miały jakiejś kończyny. Dach nad nimi jednak trzymał się całkiem dobrze, dlatego postanowiłem się tam schronić. Kiedy jednak zrobiłem krok w stronę karuzeli nagle znikąd pojawił się na niej wielki Klaun. Przestraszony rozejrzałem się czy nikt mnie nie śledził, ale nie. Ten Klaun najwyraźniej stał tam przez cały czas. Patrzył prosto na mnie, ręce miał spuszczone wzdłuż ciała. Miał dość dziwny strój na Klauna, bo czarno-biały, jakby wszystkie kolory z niego wyblakły jak z tej karuzeli.

Krok po kroku znalazłem się metr od karuzeli, klaun nie ruszył się tylko jego źrenice powędrowały w dół spoglądając na małego mnie. Nie bałem się go, ale koniecznie chciałem wejść na karuzele, bo czułem, że śnieg mnie zasypie. Zanosiło się na śnieżyce.

O dziwo odsunął się jakby czytając mi w myślach przez co mogłem wejść. Stanąłem za jednym z koników i dmuchnąłem w ręce, było mi naprawdę zimno, a na sobie miałem tylko bluzę i cienką poniszczoną kurtkę, którą znalazłem w śmietniku. Miałem trzynaście lat, nie znałem jeszcze tego życia "po za domem" i wolałem wrócić do niego, jednak tam zastałbym policję. To było chyba dwa miesiące po tym jak zabiłem mamę i tatę. Pocierałem ręce, gdy nagle ujrzałem pod nosem ogromną czarną dłoń z pazurami na jej wierzchu znajdowały się kolorowe cukierki. Spojrzałem na Klauna, który uśmiechnął się do mnie ukazując szereg ostrych zębów jak żyletki. Potrząsnął ręką w której trzymał cukierki zachęcając mnie do tego, bym je wziął. Byłem głodny i zziębnięty było mi wszystko jedno czy są zatrute. Chwyciłem za czerwonego cukierka i wsadziłem go szybko do buzi. Smakował jak truskawka. Uśmiechnąłem się do siebie, bo ten smak przypominał mi dzieciństwo, kiedy mama kupowała mi i Liu lizaki w kształcie serca, które smakowały dosłownie tak samo. Ostatecznie zjadłem wszystkie cukierki napełniając tym jako tako brzuch. Nic mi się nie stało co oznaczało, że nie były zatrute. Przez ten mały gest zdobył moją sympatię.

Tak jakoś wyszło, że zasnąłem na tej karuzeli, a gdy się obudziłem Klauna już nie było. Zorientowałem się, że byłem przykryty jakimś starym płaszczem.

Tak poznałem Jacka, nie wiedziałem czemu mi wtedy pomógł, ale gdy go spotkałem w bunkrze on mnie rozpoznał, ale ja niestety nie miałem pojęcia kim jest. To było nasze drugie spotkanie. On patrzył na mnie jak na przyjaciela, a ja na niego jak na dziwadło. Miałem nadzieję, że mi to wybaczy, nie chciałem go urazić.

Teraz gdy wspomnienia mi wróciły, pamiętałem tylko to jedno, reszta jakby wygasła na zawsze. Z resztą nie tylko z nim tak mam, wspomnienia związane z Helenem i innymi domownikami również nie były wyraźne. Znałem tych ludzi i pamiętałem najważniejsze rzeczy z nimi związane, ale chyba tak już jest, że niektóre wspomnienia po prostu zanikają.

Jane i Clockwork szły kilka kroków przede mną cicho rozmawiając. Nie chciałem im przeszkadzać, może dzięki temu Jane wróci humor. Choć jak się nad tym dłużej zastanowić dziewczyna zawsze była ponura i chyba nigdy nie usłyszałem jej prawdziwego śmiechu.

Spojrzałem w górę i spostrzegłem wielkie młyńskie Koło, co oznaczało, że zbliżaliśmy się do celu. Trochę już szliśmy, czułem to w nogach. I powoli ręce mi zamarzały. Nie miałem kalendarza ale najprawdopodobniej zaczynał się listopad.

Pierwsze płatki śniegu spadły, gdy stanęliśmy przed wielkim łukiem z napisem "Wesołe Miasteczko". Cała placówka otoczona była starym ogrodzeniem. Jedynym wejściem była metalowa bama, zakuta łańcuchem. Podszedłem do niej i złapałem za kłódkę, szarpnąłem mocno. Coś chrząknęło i chwile później trzymałem w dłoniach rozłamaną rączkę zamka. Rzuciłem kłódkę na zimię i rozplątałem łańcuch. Myślałem, że zaraz rozwali mi się w dłoniach. To miejsce było starsze niż myślałem. Odwróciłem się do dziewczyn i zachęciłem dłonią, by za mną poszły. Kiedy przeszliśmy przez bramę, od razu rzuciło mi się w oczy potężne młyńskie koło. Miało ponad pięćdziesiąt metrów wysokości. Z bliska robiło jeszcze wspanialszy widok.

The Past/Jeff The Killer/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz