Stała przede mną dość wysoka kobieta z czarnymi jak smoła włosami, a jej zielone oczy lustrowały mnie z góry do dołu.-Jeffrey Woods no proszę, jeszcze cię nie złapali? - zapytała Joosie i schowała pistolet do kabury. Opuściłem powoli ręce a moi towarzysze także się do nas odwrócili.
-Mnie nie da się złapać - odpowiedziałem.
-Zgadzam się, ale za twoją głowę jest nagroda - powiedziała i wskazała na tablicę korkową, gdzie wisiała moja podobizna. Nie byłem do niej podobny, na żywo wyglądałem na o wiele przystojniejszego na rysunku zachowali blizny i niebieskie oczy, to wszystko. - będą chcieli cię złapać... - zamyśliła się, spoglądając na kartkę.
-Będzie więcej zabawy - odrzekłem, a moi towarzysze cicho nam się przyglądali.
-Po co wróciłeś? - zapytała zdenerwowana - Miałeś się tu nie pokazywać - wyjęła znów pistolet celując w moją głowę. Uniosłem znowu dłonie do góry, cały czas patrząc w jej oczy, ponoć gdy tak robię ludzie się denerwują i odwracają wzrok. Joosie zamrugała kilka razy i po chwili znów patrzyła mi w oczy. Była chyba to jedyna osoba, która kiedy po raz pierwszy mnie zobaczyła, nie bała się mnie i dała radę spojrzeć mi w oczy.
-Potrzebuje pomocy - odparłem i uśmiechnąłem się do niej.
-Ty, pomocy potrzebujesz? - wyśmiała mnie.
-Na to wygląda - zaśmiałem się lekko i poczułem jak przyciska mi lufę do czoła. Spojrzałem w górę, robiąc przy tym zeza ale po chwili znów spojrzałem na Joosie, musiałem być ostrożny. Każdy mój ruch lub źle dobrane słowa fundowały mi kulkę w łeb.
-Jeff spoko poradzimy sobie jakoś, nie będziemy jej zawracać głowy - odezwał się Toby a Joosie wycelowała w niego pistoletem i zmierzyła go od góry do dołu. Jej oczy momentalnie zaświeciły się a usta wykrzywiły w uśmiech. Dobrze wiedziałem że Toby wpadł jej w oko, nie dla tego że był przystojny, a dla jego oczu. Joosie była specyficzną kobietą, kolekcjonowała bowiem oczy. Kiedy przez pewien czas z nią mieszkałem cały czas próbowała się dostać do moich gałek ocznych. Nie mogłem na to pozwolić i za spłatę długu moim ofiarom wydłubywałem oczy, dając je Joosie. Po pewnym czasie Joosie mnie wywaliła z domu, bo nie miałem ochoty dłużej jej płacić w oczach. Powiedziała żebym się tu więcej nie pokazywał bo inaczej mnie zabije a z moich oczu zrobi sobie kolczyki. Nie sądzę żeby kłamała.
-Co to za jedni? - zapytała.
-Przyjaciele - odparłem.
-Przyjaciele? No Jeff, niezłą ekipę sobie znalazłeś - parsknęła.
-Co to ma znaczyć? - wyrwał Toby - jesteśmy profesjonalistami - oznajmił, a Joosie znów się zaśmiała.
-Okej pomogę wam, ale jego - wskazała pistoletem na Tobyego - Chce do mojej kolekcji - wyszczerzyła się.
-Nie mam pojęcia co to znaczy, ale nie zgadzam się, nie ma kurwa szans! - Toby wyjął siekierę, ale dałem mu znak ręką by się uspokoił.
-Umowa stoi - powiedziałem, a ona się ucieszyła.
Toby opuścił bezradnie ręce i spojrzał na mnie, jego ruchy, spowodowane chorobą tureta ukazywał się coraz częściej prawdopodobnie z nerwów. Oczy zamykały mu się co chwilę co zapewne utrudniało mu widzenie.
-Co? Czemu się zgodziłeś, pojebało cię? - krzyknął Toby, ale się tym nie przejąłem. Wiedziałem, że później i tak z tego bym wybrnął, ale musiałem dać słowo Joosie bo porostrzelałaby nas wszystkich, a później wydłubała nam nasze oczy.-Spokojnie Toby - odparłem.
-Ja mam być spokojny? Właśnie zostałem sprzedany i ja mam być kurwa spokojny? - wymachiwał rękoma, a z nerwów zaczął strasznie zaciskać powieki.
CZYTASZ
The Past/Jeff The Killer/
Фанфик- Zabiłem ją - powtórzyłem tym razem na głos i poczułem jak wzbiera mi się na wymioty. Szybko się odwróciłem, a z moich ust wydobyło się dzisiejsze, strawione już śniadanie. Wytarłem usta o rękaw bluzy i ponownie spojrzałem na ciało. Czemu nie czuje...