Ostatnia szansa

1.7K 81 24
                                    

  Po tym, jak Hobbit odszedł Bofura ogarnął smutek, może Thorin faktycznie miał rację mówiąc, że nie ma tu dla niego miejsca, albo czy po prostu nasz Niziołek nie wytrzymał przez te ciągłe niemiłe komentarze Thorina? Pytania krążyły cały czas po głowie Krasnoluda nie dając mu spokoju.

Thorin słysząc zakończenie rozmowy i oddalające się kroki, leżał cały czas bez ruchu zastanawiając się, czy nie postąpił źle mówiąc te wszystkie słowa do Pana Baginssa, że ,,Nie ma tu dla niego miejsca" ,,I tak niedługo nie wytrzyma"
Czarodziej może faktycznie miał racje, że on, mały Hobbit odmieni bieg tej podróży...
Ooo nie, nie, nie to zły tok myślenia powinienem martwić się teraz kompanią i siostrzeńcami, a nie jakimś Niziołkiem, który dotychczas był tylko balastem.

Myśli ciągle chodziły po głowie krasnoluda, nie dając mu spokoju, przez co już tej nocy na pewno nie zaśnie. Postanowił więc przejąć warte Bofura.
~•~

Hobbit wracał do Rivendell drogą, gdy nagle zza horyzontu wyłoniła się jakaś postać w kapturze. Przypominając sobie rozmowę z krasnoludami o Victorii, postanowił szybko schować się w krzakach. Było ciemno, księżyc świecił na niebie, oświetlając drogę, którą szedł. Gdy osoba przechodziła obok krzaka zatrzymała się i wyjęła ostrze. Zbliżyła się bezszelestnie do rośliny. Szybko schyliła i wyciągnęła Bilba z zarośli, przykładając broń do jego szyi. Baggins był tak przestraszony, że nawet nie usłyszał słów dziewczyny.

-Odpowiesz coś!!

-mo-żże-szz- po-po-wtu-turzyć.

Głos Hobbita tak drżał ze strachu, że dziewczyna ledwo co zrozumiała. Schowała broń i pomogła wstać mężczyźnie.

-Powtarzam gdzie są krasnoludy.

-Oni s-są w Górach-h Mglis-stych w-w takiej jed-dnej jaskin-ni...

-Ehhh, spokojne nic ci nie zrobię, ale teraz czas jest ważny więc po pierwsze co tu robisz nie powinieneś być teraz z nimi?

-J-ja od-dszedłem od nich, bo Thorin mówił, że nie dam rady i jestem balastem.

-Jaki czas temu wychodziłeś z tamtej jaskini?

-J-Jakieś 25 minut-t temu.

-Dzięki, ja muszę już iść, spokojnej drogi.

Hobbit już nic nie odpowiedział oglądał tylko sylwetkę dziewczyny oddalającą się w stronę gór...

Thorin siedział spokojnie słuchając ciszy, którą co chwile przerywało chrapanie nie jednego krasnoluda. W pewnym momencie usłyszał kroki z zewnątrz, szybko poderwał się na nogi wyciągając miecz. Powoli zbliżał się do wyjścia, gdy ktoś wpadł na niego z taką siłą, że obaj się wywrócili. Sprawiło to, że reszta kompani obudziła się i wstała. Osoba, która wpadła na dowódcę kompanii już nabierała powietrze do płuc, by powiedzieć, żeby wyszli z tego pomieszczenia, gdy nagle podłoga pod nimi się zawaliła. Spadali tak aż nie wylądowali na drewnianym podeście. Usłyszeli odgłosy zbliżające się w ich stronę. Były to gobliny, zaczęły ich szarpać i ciągnąć w tylko im znanym kierunku, ale zapomnieli o kimś, o pewnej dziewczynie, która wcześniej wpadła na Thorina. Zaczęła powoli się podnosić z ziemi i rozglądając się do o koła chciała już iść śladem krasnoludów, gdy nagle wskoczył na nią goblin. Victoria próbowała zwalić goblina z pleców, ale on trzymał się niej z taką siłą, że gdy chciała go zrzucić na dół poleciała razem z nim...

( U krasnoludów działo się to samo co w książce/filmie, więc teraz opowiadam poczynania Victorii. )

Dziewczynę obudziły odgłosy pochodzące z wnętrza jaskini. Dopiero teraz zauważyła, że leży w jakiś grzybach, wstała i otrzepała się z pyłu, zaczęła rozglądać się do o koła zimnego i mokrego pomieszczenia w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia, ale jedyne co znalazła to leżącego na ziemi w pół żywego goblina. Nagle odgłosy zrobiły się głośniejsze więc wyciągnęła broń i schowała się za pobliską skałą z idealnym widokiem na goblina. Gdy odgłosy zrobiły się jeszcze głośniejsze Victorii ukazało się ,,coś'' o wielkich błękitnych oczach, wychudzonej bladej sylwetce, odzianej kawałkiem szmaty przysłaniające to, co trzeba. Istota mówiła do siebie, jak by rozmawiała sama ze sobą. Podeszła do Goblina z zamiarem zabrania go, ale on nagle obudził się i zaczął walczyć o przetrwanie. Tylko że niebieskooki miał przewagę i chwycił kamień leżący obok i zaczął tłuc nim w głowę Goblina. Gdy Goblin już nie żył to ,,coś" złapało jego zwłoki i zaczęło ciągnąć w głąb jaskini. Dziewczyna odczekała chwile i ruszyła jego śladem, gdy przeszła przez wąski korytarz, trafiła do o wiele większego pomieszczenia z dużym ,,oczkiem wodnym" i ogromnymi głazami porozmieszczanych w różnych miejscach. Zaczęła rozglądać się dookoła, ujrzała tego stwora na małej wysepce na środku zbiornika z wodą . Właśnie pożerał ciało, a raczej resztki tego, co wcześniej zabił, więc się kobieta schyliła. Nagle coś pod stopami dziewczyny przykuło jej uwagę otóż był to mały złoty pierścień, przyglądała mu się chwile mając złe przeczucia, ale nie zwlekając podniosła go i schowała do tylnej kieszeni. Nie mając innego wyjścia zaczęła się skradać pomiędzy skałami w celu poszukania wyjścia, więc nie zwlekając weszła do pierwszej jamy.

Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz