Komu Pan obiecał

848 50 6
                                    

Dzisiaj gdyż są moje urodziny mam dla Was kolejny rozdział miłego czytania...

Pov Victoria

  Obudziłam się z nierównym oddechem i potem spływającym po czole. Thorin właśnie otworzył przejście...

Zaraz, gdzie ja się znajdowałam!! Nie znam tego miejsca. Próbowałam sobie coś przypomnieć, ale jedyne co pamiętam to, jak wchodziłam do łodzi z Thorinem i jeszcze z kimś chyba to był Fili. Nie wiem, nie jestem pewna. Dobra siedziałam w łodzi i nagle zaczęła mnie boleć głowa, a potem była tylko pustka i ciemność.

Chciałam właśnie wstać, ale do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna, o czarnych jak noc włosach, bardzo ciemnych oczach i lekkim zarostem.

-Dzień dobry, widzę, że się obudziłaś, jak się czujesz?

-Całkiem dobrze, ale boli mnie trochę głowa.

Mężczyzna podszedł do mnie i podał mi kubek, który trzymał w dłoni. Nie pewnie go chwyciłam i powąchałam zawartość.

-Spokojnie nie chce ciebie otruć. Obiecałem.

-Komu Pan obiecał.

-Jaki Pan, mów mi Alandir.

Alandir wystawił rękę do przodu. Niepewnie ją uścisnęłam i się przestawiłam.

-Victoria. Teraz odpowiesz na moje pytanie.

-Obiecałem Thorinowi, że nic Ci się nie stanie, a teraz pij.

Wzięłam mały łyk z kubka i o mało co nie wyplułam ziół z powrotem. To jest takie gorzkie, że ughhh. Ja mam niby wypić to wszystko?

Alandir widocznie zauważył mój dziwny wyraz twarzy, bo zaczął się cicho śmiać pod nosem. Żeby nie dać mu satysfakcji, zaczęłam pić napój duszkiem. Próbowałam nie zwracać uwagi na smak. Odłożyłam kubek na drewniany stolik, który stał obok kanapy. Patrzyłam na Alandira dumnym wzorkiem, ale po chwili przyłożyłam dłoń do ust i przechyliłam się lekko do przodu. Mężczyzna poklepał mnie lekko po plecach.

-Wszystko dobrze?

-T-tak tylko daj mi chwilkę.

Po tym Alandir wyszedł z pomieszczenia umyć kubek i dać mi coś do jedzenia. Po chwili wrócił z miską pełną ciepłej zupy. Nie wiem, jaka to była, bo jej nie znałam. Gdy wręczył mi naczynie, usiadł w fotelu obok, przyglądając się mi jak spożywam zupę. Czułam się niekomfortowo w tej ciszy.

-A ty nie będziesz jadł?

-Już jadłem.

Nie wiedziałam co powiedzieć, więc jadłam w ciszy. Gdy skończyłam, całkiem dobrą zupę, położyłam naczynie na stole i patrzyłam na kolana mężczyzny. Czułam jego wzrok na sobie, to było trochę nie przyjemnie uczucie.

-Mogę skorzystać z toalety?

-Eee... Tak jasne. Idziesz korytarzem w prawo i drugie drzwi na lewo.

Powoli wstałam i zachwiałam się trochę. Alandir w dwóch krokach znalazł się przy mnie łapiąc za moją talię silnymi rękoma.

-Dasz rade sama dojść?

-T-tak tylko zakręciło mi się trochę w głowie.

Alandir puścił mnie i zaczęłam kolejną próbę dojścia do ubikacji. No, ale los tak chciał, że na drugim kroku nogi mi odmówiły mi posłuszeństwa, przez co się potknęłam. Czekałam na bolesne zderzenie z podłogą, ale znowu poczułam ręce na mojej tali. Otworzyłam oczy, bo wcześniej je zamknęłam, Byłam gdzieś dwa centymetry od podłogi.

-Mówiłem, że nic ci się nie stanie.

Następnie poczułam jak mnie podnosi i jedną rękę włożył pod kolna o drugą zostawił na tali i tak zaniósł mnie do łazienki. Postawił mnie dopiero przy zlewie. Uśmiechnął się lekko i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Oparłam się rękoma o umywalkę i spojrzałam w lustro. Białe włosy w nieładzie, lekko widoczne wory pod oczami, zaschnięte usta, cera blada jak ściana. Przez te kilkanaście dni sporo się zmieniło. Przemyłam twarz w wodzie i westchnęłam. Trwałam w tej pozycji dopóki nie usłyszałam pukania do drzwi i lekko zachrypniętego głosu mężczyzny.

-Wszystko dobrze. Żyjesz tam?

-Tak, wszystko jest dobrze.

Zrobiłam to, co musiałam i wyprostowałam się i poszłam w stronę wyjście z toalety. Doszłam do pomieszczenia, w którym się obudziłam i położyłam się na kanapie, żeby po chwili zasnąć.

----------------------------------------
Mam nadzieję że rozdział się podobał

Za wszystkie błędy ortograficzne przepraszam

Proszę o zostawienie komentarza z oceną bo to mnie naprawdę motywuję do dalszego pisania.

Do następnej części

Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz