Ucieczka

1K 59 4
                                    

I to, co usłyszałem i zobaczyłem na pewno zmieni bieg tej podróży...

Pov Thorin

-Na pewno nie dotrzecie do góry, jeśli będziecie tu siedzieć.

Nie dowierzałem własnym oczom oraz uszom, za kratami stał we własnej osobie Bilbo z pękiem kluczy w dłoni.

-Co ty tu robisz.

Zapytałem wstając na równe nogi. Moi kompani widocznie też usłyszeli głos Hobbita ponieważ usłyszałem ich głosy. Baggins zaczął otwierać celę i kazał być nam cicho oraz że później nam wszystko wytłumaczy. Gdy już wszyscy byli wolni Bilbo kazał nam schodzić na dół w przeciwnym kierunku tam, gdzie była prowadzona Victoria. O nie, nie, nie ją też musimy zabrać.

-Jeszcze Victoria.

Powiedziałem Hobbitowi. On zaczął się rozglądać do o koła szukając jej wzrokiem, ale jej nie znalazł.

-A gdzie jest?

Zapytał pół szeptem. Wskazałem dłonią w kierunku sali tortur. On wypuścił powietrze z ust i jedną ręką złapał się za głowę.

-Mam pomysł ty po nią szybko pójdziesz, a ja będę powoli schodził, bo jeśli jest nieprzytomna to ja jej nie podniosę. Trzymaj klucze i biegnij, ale cicho dobrze?

-Jasne.

Od razu ruszyłem biegiem w drugą stronę. Bałem się tego, co zobaczę, nie chciałem tego oglądać, ale musiałem. Zatrzymałem się pod drzwiami i chwyciłem za klamkę, no i były zamknięte bo kto by zostawił otwarte. Zacząłem sprawdzać każdy klucz po kolei. Pierwszy... Drugi... Piąty... Dziesiąty... Szesnasty... I jest! Powoli nacisnąłem na klamkę i uchyliłem drzwi. Zobaczyłem Victorie, była w nie najlepszym stanie... Dobra kogo ja chcę oszukać nie było dobrze. Leżała nieprzytomna na brzuchu. Jej plecy były całe w ranach i krwi, która była też na jej ubraniach i podłodze. Nie ruszała się, podszedłem do niej powoli i przykucnąłem. Uff oddycha, czyli żyje. Jak ona mogła to wytrzymać.

Dobra ogarnij się chłopie później będziesz się użalać na sobą. Jak by ją stąd zabrać, żeby nie wyrządzić je większej krzywdy... Już wiem, zdjąłem koszule z siebie i zamoczyłem ją w wiadrze wody, które stało obok. Powoli położyłem mokry materiał na plecy dziewczyny i przekręciłem ją ostrożnie brzuchem do góry. Jedną rękę dałem pod szyje, a drugą pod zgięcie kolan. Wyprostowałem się i trzymałem ją. Na jej twarzy pokazał się lekki grymas. Bałem się, że obudziłem ją, ale na szczęście nie. Ruszyłem szybko, ale ostrożnie w stronę wyjścia.

Powoli wszedłem do pomieszczenia gdzie Bilbo zaprowadził moich towarzyszy i zamiast wyjścia były tu... beczki!?. Co on wymyślił, przecież zaraz strażnicy nas tu znajdą.

-O jesteś, powiedz im coś by weszli do tych beczek.

Zwrócił się do mnie hobbit. Nie wiem co wymyślił, ale nie mamy innego wyjścia muszę mu zaufać, ten jeden raz.

-Włazić do beczek, już.

Powiedziałem troszeczkę głośniej. Dobra mamy wejść do beczek, ale ich jest tylko trzynaście, a nas jest piętnastu, ale patrząc na ich wielkość myślę, że wejdę do jednej z Victorią.

Chciałem już wkładać dziewczynę do beczki, ale zobaczyłem, że zaczynała się budzić. Szybko położyłem ją na ziemi i lekko szturchałem ją w bark. Powoli zaczynała otwierać oczy i mamrotać coś pod nosem. Nie mogłem zrozumieć, o co chodzi przez moich towarzyszy, którzy trochę zbyt głośnio marudzili, więc postanowiłem ich uciszyć.

-Jeśli komuś się nie podoba to może wrócić do celi, proszę, droga wolna, tylko później nie płaczcie. A teraz jak jest to możliwe to możecie być trochę ciszej!

Od razu lepiej, znowu wlepiłem wzrok w Victorie i wsłuchiwałem się w jej słowa.

-W-w-oo- dy w-w-od-y

Woda, ona potrzebuje wody zacząłem się nerwowo rozglądać w poszukiwaniu napoju. Stał on na stole... przy którym spali strażnicy, byli chyba pijani. Podniosłem się na równe nogi i podszedłem jak najciszej w ich kierunku. Tylko jeszcze kilka kroków pięć... cztery... trzy... dwa... i ostatni. Wyciągam już rękę w stronę butelki, gdy nagle głowa jednego z elfów podnosi się i spogląda w moją stronę. Nie miałem lepszego pomysłu niż przyłożenia dłoni do jego głowy i uderzenie nią z całej siły o stół. Durinie, tak mocno oberwał, że aż spadł z krzesła na kamienną posadzkę. Nie zwlekając chwyciłem za wodę i podbiegłem znów w stronę dziewczyny, wlewając powoli napój do jej wyschniętych ust. Teraz otworzyła szerzej oczy i podniosła głowę lekko do góry.

-Gdzie j-ja jestem, a-a raczej my?

Powiedziała lekko przyciszonym głosem.

-Aktualnie jesteśmy w piwnicy i Hobbit wydostał nas z cel i nie wiem co teraz planuje, ale musimy mu zaufać.

Dziewczyna chciała się podnieść, ale chyba zapomniała, że miała poranione plecy, przez co syknęła z bólu. Muszę coś wymyślić i to szybko, bo zaraz zejdą tu strażnicy i będzie po nas. Nie mogę zrobić nic innego niż włożenie jej do beczki i dołączenie do niej.

Jesteśmy już w tych beczkach i teraz czekamy na to, co zrobi nasz Niziołek.

-I co teraz?

Zapytał, jeśli się nie mylę Bofur.

-Wejście głęboki wdech.

Po tym Hobbit pociągnął za dźwignie i zaczęliśmy turlać się na dół wprost do jeziora. Zdążyłem też zobaczyć jak Bilbo skacze za nami, a za nim zamykało się przejście.

Mocno trzymałem Victorie by nie wypadła, nasze beczki powoli płynęły, nagle usłyszałem jak ktoś krzyczy z przodu. Nic nie zrozumiałem, ale pomogła mi dziewczyna.

-Zaraz będzie mały wodospad.

Poczekałem chwile i Victoria się nie myliła spłynęliśmy szybko w dół. Z daleka ujrzałem bramę, przez którą mieliśmy przepłynąć. Krzyknąłem moim towarzyszą by przy kucnęli i schowali swoje głowy w głąb beczki, żeby strażnicy nas nie zobaczyli. Tak jak powiedziałem, tak też zrobili, nagle przypomniałem sobie o Hobbicie zacząłem rozglądać się do o koła i zobaczyłem go jak wchodził do beczki Kiliego. Jak byłem pewien, że wszyscy są skryci, przy kucnąłem dołączając do wykończonej Victorii.

-Będzie dobrze.

Lekko uścisnąłem jej dłonie głaszcząc je kciukiem, żeby ją lekko uspokoić, widziałem, że jest spięta.

-Plecy. Bolą cię?

-Tak. M-myślę, że d-dam radę.

-Przepraszam.

Dziewczyna popatrzyła w moje oczy z lekkim niezrozumienie.

-A-ale za co?

-Mogłem coś zrobić, żebyś nie została ukarana, mogłem to być ja.

-To n-nie twoja wina, t-to przez moje rzeczy, które zrobiłam w-w przeszłości. Już dawno temu powinnam dostać taką karę.

Resztę drogi przemilczeliśmy. Nagle się zrobiło trochę ciemnej, więc podniosłem wzrok ku górze. Przepływaliśmy właśnie pod mostem. Jeszcze chwila i będziemy bezpieczni. Odczekałem trzy minuty i wyprostowałem się z Victorią. Moi towarzysze byli jeszcze pochowani, więc szybko powiedziałem żeby wychylili się.

-Wyłazić szybko musimy dopłynąć do brzegu!

Po chwili dopłynęliśmy na ląd i wyszliśmy z beczek, żeby się osuszyć.

Teraz podszedłem do Bilba i chciałem wysłuchać wyjaśnienia. Hobbit wziął głęboki wdech i wypuścił powietrze z ust ze świstem, po czym zaczął opowiadać...

--------------------------------------------

Dzięki za przeczytanie mam nadzieje że rozdział się spodobał.

Nie zapomnijcie zostawić gwiazdki, zaobserwować moje konto oraz napisać jakiegoś miłego komentarza to mnie naprawdę motywuje do dalszego pisania.

Do następnej części...

Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz