Odchodzę

1.9K 86 18
                                    

  Thorin po długich namowach Czarodzieja w końcu dał zwiniętą mapę Elrondowi. Rozłożył ją i sprawdził jej zawartość.

-Erebor, dlaczego interesujecie się tą mapą?

Thorin chciał odpowiedzieć już coś w stylu ,,nie twoja sprawa" ale uprzedził go Gandalf.

-Z czystej ciekawości, wiesz, że często takie starocie mogą coś ukrywać. - Mithrandir posłał Dębowej Tarczy ostrzegawcze spojrzenie.- Znasz jeszcze staro krasnoludzki prawda?

Erlond podszedł kilka kroków dalej do lepszego światła księżyca, by obejrzeć kawałek pergaminu. Po chwili powiedział coś po elficku, co zrozumiał tylko Gandalf, który to przetłumaczył, żeby inni mogli zrozumieć.

-Runy Lunarne, łatwo to przeoczyć.

-Można je odczytać tylko wtedy gdy księżyc jest tego samego kształtu i w fazie, kiedy je napisano.

Zaczął tłumaczyć Elf, a gdy skończył, Thorin zadał pytanie stanowczym głosem .

-Potrafisz je odczytać?

Wszyscy udali się w stronę pułki skalnej. Na jej końcu stało podwyższenie ze stołem, za który robił wielki, wyrzeźbiony, przezroczysty kryształ na, którym Elrond położył mapę 

-Te runy powstały w noc letniego przesileni, w świetle sierpniowego księżyca, prawie dwa wieki temu. To przeznaczenie was ty przywiodło, los tobie sprzyja Thorinie, dziś świeci nam taki sam księżyc.

Powiedział Elrond, spoglądając na Thorina, a następnie wskazał dłonią na księżyc, który właśnie wyłaniał się spośród gęstych chmur. Promienie księżyca zaczęły świecić w stronę mapy, na której powoli zaczynały się pokazywać jakieś symbole. Elf spojrzał na tekst i zaczął go odczytywać.

-Stań przy szarym gazie, kiedy drozd zastuka, a zachód słońca ostatnim światłem dnia Durina wskaże ci dziurkę od klucza.

-Dnia Durina?

Zadał pytanie Hobbit, który dotychczas się nie odzywał. Gandalf już nabierał powietrza do płuc, by odpowiedzieć, ale ktoś go uprzedził.

-Pierwszy dzień nowego roku krasnoludów. Ostatni księżyc jesieni i pierwsze słońce zimy świecą razem na niebie.

Wszyscy nagle usłyszeli kobiecy głos dochodzący za ich pleców i jak było można się spodziewać to był nie kto inny jak Victoria. Thorin trochę się zaniepokoił, że mogła usłyszeć za dużo i wykorzystać przeciw niemu, więc zaczął ją wypytywać.

-Jak długo tu jesteś i co tu robisz?

-Ja, zwiedzam i przyszłam przed chwilą.

Odpowiedziała zgodnie z prawdą.

- To jak nie masz nic innego do roboty to idź stąd. 

-Dobra, już idę nie musisz być taki nerwowy.

Dziewczyna oddaliła się, a rozmowa o Ereborze została kontynuowana.

-Dzień Durina się zbliża.

-Jest jeszcze czas.

-Na co?

Bilbo, który był chyba trochę nie w temacie wtrącił się do wypowiedzi Balina.

-By znaleźć wejście, musimy stać dokładnie tam, gdzie i kiedy trzeba, tylko wtedy wrota da się otworzyć.

Elrond słuchał i przyglądał się krasnoludom, aż w końcu odkrył cel ich wyprawy.

-Więc to jest wasz cel. Dostać się do wnętrza góry. Wiele osób powiedziało by, że to nie jest rozsądny pomysł.

Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz