Kielich

2K 95 19
                                    

  Krasnoludy zostały zaprowadzone do jadalni na ucztę, a dziewczyna zabrana do komnat gdzie został odczarowany jej kaptur -co zajęło kilka minut- i opatrzyli jej głowę. Później nie musieli długo czekać by dziewczyna się wybudziła.

W tym czasie Krasnoludy krytykowały jedzenie, wystrój i muzykę Elfów. Gandalf, Elrond, Balin i Thorin siedzieli przy osobnym stolę i rozmawiali o czymś, ale ewidentnie było można zauważyć niechęć Thorina do konwersacji.

-Zagraj coś innego, bo czuję się jak na pogrzebie.

Zakrzyknął Oin. Bofur jak było można się spodziewać wpadł na jedyny idiotyczny pomysł, jaki mógł wymyślić. Wszedł na stół i zaczął stawiać stopy pomiędzy zieleniną, a gdy doszedł do stołka zaczął śpiewać, powoli się wszyscy rozkręcali, gdy nagle oberwał metalowym kielichem w głowę, przez co spadł z podwyższenia.

- Jak byś nie zauważył Krasnoludzie, to są tutaj też inni.

Wszystkie spojrzenia padły automatycznie w stronę z której wcześniej której poleciał kielich.
Bofur szybko się otrząsnął i stanął na równe nogi. Każdy zauważył niską dziewczynę w kapturze,opierającą się o ścianę.

-Dzień dobry Elrondzie. Gandalfie...

Powiedziała dziewczyna, podchodząc do stołu, by po chwili się ukłonić.

-Witaj Victorio w Rivendell jak chcesz to możesz się dosiąść do stołu.

Lord wskazał ruchem ręki krzesło obok Thorina.

-A i mam do ciebie jedną prośbę mogłabyś zdjąć kaptur.

Kobieta rzuciła groźne spojrzenie elfowi, ale i tak tego nie zobaczył bo oczy dziewczyny zakrywał kaptur, ale po chwili nim usiadła zdjęła niebiesko-zielony kaptur. Miała białe włosy opadające na jej barki, zielone oczy, lekko szpiczaste uszy, mały nos i malinowe wąskie usta, jedyne co było dziwne, że była wzrostu krasnoluda.
Odsunęła sobie krzesło i usiadła. Dopiero teraz zauważyła, że cała kompania siedzi cicho i wpatruje się w nią. Zignorowała to i nałożyła sobie trochę sałaty na talerz. Gdy zaczęła konsultować posiłek niektórzy już odwrócili wzrok i zaczęli szeptać między sobą, ale wzrok Thorina nadal bacznie się w nią wpatrywał.

~••~

Po posiłku dziewczyna stała na jednym z balkonów w dolinie Imlardis, przysłuchiwała się szumowi wody i drzew wpatrując się w tarcze księżyca odbijającego się w rzece, ogólnie było spokojnie, aż do momentu, gdy wyczuła kroki zbliżające się w jej stronę. Normalna osoba by tego nie odczuła, ale Victoria miała bardzo mocno wyczulone zmysły. Wyciągnęła po kryjomu ostrze i schowała go w rękawie.

-Dlaczego tu przyszedłeś?

Spytała nie odwracając wzroku się od krajobrazu.

-Skąd wiedziałaś, że ty jestem?

-Wyczułam cię. "Coś" takiego jak ty można rozpoznać na 1 mile Thorine.

-Nie jestem "czymś" jestem Krasnoludem po pierwsze, a po drugie mam pytanie.

Można było usłyszeć lekką nutkę złości w głosie mężczyzny, ale stał ciągle za nią od rozpoczęcia rozmowy.

-Jakie pytania?

-Dlaczego za naszym pierwszym spotkaniem mnie nie zabiłaś, a potem nas uratowałaś?
Wiem kim jesteś i wiem, że zabiłabyś mnie z miłą przyjemnością.

-Jak ci nie odpowiada, że nie zabiłam cię wtedy to mogę zrobić to teraz.

Nim krasnolud się obejrzał kobieta stała przed nim z ostrzem przy jego gardle. W jej oczach było można ujrzeć spokój i złość, a w jego strach i ... odwagę?
Trochę dziwne połączenie. Wpatrywała się w jego błękitne jak lód oczy. To, co w nich zobaczyła sprawiło, że poczuła do niego szacunek, odsunęła się na kilka kroków, opuszczając ostrze.

-Dlaczego?

Spytał jeszcze raz oczekując odpowiedzi.

-Thorinie, Lord Erlond i Gandalf chcą z tobą pomówić.

Rozległ się głos Balina, który dopiero teraz zauważył Victorie.

-Już idę.

Odpowiedział król, ruszając w stronę wyjścia zostawiają dziewczynę samą.  

--------------------------------------
-Dziękuję za przeczytanie.😙
-każdy napisany komentarz motywuje mnie do pisania tego opowiadania✏📝
-520 słów💬


Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz