Pov Victoria:
Nie wierzę, że to zrobiłam. Czy ja wszystko muszę robić SAMA! Dobra spokojnie oddychaj, zaraz pewnie będzie trochę bólu i po krzyku.
Wychodzę za ogrodzenie kilka kroków i widzę... no w sumie to nic nie widzę, bo oberwałam czymś w głowę, tracąc przytomność.Pov Thorin:
Nie ma jej już pięć minut, nie było żadnych krzyków, czyli jest jeszcze szansa, że żyje. Durinie, o czym ja myślę, to zwyczajna kobieta, która wybiła połowę mojego ludu jest niebezpieczna. Mam mieszane uczucia co do niej. Ona jest tylko moją służącą jak mogę to tak ująć. Nagle za sobą słyszę otwieranie drzwi,odwracam się z myślą, że to Victoria, ale nie. Stał tam wysoki mężczyzna, miał bujną, czarną czuprynę i gęstą, czarną brodę. Na sobie miał tylko spodnie. Zaraz... kogo on trzyma na rękach... No nie, co on jej zrobił...
Pov narrator 3 os.:
-CO ONA i wy KRASNOLUDY tu robicie!
Po pomieszczeniu rozległ się głęboki głos mężczyzny.
-Przepraszamy za to najście, ale potrzebowaliśmy schronienia. Pewnie znasz mojego przyjaciela Radagasta, ja jestem Gandalf Szary.
Odezwał się Mithrandir, który ewidentnie chciał załagodzić sytuacje. Beorn spiorunował czarodzieja wzrokiem.
-To jest jakiś przenośny cyrk czy jak? Dobra was to mogę zrozumieć, ale ją? Nigdy.
Gestem głowy wskazał na kobietę w jego objęciach. Thorin podszedł do niego pewnym krokiem. Spojrzał mu prosto w oczy.
-Daj mi ją, mogę cię upewnić, że nic złego nie zrobi, gdy się zbudzi.
Beorn spojrzał na niego nieufnie, ale schylił się i położył Victorie w ramionach Thorina.
-Co jej zrobiłeś?
Odezwał się Fili który stanął obok wujka.
-Dostała ode mnie trzonem od siekiery w głowę. Nie wiedziałem, jakie ma zamiary, myślałem, że chce mnie znów pojmać jak Azog, poprzednio.
-A co było poprzednio?
Wtrącił się Kili stając po drugiej stronie wuja.
-Może najpierw wejdziemy do mojego domu i tam wam wszystko wytłumaczę.
Kompania ze zmiennokształtnym weszli do kuchni i usiedli wkoło stołu. Gospodarz zaczął kłaść jedzenie przed krasnoludami, ale Thorin skierował się gdzie indziej, albowiem poszedł do stajni i położył dziewczynę na miękkim sianie. Po chwili odszedł do kuchni, żeby wysłuchać to, co ma Beorn do powiedzenia.
-Jak widzę też nie lubisz Bladego Orka, dlaczego?
Gdy wszyscy jedli spokojnie śniadanie, a Beorn nalał innym mleka do drewnianych kubków. zaczął spokojnie opowiadać.
-Moi przodkowie mieszkali w górach, zanim z północy zjawili się orkowie. Plugawy zabił wielu moich krewnych, a niektórych wziął do niewoli.- Beorn wskazał wzrokiem na żelazne kajdany przypięte do jego nadgarstków.- Nie po to by dla niego pracowali, ale dla rozrywki, pozamykał ich w klatkach i torturował.
Przerwał na chwile, by nalać białego napoju Oriemu, w tym czasie Bofur zadał kolejne pytanie.
-Czyli nie jesteś jedyny?
-Kiedyś było nas wielu.
Było można wyczuć, że Beorn nie chce już o tym mówić, ale Bofur ciągle drążył temat.
-A teraz?
-Zostałem sam... Wiec podróżujecie Do Ereboru nim nastanie jesień.
-Dokładnie, zanim minie dzień Durina.
Wtrącił się Gandalf, który przez ten czas na uboczy palił fajkę.
-Macie mało czasu.
-Dlatego pójdziemy przez Mroczną Puszcze.
-Dawno ogarnęła ją ciemność, tam wśród drzew pełza czyste zło. Nie szedłbym tam... chyba że w ostateczności.
-Pójdziemy drogą elfów wciąż jest bezpieczna.
-Elfy z Mrocznej Puszczy są niepodobne do innych, mniej rozważne i groźniejsze, ale to nieważne.
Dębowa Tarcza momentalnie odwrócił się i spojrzał pytającym wzrokiem na zmiennokształtnego.
-Jak to?
-Pełno tam orków, jest ich coraz więcej, a wy idziecie pieszo, nie dojdziecie tam żywi. Nie lubię krasnoludów, są zachłanne i ślepe, nie widzą tych, których mają za słabszych i gorszych od siebie.-Beorn w tym czasie podchodził powolnym krokiem do stołu i wziął w dłoń, małą białą myszkę ze stołu. Trzymał ją tak, że było widać tylko jej główkę, patrzył na nią i po chwili skierował swój wzrok na Thorina- Ale Orków nienawidzę bardziej, czego wam trzeba?
Dębowa Tarcza chciał już coś powiedzieć, ale przerwał mu Kili.
-No dobra, ale co z tym wszystkim ma wspólnego Victoria?
-Kto?
-Ahh eee... a Ostrze!
Kili zapomniał, że prawie nikt nie zna prawdziwego imienia dziewczyny.
-To ona nas zamykała w klatkach, słyszałem o niej różne rzeczy, czasami słyszałem jak Blady Ork proponuje jej Zabawę z nami, ale ona cały czas tylko odmawiała. Gdyby was tu nie było pewnie próbowałbym ją zabić. Tylko powiedzcie mi, dlaczego ona szła do mnie i jak twierdzicie nie chciała mnie zabić czy pojmać.
-Bo złożyłam Thorinowi przysięgę wierności.-Do kuchni weszła Victoria, tym razem w kapturze.- Beornie ja chciałabym cię przeprosić za to, co zrobiłam, tobie i innym, nie wiem jak mogę ci za to zapłacić, ale jedyne co mogę zrobić to zdjąć ci te kajdany i powiedzieć ci gdzie jest taka jedna kobieta, twojej rasy, udało mi się ją uwolnić.
Beorn nieufnie tylko przytaknął głową, a dziewczyna podeszła do niego i podniosła nadgarstki mężczyzny, na wysokości jej barków, złapała za kajdany i zaczęła mamrotać jakieś niezrozumiałe słowa, po chwili łańcuchy zamieniły się w pył, który powoli opadał na ziemie.
-Proszę, a z tą drugą sprawą to masz mapę?
-Tak mam.
Odpowiedział Beorn, rozmasowując swoje nadgarstki, na których zostały czerwone ślady.
-To jak byś mógł to daj mi ją, pokaże tobie miejsce, gdzie ona jest...
~•~
Dzięki za przeczytaniePrzepraszam za wszystkie błędy ortograficzne, jeżeli takowe są
Jak zwykle proszę o wasza opinie w komentarzach
No i życzę wam szczęśliwego Nowego Roku.
CZYTASZ
Nie jesteś sam
Fanfiction-Ej co ty robisz? -Odchodzę, Thorin miał rację nie powinienem z wami wyruszać. Dębowa tarcza słysząc swoje imię zaczął przysłuchiwać się potajemnie rozmowie. -Rozumiem, tęskisz za domem. -Nie ty nic nie rozumiesz, wy nie macie domu. Bilbo chciał si...