Koszmar

1.1K 59 34
                                    

   Wszyscy słodko spali no w sumie to nie wszyscy, Balin pełnił wartę, a Thorin spał, ale nie już tak spokojnie miał koszmary, wiercił się z boku na bok. Często tak miał, cały czas powtarzał mu się ten sam sen.

Dziewczynę która spała kilka metrów dalej, obudziły ciche pomrukiwania Króla, przez to, że posiadała w sobie krew elfów miała trzy razy lepszy słuch i węch od innych. Rozciągnęła się i usiadła. Odwróciła głowę w stronę kogoś, kto zakłócił jej sen i ujrzała wiercącego się Thorina. Wstała, otrzepała się i podeszła do ogniska, przy którym siedział Balin.

-Co mu jest?

-Dręczą go koszmary, już od kilku lat ciągle ma ten sam sen.

-Jaki sen?

-Zawsze zaczyna się tym gdy ma 24 lata i smok atakuje Erebor, później, gdy ma 53 lata i jest bitwa pod Morią, gdy ginie jego dziadek i nie wiadomo gdzie znika jego ojciec. Na koniec śni mu się, że zostaje królem Ereboru i zaczyna go toczyć smocza choroba, zostaje sam, a to złoto niszczy go od środka.

-Nie da się z tym czegoś zrobić?

Balin pokręcił przecząco głową, wlepiają wzrok w przygasające płomienie w ognisku. Dziewczyna nie mogła siedzieć tak bez czynnie, więc wstała i jak najciszej ruszyła w stronę śpiącego Thorina. Uklękła przy nim, jedną rękę przyłożyła mu na czole a drugą na mostku, Victoria zaczęła szeptać jakieś zaklęcia. Po chwili oddech mężczyzny się uspokoił, a oczy się otworzyły. Krasnolud patrzył na dziewczynę zdziwionym wzrokiem.

-Co ty robisz?

Zapytał zdezorientowany Thorin.
-Miałeś koszmar więc chciałam pomóc. Podobno śni ci się cały czas ten sam sen.

- Tak to prawda-Mężczyzna uniósł się do pozycji siedzącej- a skąd to wiesz?

-Balin mi powiedział.

Kobieta Kiwnęła głową w stronę starszego krasnoluda.

-Ehh te koszmary ciągle się powtarzają, jaa... boje się, że zostanę sam... z tym wszystkim, nie wiem co mam robić.

Victoria nigdy wcześniej nie była w takiej sytuacji, za bardzo nie wiedziała co robić, ale teraz nie wie jak, ale wydawało jej się, że mózg zaczął mówić za nią.

-Ty nie zostaniesz sam nie ma się czego bać, masz przecież swoją kompanię, oni są ci wierni, mieli wybór, ale oni woleli odzyskać swój dom, pójść i zostać u twojego boku. A po drugie masz przecież swoich siostrzeńców Filiego i Kiliego, Balina, który zawsze ci pomoże, masz wszystkich, masz też.... mnie, złożyłam ci przysięgę i nie zostawię cię, aż do ostatnich moich dni.

Krasnolud nie wiedział ci powiedzieć, był zszokowany wypowiedzią Victorii.

-Dziękuje.

-Nie ma za co, wyśpij się, ja idę zmienić wartę za Balina niech też odpocznie.

-A ty?

-Co ja?

-Ty też musisz odpocząć.

-Ja spałam 3 godziny wystarczy mi.

Dziewczyna wstała, chciała już odejść, ale poczuła uścisk na nadgarstku. Odwróciła się i wzrokiem napotkała parę błękitnych jak lód oczu Thorina.

-Idź spać ja pójdę na wartę i tak już nie zasnę.

-Nie wierzę ta upartość krasnoludów. Wiesz co pójdźmy na kompromis, oboje idziemy na wartę, wchodzisz w to.

Thorin chwile stał w zamyśleniu, aż w końcu się odezwał.

-Dobrze zgadzam się, bo wiem, że ty też byś nie odpuściła.

Oboje udali się w stronę Balina, by powiedzieć mu, że zmiana warty, biało włosy uśmiechnął się i udał się w stronę swojego ,,śpiworu", w którym się ułożył wygodnie, gdy zamknął powieki momentalnie zasnął. Thorin i Victoria usiedli przy gaszącym się już ognisku. Siedzieli w ciszy, dziewczyna położyła się na plecach, i zaczęła wpatrywać się w gwiazdy. Thorin wpatrywał się w gładką twarz dziewczyny, aż do momentu, gdy nie zauważył czegoś małego wystającego z jej bocznej kieszeni spodni. Szybkim ruchem chwycił to i wyjął. Tym czymś okazał się mały pluszowy miś. Dziewczyna wyczuła, że coś jest nie tak, odwróciła wzrok w stronę krasnoluda i zobaczyła, że Thorin trzyma jej misia Elen, co w języku elfów oznaczało gwiazda.

-Oddaj mi go, teraz.

Thorin uśmiechnął się chytrze i wstał razem z własnością Victorii.

-A co jeśli ci go nie oddam.

-To będziesz miał kłopoty.

Dziewczyna też wstała i rzuciła się na Thorina. Próbowała zabrać mu Elen, ale krasnolud był trochę wyższy od Victorii, no i silniejszy, przez co Victoria została przygwożdżona do ziemi przez Thorina który siedział na niej okrakiem, trzymając nadgarstki dziewczyny trochę dalej od głowy. Krasnolud powstrzymywał się, żeby nie zacząć się śmiać i obudzić, a Victoria uśmiechała się pierwszy raz od bardzo dawna. Patrzyli sobie w oczy, Thorin nagle pocałował różowe usta Victorii, całował ją namiętnie, dziewczyna dopiero po chwili zaczęła oddawać pocałunki. Doświadczenie Victorii było zerowe, starała się pokazać mężczyźnie swoje uczucia w jakiś sposób. Całowali się tak nie wiedząc, że przygląda im się pewien szary Czarodziej.               

                      _______________________________________________

Dziękuje za przeczytanie, mam nadzieje że się część podobała. 

życzę wam bezpiecznych i szczęśliwych Ferii.

Do zobaczenia w następnej części...

Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz