Schronienie

1.4K 79 40
                                    

  Wszyscy szli razem przez las, cały dzień bez postoju. Ogólnie to było spokojnie i o dziwo jak na krasnoludy też cicho. Każdy się wsłuchiwał w odgłosy szumu drzew i śpiewu ptaków, nikt nie chciał przerwać tej pięknej chwili. No ale zawsze musiał ktoś to zepsuć. Do dziewczyny, która spokojnie szła na uboczu kompani, podeszli Fili i Kili, który przerwał cisze.

-Victoria tak?

Dziewczyna tylko kiwnęła potwierdzająco głową, nie odwracając wzroku od drzew.

-Skoro nie ma naszego Niziołka, który był włamywaczem jako 14 uczestnik wyprawy, a ty teraz zastąpiłaś jego miejsce, czyli teraz ty jesteś włamywaczem?

-O co chodzi z tym włamywaczem?

Spytała zdezorientowana kobieta, która dopiero odwróciła wzrok w stronę braci. Oni tylko wskazali na wujka by to jej wyjaśnił. Podbiegła do Thorin'a i zaczęła konwersacje.

-Panie?

-Proszę cię nie mów do mnie ,,panie'' mam imię, które brzmi Thorin.

-Jasne, więc Thorin'ie.?

-Tak?

- O co chodzi z tym włamywaczem?

-A więc tak nasz szanowny Pan Bilbo Baggins podpisał umowę, na której było napisane, że 14 uczestnik wyprawy jest w kompani włamywaczem, a skoro ty zastąpiłaś jego miejsce przejmujesz jego obowiązek, którym było odnalezienie Arcyklejnotu ze skarbca, w którym przebywa smok. Czy to wszystko? Jak tak to sobie idź.

-Tak, dziękuję Thorinie.

Kobieta powróciła na swoje miejsce pomiędzy braćmi i powiedziała im, że już teraz znają odpowiedź.

######

Nastał już wieczór kompania czekała na informacje ze zwiadów, na które poszła Victoria. Po krótkiej chwili wróciła tak cicho, że nikt nie zauważył, że stoi za dowódca Kompani.

-Orkowie są jakieś 2 mile od nas- Thorin odskoczył w przód słysząc nagle dziewczynę za sobą , szybko odwrócił się a następnie zgromił ją wzrokiem.- Więc mogą nas wyczuć, ale jak się gdzieś nie skryjemy to na pewno nas znajdą, ale są jeszcze gorsze wieści.

-Zauważyli cię?

Spytał zmieszany Thorin.

-Co... nie. W tym rzecz że tam jest coś jeszcze, jakieś zwierze.

-Jaką ma to Formę?

Do rozmowy wtrącił się Gandalf, który dokładnie oglądał każdy ruch dziewczyny.

-To jest chyba niedźwiedź, ale o wiele większy i chyba wiem kto to jest, więc już na pewno musimy się gdzieś schować.

-Niedaleko stąd jest pewien dom...

-Przyjaciela czy wroga?

Przerwał Thorin w połowie zdania czarodzieja, którego przeszył wzrokiem.

-To jest nieistotne, ale właściciel albo nas przyjmie, albo... zabije.

-Mnie na pewno zabije.

Powiedziała do siebie cicho dziewczyna, tak żeby nikt nie usłyszał, ale niestety doszło to do uszu króla. Nagle rozległ się głośny ryk ze strony lasu. Wszyscy otworzyli szeroko oczy i zaczęli biec za Czarodziejem, który ich prowadził w stronę domu. Każdy biegł tak szybko, jak tylko mógł, gdy byliśmy blisko mieszkania, z lasu wyskoczyło ogromne stworzenie, które za nimi biegło. Nieoczekiwanie Bombur przyśpieszył tak, że znalazł się na samym przodzie. Pewnie każdy się w tej chwili załamywał, jakim cudem jest wolniejszy od tego grubasa. Gandalf wraz z Glionem otwierali już bramę do wejścia, a tak w sumie to próbowali otworzyć, bo mieli z tym mały problem. Dynamicznym krokiem podeszła do nich dziewczyna, złapała za klamkę powiedziała jakieś niezrozumiałe słowo, a drzwi się otworzyły. Wszyscy weszli do środka najszybciej jak potrafili, chcieli już zamykać wejście, gdy nagle w szczelinie między drzwiami, a framugą pojawił się ogromny pysk niedźwiedzia. Od razy zaczęto pchać drzwi by bestia się nie dostała do środka. Gdy zamknięto wrota z szeroko otworzonymi oczami odezwał się Kili.

-Co to było do cholery?!

-Nasz gospodarz.

Odezwał się Gandalf, który zaczął wszystkich liczyć. Kompania porozchodziła się po mieszkaniu by odpocząć i coś zjeść.  

_______________________________________________________

Mam dla was pewien filmik, 

Kto płakał niech łączy się ze mną w bólu 

Nie jesteś samOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz