Day: 8

4.4K 380 47
                                    

Lauren's POV

- Jeszcze raz przepraszam za ten mecz. Naprawdę nie wiedziałam, że rodzice przyjadą wcześniej. Chcieli mi zrobić niespodziankę. - Camila przeprosiła mnie po raz setny, gdy wyszłyśmy ze szkoły. 

- Jeszcze raz powtarzam, że nic się nie stało. - zaśmiałam się. 

- Za to... - zaczęła niepewnie. - Dzisiaj jest impreza. Muszę się tam pojawić obowiązkowo i... 

- I nie wiesz, co na siebie włożyć? - uniosłam jedną brew, wchodząc do jej samochodu. 

- I chcę, żebyś poszła ze mną. - uśmiechnęła się szeroko, chyba sądząc, że tym mnie przekona. 

- Camila, to nie jest dobry pomysł. - skrzywiłam się.

Nie przepadałam za imprezowaniem. To nie moje klimaty. Nie, żebym była kompletnym odludkiem, ale głośna muzyka i nachlani idioci. To nie dla mnie. 

- Nie mogę się tam pojawić bez swojej dziewczyny. Obie nie chcemy, żeby nasz mały przekręt wyszedł na jaw, więc powinnyśmy pokazać się razem również poza szkołą. - wyjaśniła spokojnie. 

- Nie założę żadnej sukienki. - postawiłam swój warunek. 

- Kocham cię! - podskoczyła w fotelu ucieszona. 

- Musisz. - parsknęłam. - W końcu jesteśmy zakochaną w sobie do szaleństwa parą. - nie potrafiłam powstrzymać śmiechu.

Jak ci debile mogli uwierzyć, że ktoś pokroju Camili zwrócił uwagę na dziewczynę, jak ja. Czasami się zastanawiam, czy daliby sobie wmówić, że tak naprawdę jesteśmy klonami, a nasza planeta to tak naprawdę makieta lub hologram. 

- Jedźmy do mnie. - odparłam, gdy opuściłyśmy szkolny parking. - Chris nie ma dzisiaj treningu, więc będzie na obiedzie.

- A twoi rodzice?

- Tata jest w pracy, a mama spędza dzisiaj cały dzień z Taylor. Tak się wkręciła w te całe przygotowania do ślubu, że w domu bywa rzadziej niż listonosz. 

- W takim razie wkurzymy twojego brata. - uśmiechnęła się szeroko. 

Kilka minut późnej Camila zaparkowała samochód na mojej posesji. Bywała już w moim domu, ale nigdy ze mną. Wtedy była jeszcze z Chrisem, a wizyty nie były zbyt długie. Zazwyczaj siedzieli w jego pokoju albo wpadali, tylko żeby coś zabrać. 

- Wow. - szepnęła, kiedy weszła do mojego pokoju. 

- Hm? - nie bardzo rozumiałam, o co jej chodzi. 

- Przytulnie tu. Bardzo mi się podoba. - odparła, siadając bez skrępowania na moim łóżku. 

- Spędzam tu dużo czasu. Musi być po mojemu. - stwierdziłam, rzucając plecak w kąt pomieszczenia. 

- Chodź tu. - szepnęła, wyciągając do mnie rękę. 

Uniosłam jedną brew w niezrozumieniu, ale w końcu chwyciłam jej dłoń i pozwoliłam się wciągnąć na materac. Dziewczyna bezgłośnie kazała mi się położyć, więc to również zrobiłam. Po chwili zrozumiałam, do czego zmierzała. Usłyszałam szelest w korytarzu i kroki. Drzwi do mojego pokoju zostały otwarte, więc jeśli Chris będzie chciał się dostać do swojego, będzie musiał tędy przejść, a wtedy mimowolnie zerknie do środka i 'szczęśliwą i zakochaną parę'. 

Camila jednym, sprawnym ruchem przełożyła nogę przez moje ciało, przez co mogła wygodnie usadowić się na moich udach. Ręce podparła po obu stronach mojej głowy, tym samym pochylając się w przód. Jej lekko pofalowane, ciemne włosy nieznacznie opadały na moją twarz. Zignorowałam łaskotanie, ponieważ dźwięk z korytarza stawał się coraz bardziej słyszalny. 

- Nic nie zrobię. - zapewniła szeptem, zbliżając się do mnie jeszcze bardziej. - Ale możesz mnie, chociaż objąć. - zachichotała cichutko w moją szyję. 

Tak też zrobiłam. Ułożyłam dłonie na placach dziewczyny, czekając, aż zobaczę minę brata. Kilka sekund później zauważyłam zbliżający się cień, więc przesunęłam ręce na biodra Camili, lekko zaciskając na nich palce. 

- Lauren, zobacz jaką... - zamarłam, słysząc głos matki i widząc jej postać. 

Momentalnie zrzuciłam z siebie brunetkę, wpatrując się w rodzicielkę z przerażeniem. Nigdy nie rozmawiałam z nią na temat moich upodobań. Ja sama nawet nie wiem, jaka jest moja orientacja. A teraz nakrywa mnie z moją udawaną dziewczyną w dość jednoznacznej sytuacji. 

- Mamo... - jęknęłam, bojąc się jej reakcji. 

- Nic nie mów. - przewróciła oczami. 

- Ale... - naprawdę chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwała.

- Shh. - uciszyła mnie, robiąc przy tym minę, jak te paniusie, gdy są przekonane, że wiedzą lepiej i nie dają nikomu dojść do słowa. - Taylor chce ci pokazać sukienkę. - dodała i jak gdyby nigdy nic, odwróciła się i odeszła. 

- Co to było? - zaśmiała się Camila, nie dowierzając w to, co właśnie miało miejsce. 

- Nie mam pojęcia. - zawtórowałam jej. - Chodź, poznasz moją siostrę. 

Chwilę później obie wyszłyśmy z mojego pokoju. Niepewnie kroczyłam na przód, obawiając się tego, co powie moja matka, gdy już będziemy same. Mój kontakt z nią nigdy nie przypominał tych z filmów, które zawsze zawalają każdy kanał w okresie świątecznym. Takie ciepłe i aż nazbyt przyjacielskie stosunki z mamą, to nie nasz klimat. Nie mówię, że relacja między nami jest zła, ale kolorowa również nie jest. 

- Cześć, Laur. - uśmiechnęła się moja siostra, gdy zeszłyśmy na dół. 

Odkąd wyprowadziła się do swojego narzeczonego, rzadko się widujemy. Ona ma na głowie pracę, a teraz jeszcze przygotowania do ślubu i nie bywa u nas zbyt często. 

- Hej, Tay. - odwzajemniłam gest. 

- A to jest... - zerknęła wyczekująco na brunetkę. 

- Camila. - przedstawiła się. 

- Dziewczyna Chrisa? - to było raczej pytanie retoryczne. 

- Ha. - parsknęła moja matka, przysłuchując się tej krótkiej rozmowie. 

- Właściwie to moja. - mruknęłam cicho. 

Nie spodziewałam się, że ta cała akcja z udawaniem, aż tak wpłynie na moje życie prywatne. Nie sądziłam, że będę zmuszona przedstawić rodzinie swoją nieprawdziwą dziewczynę, tym samym przyznając się, że jestem co najmniej biseksualna. 

- Ooo. - ucieszyła się. - Jak miło. A teraz zobaczcie, jakie cudo znalazłam! - pisnęła uradowana. 

Dobra, myślałam, że gorzej przyjmie mój 'coming out'. Jak na razie jest łatwo. Aż za łatwo. 

Fake | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz