Day: 67

4.1K 371 28
                                    

Lauren's POV

- Powiedziałaś jej? - zapytała Normani, rzucając torbę w kąt mojego pokoju. 

- Chyba się domyśli. Przecież to normalne, że mam w planach studia.  

- Oczywiście, że tak, ale chyba pominęłaś jeden mały, istotny szczegół. - usiadła na skraju łóżka. 

- Studia często wiążą się z wyjazdem. 

- Ale nie na drugi koniec kraju do cholery! 

- Mani... - zajęłam miejsce obok przyjaciółki. - Wiem, że nie chodzi ci o Camilę. Zrozum, że jeśli nie wyjadę teraz, nie zrobię tego nigdy. Kocham Miami, ale nie chcę spędzić tu reszty życia. 

- Zostawiasz za sobą nie tylko nieprzyjemne wspomnienia, Lauren. 

- Wiem i uwierz, że jest mi z tym ciężko. - westchnęłam. - Ale przecież to nie koniec świata. Będziesz mnie odwiedzać, jak już się urządzę na swoim mieszkanku. 

- Już wszystko załatwiłaś, prawda? - zerknęła na mnie smutno. 

- Wyjeżdżam za trzy tygodnie. Wszystko gotowe. Umowa najmu podpisana. 

- Nie spędzisz z nami wakacji? - zapytała wręcz z wyrzutem. 

- Będzie mi się wtedy trudniej pożegnać. Spędzę wakacje w Seattle. Przyzwyczaję się trochę do miasta. 

- Nienawidzę cię za to. - burknęła i wtuliła się we mnie. 

- I tak wiem, że mnie kochasz. - oplotłam jej ciało ramionami. 

Za dokładnie trzy tygodnie wyjadę i zostawię wszystko za sobą. To naprawdę trudne, ale tak będzie lepiej dla mnie. Będę bardzo tęskniła za Normani. No i nie tylko za nią. Z Camilą również będzie mi się ciężko pożegnać. Nie oszukujmy się, stała się dla mnie ważna, nawet jeśli ten nasz cały związek jest udawany. 

- Kiedy jej powiesz? 

- Nie zrobię tego, Mani. 

- Żartujesz sobie? - uniosła się lekko. - Zasługuje na to, żeby wiedzieć. 

- Dowie się, gdy będę wyjeżdżała. 

- To nie fair, Lauren.

- To moja sprawa. 

- Dobra, nie rozmawiajmy o tym. Nie chcę się z tobą kłócić. - uśmiechnęła się. 

- Lepiej powiedz mi, co jest z tobą i Hansen. - poruszyłam znacząco brwiami. 

- No tak, przecież złamała nogę, uciekając z mojego pokoju, więc musi coś być. - parsknęła śmiechem. - Dinah jest świetna. Wiesz, ja tu zostaję, więc nic nie staje na przeszkodzie, żebym spróbowała. 

- Może zaproponuj jej wspólny wyjazd w wakacje. Spędzicie razem więcej czasu i zobaczysz, czy warto się w to pakować. 

- Pomyślę o tym. 

- Jesteś super. (XDDD) Pamiętaj o tym.

- Wiem, wiem. A teraz zbieraj dupsko. Idziemy na spacer. 

Niechętnie podniosłam się z łóżka. Po całym tygodniu chciałam po prostu poleniuchować, ale jak widać, Mani ma inne plany, a że obiecałam, iż spędzę z nią ten weekend, nie mam za bardzo nic d gadania. 

Kilka minut później wyszłyśmy z mojego domu. Pogoda jak zwykle dopisywała. To zaleta Miami i jestem pewna, że ciężko będzie mi się przyzwyczaić do Seattle pod tym względem. 

Przechadzałyśmy się wolnym krokiem słonecznymi ulicami. W milczeniu obserwowałyśmy zabieganych przechodniów, płaczące dzieci na rękach matek, szczekające psy, przywiązane do poręczy schodów przy sklepach. 

- Lody? - zaproponowała, gdy mijałyśmy budkę, w której zawsze je kupowałyśmy. 

- Jasne. - uśmiechnęłam się.

- Pamiętasz, jak w pierwszej klasie uciekałyśmy z ostatnich lekcji, żeby zdążyć przed dziećmi? - zaśmiała się. 

- Groziło nam nieklasyfikowanie. - przyznałam. 

- A na tamtym placu zabaw siedziałyśmy w każdą niedzielę, próbując przygotować się psychicznie na poniedziałek. - spojrzałam we wskazanym kierunku. 

- Wiem, co próbujesz zdziałać, ale nie uda ci się, Mani. Wyjeżdżam. 


Fake | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz