Lauren's POV
- Powiedziałaś jej? - zapytała Normani, rzucając torbę w kąt mojego pokoju.
- Chyba się domyśli. Przecież to normalne, że mam w planach studia.
- Oczywiście, że tak, ale chyba pominęłaś jeden mały, istotny szczegół. - usiadła na skraju łóżka.
- Studia często wiążą się z wyjazdem.
- Ale nie na drugi koniec kraju do cholery!
- Mani... - zajęłam miejsce obok przyjaciółki. - Wiem, że nie chodzi ci o Camilę. Zrozum, że jeśli nie wyjadę teraz, nie zrobię tego nigdy. Kocham Miami, ale nie chcę spędzić tu reszty życia.
- Zostawiasz za sobą nie tylko nieprzyjemne wspomnienia, Lauren.
- Wiem i uwierz, że jest mi z tym ciężko. - westchnęłam. - Ale przecież to nie koniec świata. Będziesz mnie odwiedzać, jak już się urządzę na swoim mieszkanku.
- Już wszystko załatwiłaś, prawda? - zerknęła na mnie smutno.
- Wyjeżdżam za trzy tygodnie. Wszystko gotowe. Umowa najmu podpisana.
- Nie spędzisz z nami wakacji? - zapytała wręcz z wyrzutem.
- Będzie mi się wtedy trudniej pożegnać. Spędzę wakacje w Seattle. Przyzwyczaję się trochę do miasta.
- Nienawidzę cię za to. - burknęła i wtuliła się we mnie.
- I tak wiem, że mnie kochasz. - oplotłam jej ciało ramionami.
Za dokładnie trzy tygodnie wyjadę i zostawię wszystko za sobą. To naprawdę trudne, ale tak będzie lepiej dla mnie. Będę bardzo tęskniła za Normani. No i nie tylko za nią. Z Camilą również będzie mi się ciężko pożegnać. Nie oszukujmy się, stała się dla mnie ważna, nawet jeśli ten nasz cały związek jest udawany.
- Kiedy jej powiesz?
- Nie zrobię tego, Mani.
- Żartujesz sobie? - uniosła się lekko. - Zasługuje na to, żeby wiedzieć.
- Dowie się, gdy będę wyjeżdżała.
- To nie fair, Lauren.
- To moja sprawa.
- Dobra, nie rozmawiajmy o tym. Nie chcę się z tobą kłócić. - uśmiechnęła się.
- Lepiej powiedz mi, co jest z tobą i Hansen. - poruszyłam znacząco brwiami.
- No tak, przecież złamała nogę, uciekając z mojego pokoju, więc musi coś być. - parsknęła śmiechem. - Dinah jest świetna. Wiesz, ja tu zostaję, więc nic nie staje na przeszkodzie, żebym spróbowała.
- Może zaproponuj jej wspólny wyjazd w wakacje. Spędzicie razem więcej czasu i zobaczysz, czy warto się w to pakować.
- Pomyślę o tym.
- Jesteś super. (XDDD) Pamiętaj o tym.
- Wiem, wiem. A teraz zbieraj dupsko. Idziemy na spacer.
Niechętnie podniosłam się z łóżka. Po całym tygodniu chciałam po prostu poleniuchować, ale jak widać, Mani ma inne plany, a że obiecałam, iż spędzę z nią ten weekend, nie mam za bardzo nic d gadania.
Kilka minut później wyszłyśmy z mojego domu. Pogoda jak zwykle dopisywała. To zaleta Miami i jestem pewna, że ciężko będzie mi się przyzwyczaić do Seattle pod tym względem.
Przechadzałyśmy się wolnym krokiem słonecznymi ulicami. W milczeniu obserwowałyśmy zabieganych przechodniów, płaczące dzieci na rękach matek, szczekające psy, przywiązane do poręczy schodów przy sklepach.
- Lody? - zaproponowała, gdy mijałyśmy budkę, w której zawsze je kupowałyśmy.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
- Pamiętasz, jak w pierwszej klasie uciekałyśmy z ostatnich lekcji, żeby zdążyć przed dziećmi? - zaśmiała się.
- Groziło nam nieklasyfikowanie. - przyznałam.
- A na tamtym placu zabaw siedziałyśmy w każdą niedzielę, próbując przygotować się psychicznie na poniedziałek. - spojrzałam we wskazanym kierunku.
- Wiem, co próbujesz zdziałać, ale nie uda ci się, Mani. Wyjeżdżam.
CZYTASZ
Fake | CAMREN |
FanfictionTrzy miesiące, miłe słówka, czułe gesty i nadzieja, że nikt się nie zorientuje. Korekta : @LonelyPsychosis