Lauren's POV
- Co tam się dzieję? - zapytała Camila, wyplątując się z moich objęć i patrząc na grupkę głośno śmiejących się uczniów.
- Pewnie kogoś dręczą. - stwierdziłam, jakby to było coś normalnego.
Ach, no tak. Przecież dla mnie to było coś normalnego.
- No chyba nie. - wkurzona wstała z miejsca. - Idziesz? - wystawiła do mnie rękę, którą od razu chwyciłam.
Pociągnęła mnie w kierunku centrum zamieszania. Stało tak kilku cipeuszy z moim bratem na czele, dwie dziewczyny, a na ławce siedział chłopak z mojego rocznika. Mam z nim kilka lekcji w tygodniu. Ma na imię Nicolas, o ile dobrze pamiętam.
- Dobrze się bawicie? - zaśmiała się, gdy podeszłyśmy bliżej.
- Ten kretyn chciał się zapisać do drużyny. - zakpił jeden z dręczycieli.
- Tak? Chciałeś? - zwróciła się do chłopaka.
Był tak przestraszony, że tylko skinął głową w potwierdzeniu.
- Nie martw się, księżniczko. Już nie chce. - odezwał się inny z bandy debili.
- Kochanie. - tym razem słowa skierowała do mnie. - Myślisz, że Nick będzie dobrym zawodnikiem? - zdziwiłam się, że zna jego imię. Sama nie byłam tego pewna.
- Oczywiście. Nadaje się idealnie. - uśmiechnęłam się wrednie do brata.
- A wy, chłopaki? Jak uważacie? - znacząco popatrzyła na każdego z nich.
- Masz całkowitą rację. - stwierdził Tyler.
- Przyjdź na jutrzejszy trening. - dodał ktoś inny.
- Jeszcze jakieś problemy do rozwiązania? - przesunęła wzrokiem po każdej zgromadzonej osobie.
- Ty jesteś problemem. - mruknął niezadowolony Chris, robiąc krok w naszą stronę.
Nie zdołał jednak zrobić kolejnego, bo jego własny kumpel zagrodził mu drogę.
- Kochany, jedynym problemem jest wolna przestań w twoich majtkach. Prawda dziewczyny? - zaśmiała się cicho.
Parsknęłam pod nosem, patrząc jak czerwienieje ze złości.
- Ale wiesz co? Nawet ci współczuję. Trafianie do celu chyba nie jest twoją mocną stroną.
Wszyscy zaczęli chichotać pod nosem.
- Jednak to pewnie ma swoje plusy. Przynajmniej masz co badać pod mikroskopem.
- Zamknij się. - zacisnął pięści.
- Jeśli masz uczulenie na viagrę, sugeruję szkła powiększające. Żadnej dupci to nie zadowoli, ale przynajmniej podbudujesz swoje ego.
- Dość tego! - naprawdę się zdenerwował.
- Spokojnie, kowboju. Nerwy nie wywołują erekcji.
- Stary, ochłoń. - upomniał go Tyler. - Idziemy. - zwrócił się do reszty chłopaków, chwytając Chrisa na bark.
Zbiorowisko się rozeszło, a my zostałyśmy z nadal przestraszonym chłopakiem.
- Dziękuję. - szepnął cicho. - Nie musiałaś mi pomagać.
- Ale chciałam. - uśmiechnęła się do niego ciepło. - Pokaż im, na co cię stać. To twoje dwa ostatnie miesiące w tej szkole. Zapamiętaj je dobrze.
- Jeszcze raz dziękuję. - skinął głową.
Splotłam moje i Camili palce, po czym wolnym krokiem ruszyłyśmy pod jej salę. Zauważyłam u niej pewną zmianę. Miesiąc temu nie zareagowałaby, jeśli nie miałaby z tego żadnej korzyści. Dzisiaj wykorzystuje swoją pozycję w szkole, aby pomóc takim osobą jak ja. Jestem pod wrażeniem.
- To również moje ostatnie dwa miesiące. - stwierdziłam po chwili ciszy.
- Wiem. - odparła smutno.
Jakby obchodziła ją moja obecność w tej szkole. Nie oszukujmy się. Wyjadę, a ona nawet nie zwróci na to uwagi.
CZYTASZ
Fake | CAMREN |
FanfictionTrzy miesiące, miłe słówka, czułe gesty i nadzieja, że nikt się nie zorientuje. Korekta : @LonelyPsychosis