Camila's POV
- Masz szczęście, że ślub był w sobotę, a nie w niedzielę. Dzisiaj wyglądałabyś jeszcze gorzej. - stwierdziła Lauren, weszłyśmy do szkoły.
Przeze mnie nie dotarłyśmy na pierwszą lekcję. Pierwszy raz kac trzyma mnie już drugi dzień. To zdecydowanie najgorszy poniedziałek w moim życiu. Właśnie, jakby tego było mało, że to poniedziałek.
- To było nieodpowiedzialne, głupie i lekkomyślne. - dodała z surową miną.
Ma rację. Przesadziłam. Ale nie mogłam znieść myśli, że ona mnie nie chce. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje. Może to moje urażone ego.
- I jeszcze do tego mnie ignorujesz.
- Wcale nie. - zerknęłam na nią ze skruchą w oczach. - Wiem, że zachowała się jak dziecko i masz prawo mnie za to potępiać, ale możemy to przełożyć na jutro? Naprawdę ledwo żyję.
- Idziemy do łazienki. - zaśmiała się pobłażliwie. - Trzeba cię doprowadzić do porządku.
- Dziękuję. - uwiesiłam się jej ramienia. - Jesteś cudowną dziewczyną.
- Uważaj, bo jeszcze w to uwierzę. - objęła mnie w pasie.
Szkoła wydaję się pusta, dlatego że jeszcze trwa lekcja. Kilka pojedynczych osób siedzi na korytarzu, ale nie mam siły, żeby zwracać na nich większą uwagę.
Kierujemy się do najbliższej łazienki na parterze. Gdy docieramy na miejsce, zauważam uchylone drzwi, więc bezgłośnie daję Lauren znak, żeby się zatrzymała i była cicho. Jestem prawie pewna, że jakieś dziewczyny siedzą w środku, oczekując na następną lekcje. Ciekawość to podobno pierwszy stopień do piekła, ale przecież równie dobrze mogą rozmawiać o mnie, co wcale by mnie nie zdziwiło.
Staję bliżej drzwi i dyskretnie zerkam przed szparę. Nie ma nikogo na widoku, ale widzę padający cień z wnęki obok kabin. Wytężam słuch, aby wiedzieć, o czym dyskutują siedzące tam dziewczyny.
- Chris to takie ciacho. Cabello jest głupia, że dała mu odejść. Ja to bym na siłę trzymała go przy sobie. - odzywa się jedna.
- Ja tam myślę, że ona po prostu się na nim mści. Tak nagle zaczęła chodzić z jego siostrą? Coś tu nie gra. Zresztą one tylko się przytulają, alb trzymają za ręce. - wypowiedziała się druga.
Lauren doskonale słyszała słowa dziewczyn, więc zrozumiała, co chciałam jej przekazać, posyłając znaczące spojrzenie.
- Wejdziemy z hukiem do środka. - szepnęłam bardzo cicho.
- Posadzę cię na umywalce i zacznę obmacywać. - dokończyła moją myśl.
Uśmiechnęłam się tylko złowieszczo i pociągnęłam ją za koszulkę, plecami napierając na uchylone drzwi. Wparowałyśmy do łazienki, nie zwracając uwagi na schowane z tyłu dziewczyny. Lauren tak jak powiedziała, posadziła mnie obok umywalki, a ja oplotłam nogami jej talię. Naparła na mnie swoim ciałem, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi. Wplotłam palce w jej włosy i przyciągnęłam jeszcze bliżej siebie.
Miło znów poczuć ją tak blisko siebie. Od wyjazdu i naszego tańca na weselu unika kontaktu fizycznego ze mną. Ja jednak bardzo polubiłam charakterystyczny dla niej zapach i bijące od niej ciepło.
Sądziłam, że nie zrobi nic więcej, ale ona nagle zassała skórę na mojej szyi. Jęknęłam cicho na ten niespodziewany gest. Odniosłam wrażenie, jakby już kiedyś to robiła. Co chwilę zaciskała dłonie na moich udach. Muszę przyznać, że bardzo mnie to nakręcało.
Nasze poczynania przerwał dźwięk dzwonka na przerwę. Odsunęła się ode mnie i szeroko uśmiechnęła, zerkając na pozostawiony przez siebie ślad. Dobra, byłam bardzo rozbudzona. Kac nagle ustąpił, jakby ona była lekiem na wszystkie dolegliwości.
- Dokończymy u ciebie, kochanie. - odezwała się tym swoim lekko zachrypniętym głosem. - Dziewczyny na nas czekają. - dodała, chwytając mój podbródek między kciuka a palec wskazujący.
Nie sądziłam, że będzie chciała mnie pocałować. Przecież to byłoby niedorzeczne, zważywszy, że jeszcze kilka dni temu kazała mi zaprzestać moich poczynań. A jednak. Jednak to zrobiła. Poczułam jej miękkie i ciepłe usta na swoich. Zrobiła to delikatnie. Wręcz musnęła. Ale to wystarczyło, abym zapragnęła więcej. Nie potrafiłam się powstrzymać. Na powrót wplotłam palce w jej gęste włosy i przytrzymałam przy sobie. Nie chciałam przerywać tej chwili. Za bardzo mi się podobało.
Jednak nic nie może trwać wiecznie. W końcu pozwoliłam jej się odsunąć.
- Mamy towarzystwo, kochanie. - odparłam, parząc w kierunku dwóch dziewczyn, chowających się we wnęce.
- M-my... - zająknęła się jedna z nich.
- Nie przeszkadzajcie sobie. Już wychodzimy. - dodałam, zeskakując z umywalki.
CZYTASZ
Fake | CAMREN |
FanfictionTrzy miesiące, miłe słówka, czułe gesty i nadzieja, że nikt się nie zorientuje. Korekta : @LonelyPsychosis