Camila's POV
- Dlaczego ja się zgodziłam na ten serial? - odezwała się Lauren. - Znowu mam złamane serce, a to dopiero trzeci sezon!
- Lo, przecież to główny bohater. Nie zginie. - zaśmiałam się cicho.
- Jak to nie?! Przebił go mieczem na wylot!
- Och, Lauren, Lauren. - pokręciłam pobłażliwie głową. - Jestem pewna, że magicznym sposobem ożyje w następnym odcinku.
- To oglądamy!
- Zaraz Chris wraca, wykopie nas stąd. - podciągnęłam kolana pod brodę.
- Właśnie, ten kretyn już powinien być.
Jak na zawołanie drzwi wejściowe trzasnęły. Chwilę później w salonie pojawił się chłopak ze zdegustowanym wyrazem twarzy. To chyba nigdy mi się nie znudzi.
- Spadać. - burknął pod nosem. - Idźcie sobie udawać gdzieś indziej.
- Przepraszam bardzo, że niby co udawać? - oburzyła się Lauren.
- Nie pierdol, sis. - uśmiechnął się złośliwie. - Każdy głupi może chodzić z koleżanką za rękę i się przytulać.
- Nie musimy ci nic udowadniać. - mruknęłam, wstając za dziewczyną z kanapy.
- Ale jeśli tak bardzo ci na tym zależy, proszę bardzo. - nim zdążyłam przyswoić jej słowa, przyciągnęła mnie do siebie i bez skrępowania wpiła się w moje usta.
Szok był niemały, ale prawie natychmiastowo odwzajemniłam pocałunek. Lubię ją całować. I uwielbiam, gdy ona całuje mnie. I dotyka. I przytula.
- Jesteście żałosne, sądząc, że uwierzę. - parsknął. - Przyjaciółki całują się z większym uczuciem.
- Chodź, Lauren. Nie ma sensu się denerwować. - pociągnęłam ją za rękę w kierunku schodów na górę.
- Nie zostawisz tak tego, prawda? - szepnęła, jakby czytała mi w myślach.
- Świetnie. - uśmiechnęłam się pod nosem.
Jeśli powiem, że nie będę miała żadnej osobistej korzyści we swojego planu, skłamię. Dziewczyna jednak nie musi o tym wiedzieć.
Popchnęłam ją na łóżko.
- C-co? - zająknęła się zszokowana.
- Po prostu leż. - machnęłam ręką, wchodząc na materac.
- Camila...
- Przecież nic nie zrobię. - trochę zasmuciło mnie to, że tak się broni przed kontaktem ze mną.
- Dobrze.
Przełożyłam nogę nad jej ciałem, usadawiając się wygodne na udach dziewczyny. Jednak to odrobinę za mało, by jej brat uwierzył. Szybkim ruchem zdjęłam z siebie bluzkę, rzucając ją na podłogę. Lauren przyglądała mi się uważnie, ale nic nie mówiła. Pochyliłam się nad nią i schowałam twarz w zagłębieniu jej szyi.
- Zaraz tu przyjdzie. - wyszeptałam jej do ucha.
- Skąd wiesz?
- Zabrałam pilota.
Schody zaskrzypiały, więc brunetka ułożyła dłonie na moich plecach, zahaczając palcami o zapięcie mojego stanika.
- Możesz go odpiąć. Nie spadnie.
Zawahała się, ale w końcu poczułam luz pod biustem.
- Pocałuj mnie, będzie wyglądało bardziej wiarygodnie. - nie wierzyłam, że sama o to poprosiła.
Bez zastanowienia przywarłam wargami do jej miękkich ust. Lauren przeniosła jedną rękę na moją talię, a drugą sunęła w górę aż do ramienia. Zaczęła bawić się ramiączkiem, przez co nieznacznie obsunęło się w dół. Jej dotyk sprawiał mi tak cholerną przyjemność, że odrobinę zatraciłam granicę miedzy tym, czego chciałam, a udawaniem.
Odruchowo przygryzłam jej wargę, przez co cicho jęknęła. Nie byłam do końca pewna czy z bólu czy przyjemności, ale sam fakt, że to zrobiła, niesamowicie mnie nakręcił.
- Oddaj mi pi... - urwał, wchodząc do pokoju dziewczyny.
- Żartujesz sobie?! - wrzasnęłam, przytrzymując stanik, aby nie spadł i nie odkrył za dużo przed tym kretynem.
- Wypieprzaj stąd! - dodała brunetka, rzucając poduszką w jego stronę.
- Oddaj mi pilota! - krzyknął już zza drzwi.
- Leży na schodach, debilu. - usiłowałam powstrzymać się od śmiechu.
- Jego mina była bezcenna. - zaśmiała się cicho.
- Fakt. - zawtórowałam jej. - Mogłabyś? - wzruszyłam ramionami, aby zrozumiała, że chodzi mi o zapięcie stanika.
- Jasne.
Pochyliłam się nad nią, nadal siedząc na jej udach. Ponownie położyła mi dłonie na plecach. Bardzo powoli sunęła palcami w górę, jednak zignorowała zapięcie. Naprawdę nie wiedziałam, do czego zmierza.
- Mam przestać? - zadała to samo pytanie co ja podczas wyjazdu, delikatnie zsuwając z moich ramion ramiączka stanika.
- Nie. - odparłam od razu. - N-nie powinnaś. - dobrze wiedziałam, do czego to wszystko zmierza. - Nie powinnaś tego robić. - dodałam w końcu, szybko z niej schodząc.
Nie chcę tak. Nie w ten sposób. Nie wtedy, gdy jest pod wpływem chwili.
CZYTASZ
Fake | CAMREN |
FanfictionTrzy miesiące, miłe słówka, czułe gesty i nadzieja, że nikt się nie zorientuje. Korekta : @LonelyPsychosis