Day: 44

4K 379 38
                                    

Camila's POV

Wyszłam szybko z sali, gdy tylko zadzwonił dzwonek. Kuzyn wysłał mi wiadomość, że jest w mojej szkole. Kocham go. To w końcu moja rodzina, ale nie mogę pozwolić na to, żeby trafił na Lauren. To okropny podrywacz i nie zahamuje się, nawet jeśli przedstawię ją jako swoją dziewczynę. Nie wiem również, jak ona zareaguje na niego, więc wolę nie ryzykować. 

- Brad. - udałam ucieszoną na jego widok. - Co ty tu robisz? - przytuliłam go, przy okazji rozglądając się czy Jauregui nie ma nigdzie w pobliżu. 

- Przyjechałem odwiedzić ulubioną kuzynkę. - wyszczerzył się. 

- A tak serio? 

- Wujek wysłał mnie na zwiady. - przyznał się. 

- Jestem grzeczna. Możesz już wracać. 

- Nie ma tak łatwo. Chcę spędzić z tobą miły dzień. - zarzucił ramię na moje barki. - O której kończysz? 

- Teraz. - skłamałam, aby jak najszybciej wyjść z nim ze szkoły. 

- Świetnie. Tylko skorzystam z łazienki. 

- Wezmę rzeczy z szafki. Spotkamy się przy wyjściu. 

Chłopak odchodzi, a ja szybko dzwonię do Mani, żeby dowiedzieć się, gdzie jest Lauren. 

- Gdzie ona jest? - zapytałam, jak tylko odebrała połączenie. 

- Cześć, Camila. A dziękuję, dzień mija mi bardzo dobrze. - zakpiła. 

- Mani, nie mam czasu na uprzejmości. Gdzie jest Lauren? 

- Nie wiem. Poszła cię szukać. 

- Kurwa. - trzasnęłam drzwiczkami swojej szafki. - Dobra, nie ważne. Przekaż jej, że musiałam wyjść ze szkoły i przeproś, że jej nie odwiozę do domu. 

- Jasne. - już nic nie odpowiadam, tylko się rozłączam. 

Szybko ruszam w stronę głównego wyjścia z budynku. Zatrzymuję się w pół kroku, zauważając kuzyna, rozmawiającego z brunetką. To jest chyba jakiś słaby żart. Tyle dziewczyn w szkole, a on musiał zagadać akurat do mojej. Znaczy nie do końca mojej. Wkurzona przyspieszam jeszcze bardziej. Nie mogę pozwolić, żeby zaczął ją podrywać. 

Gdy podchodzę do śmiejącej się dwójki, staję jak najbliżej Lauren. Bez słowa unoszę się na palcach, zarzucam jej ramiona na szyję i wpijam w jej miękkie usta, za którymi swoją drogą zdążyłam się stęsknić od akcji w łazience. 

Dziewczyna jest zszokowana moim gestem, ale odwzajemnia pocałunek, obejmując mnie w talii. Przecież mnie nie odepchnie na oczach całej szkoły. W końcu się od niej odsuwam i uśmiecham przepraszająco. Nie chcę, aby była na mnie zła. Nie lubię się z nią kłócić. 

- Kochanie, widzę, że poznałaś już mojego kuzyna. - stwierdziłam, odwracając się w kierunku chłopaka. 

- Kochanie. - powtarza moje słowa. - Więc chyba nie wypada mi zaprosić cię na randkę. - dodaje smutno. 

- Tylko spróbuj, a wrócisz do LA z jajami w bagażu podręcznym. - ostrzegam z uśmiechem. 

- Lepiej nie, bo przekroczy limit wagowy i będę musiał dopłacać. - zaśmiał się. - Miło było cię poznać, Lauren. - skinął głową. - Idziemy? 

- Jasne. - odwróciłam się przodem do brunetki. - Przyjdę wieczorem. - posyłam jej znaczące spojrzenie, po czym całuję w policzek. 

Po chwili wychodzę ze szkoły w towarzystwie kuzyna. Nie uśmiecha mi się spędzać z nim dnia, ale nie da mi spokoju, a w akcie zemsty może jeszcze coś nagadać mojemu tacie, a tego to już na pewno nie chcę. 

- Niezłą dupcie sobie znalazłaś. - uśmiecha się chytrze, gdy docieramy do mojego samochodu. - Z chęcią bym ją zaliczył. 

Co jak co, ale nie mam zamiaru słuchać jego obleśnych komentarzy na temat Lauren. Nerwy odrobinę mi puściły, dlatego moja dłoń wylądowała na jego policzku, zostawiając po sobie czerwony ślad. 

- Masz coś jeszcze do dodania? 

- Nie. - mruknął. 

- Sushi? - uśmiechnęłam się niewinnie, wsiadając do wozu. 

- Z chęcią. 

Fake | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz